Banner

Ostatni Samarytanin. Opowiadanie wigilijne.

Kilkanaście metrów od parkingu dużego supermarketu, kilkanaście metrów od ruchliwej, głównej ulicy, kilkaset metrów od pobliskiego kościoła, przez wiele godzin leżała na śniegu mała , czternastoletnia dziewczynka. Na początku się chwiała, oparła się o reklamowy baner, jeszcze zdołała zadzwonić do domu i powiedzieć, że nie wie, co się z nią dzieje. Potem nie miała już siły ani możliwości mówić, wylew krwi do mózgu zablokował jej możliwość porozumiewania się z najbliższymi. Kurczowo trzymała w dłoni telefon, którego nie potrafiła już użyć. Powoli osuwała się w wciąż padający śnieg.
Mijały godziny i mijały ją dziesiątki osób, a może nawet setki, choć brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie. A jednak tak było, niektórzy potem przyznawali się do tego reporterom w wywiadach, bo gdzieś się tam spieszyli, bo widzieli ja jak jeszcze się chwiała, oparta o baner z reklamami, bo musieli jechać dalej, żeby nie spowodować zatoru na ruchliwej ulicy, bo…
W końcu znalazł ją Ostatni Samarytanin, przyjaciel ojca i zaniósł do pobliskiego sklepu, wezwał pomoc. Niestety Ostatni Samarytanin się spóźnił, była już w tak głębokiej hipotermii, że lekarzom nie udało się jej uratować. Nie mówiąc o spustoszeniach w jej organizmie, który przez tyle godzin, bez pomocy, dokonał wylew. Samarytanin pomagał rodzinie w poszukiwaniach, zostawił wszystko, bardzo się starał, ale nie zdążył. Gdy w końcu ją znalazł, było już za późno. Znalazł ją praktycznie między ludźmi, którzy tamtędy przechodzili. Czy gdzieś o tym już czytaliśmy ???
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. (Mt 23, 27-28)
To nie miało prawa się zdarzyć ! A jednak się zdarzyło. Więc nie oglądajmy się na boki, nie szukajmy winy w nieudolnych działaniach Policji, bo te słowa Chrystusa skierowane są do nas. Jeśli ta mała dziewczynka przez tyle godzin nie otrzymała od nikogo z nas pomocy, to oznacza, że nasz wnętrze jest „pełne kości trupich i wszelkiego plugastwa”.
Nie łudźmy się, na próżno stroimy choinki, zasiadamy przy wigilijnym stole zostawiając puste miejsce dla gościa, nie jesteśmy w stanie odnaleźć „Słowa które stało się Ciałem”, nawet jeśli kultywujemy jakieś świąteczne rytuały. Najważniejsze stało się dla nas umiłowanie siebie i swoich przyjemności do tego stopnia, że nie widzimy już nikogo w koło siebie. Ignorancja, strach i chciwość stały się naszymi drogowskazami.
Podobnie dzieje się z ludźmi, którzy dobrze nie ukształtowali swej natury wiarą: skoro szatan podsunie im łakocie, szybko okazują się kimś innym, niż wskazuje ich nazwa. Na swym targu zła diabeł oferuje łakomym ludziom już nie suszone figi, migdały itp., ale próżną chwałę, ubieganie się o zaszczyty, żądzę zysku, szukanie przyjemności i inne tego rodzaju rzeczy”.
Św. Grzegorz z Nyssy
To nasza rzeczywistość. Fasadowa religijność i fasadowy patriotyzm. To schyłek naszej cywilizacji i schyłek nas jako Narodu, który wszedł w demograficzną katastrofę. Przekroczyliśmy punkt z którego na razie nie ma powrotu. Z roku na rok będzie nas mniej i mniej, zmarnowaliśmy ostatnie osiem lat na budowanie przewodniej roli partii, zamiast społeczeństwa obywatelskiego.
Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, zachowywać Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon cudzym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść…
(Pwt, 30, 15-18)
Nieprawdopodobne jak to wszystko jest nadal aktualne, mijają lata, wieki, tysiąclecia…
Nasza rzeczywistość wciąż pełna bezsensownego cierpienia, którego my sami jesteśmy źródłem. Arogancja wynikająca zarówno z nauki jak i religii prowadzi nas do ślepoty.
Wystarczy jednak tylko się skupić i zwrócić naszą uwagę by dostrzec dobro, poświęcenie z miłości, dziejące się także obok nas, już bez jupiterów i fanfar. Może na końcu tego spojrzenia, wyostrzonego naszą życzliwością wobec innego człowieka, czy innej istoty, uda się nam zobaczyć, poprzez czas i przestrzeń, Nadzieję, która przyszła na nasz świat w tej betlejemskiej grocie. Czy starczy nam odwagi żeby spróbować ?
„Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy