Banner

Arytmetyka referendalna

No, no, w meczu na referenda mamy 1:1! Pierwszego gola zdobył dla PO w nieoczekiwany sposób gracz środka pola Komorowski. Ostatnio pięknym zaskakującym strzałem wyrównał młody napastnik PiS Duda. Teraz w drużynie PO jest zaskoczenie i zamieszanie. Jednak nie zapominajmy wśród naturalnych emocji tego politycznego meczu gigantów o najważniejszej sprawie czyli o POLSCE. Obaj zawodnicy igrają z konstytucyjnym porządkiem Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Wszak Konstytucja przewiduje referenda tylko dla spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa. Nie jest przypadkiem, że we wszystkich demokratycznych państwach (z częściowym wyjątkiem specyficznej Szwajcarii) mamy do czynienia z demokracją pośrednią: obywatele wybierają władze, a one potem decydują o prawie wszystkich sprawach.

Tak ma być, bo tak to zostało ustalone na podstawie wielu doświadczeń wielu krajów. Pytanie obywateli o każdą ważną sprawę w referendum tylko pozornie jest dobre. Psucie systemu rozpoczął – dla doraźnych korzyści politycznych – Komorowski. Niestety, Duda dołączył – choć w pięknym stylu – do grona „psujów”, a jego pytania są bardziej niebezpieczne. Z wyjątkiem tego niezrozumiałego o rzekomą prywatyzację lasów. Po co pytać, skoro nikt nie planuje ich prywatyzacji? Nie jest też dobrym pomysłem, by o edukacji sześciolatków decydowali wszyscy obywatele, gdyż ogromna ich większość nie ma pojęcia, jak wygląda pobyt sześciolatków w szkole. Mają co najwyżej wspomnienia z własnych, już nieistniejących w tej postaci, szkół. Co może wyniknąć dobrego z decyzji podjętej przez dyletantów?

Najgorsze jest pytanie o obniżenie wieku emerytalnego. Równie dobrze można ludzi spytać: „czy chcecie dwukrotnego zwiększenia zarobków?”. Wiadomo, że tak. Tylko co z tego? I tu kłania się arytmetyka w czystej postaci. Szczegóły systemu emerytalnego są oczywiście niezmiernie skomplikowane. Jednak podstawowa zasada jest prosta: to obecnie pracujący muszą utrzymać obecnie żyjących emerytów. Obniżenie wieku emerytalnego nie spowoduje przyrostu pieniędzy w systemie. Za to liczba emerytów wzrośnie. Skąd wziąć pieniądze na dodatkowe emerytury, skoro nasz system emerytalny i tak ledwo przędzie? Trzeba będzie albo obniżyć wszystkie emerytury, albo poszukać dodatkowych dziesiątków miliardów złotych. Komu te pieniądze przyszły Rząd PiS chce zabrać? No właśnie, komu? Pieniądze nie spadają z nieba. Niestety.

Nieuczciwość tego pytania jest dla mnie oczywista. Należałoby spytać na przykład tak: „czy chcesz obniżenia wieku emerytalnego i jednoczesnego zwiększenia podatków na ten cel?” Albo: „czy chcesz obniżenia wieku emerytalnego wraz z jednoczesnym obniżeniem emerytur?” Wtedy jednak wynik referendum nie byłby łatwy do przewidzenia. Polacy mają odpowiedzieć na arcyważne pytanie bez znajomości wpływu twierdzącej odpowiedzi także na ich portfele! To jakby pracodawca spytał pracownika: „czy chcesz dostać samochód?” Kiedy pracownik ochoczo się zgadza, owszem, dostaje auto, ale jednocześnie pracodawca przez rok wypłaca mu połowę pensji, żeby to auto jakoś sfinansować. To rzecz jasna jest głęboko nieuczciwe. Pytanie powinno brzmieć: „czy chcesz dostać auto i potem przez rok dostawać połowę pensji?”.

Niepokoi mnie rozpętana już burza referendalna. Byłbym znacznie bardziej spokojny, gdyby o takich sprawach decydowały odpowiednie władze. Bo każdy projekt ustawy musi wskazać źródła finansowania, a w trakcie prac każda partia ma do dyspozycji opinie wielu ekspertów. Przynajmniej niektórzy z nich znają arytmetykę. To daje znacznie większą nadzieję na merytoryczną decyzję niż wyrażona w referendum wola Narodu. Niech żyje demokracja pośrednia!

Kto jeszcze jest nie przekonany – niech sobie przypomni ostatnie referendum w Grecji. Zaraz po nim rząd musiał wprowadzić reformy dopiero co odrzucone przez Greków w referendum! Bo dwa plus dwa jest zawsze cztery. Bez względu na to, co powie jakikolwiek naród w jakimkolwiek referendum. Pytać można o fundamentalne sprawy ustrojowe. Lecz strzeżmy się polityków, którzy igrają z arytmetyką.

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy