Banner

Dlaczego potrzebne jest referendum

W polskiej demokracji instytucja referendum popularna nie jest. Wykazały to dotychczasowe praktyki. Tylko raz przekroczono w nich pułap 50 procent, kiedy głosowaliśmy ws. akcesji Polski do Unii Europejskiej. Wiążące było jeszcze jedno referendum dotyczące przyjęcia Konstytucji RP. Wtedy też większość była za, ale nie obowiązywał próg frekwencyjny. W pozostałych dotyczących powszechnego uwłaszczenia i okręgów jednomandatowych inicjatywy obywatelskie nie przekroczyły wymaganego progu frekwencyjnego.
Oprócz tych ogólnopolskich, których jak widać wyżej, było bardzo mało, odbyło się też w RP kilkaset lokalnych referendów dotyczących odwołania wójtów, burmistrzów czy prezydentów. Tu frekwencja stanowiła olbrzymią przeszkodę w ich uprawomocnieniu. W ostatnich latach trochę się to polepszyło, bo już około 14 procent tych zdarzeń było ważnych i gdzieniegdzie udało się odwołać skompromitowanych urzędników.
W tej kwestii być może w następnych latach nastąpi przełom, bo znowelizowana w tym roku ustawa o referendum lokalnym liberalizuje zasady. Teraz z wnioskiem o przeprowadzenia referendum lokalnego może wystąpić: grupa co najmniej 15 obywateli, którym przysługuje prawo wybierania do organu stanowiącego danej jednostki samorządu terytorialnego, a w odniesieniu do referendum gminnego – także pięciu obywateli, którym przysługuje prawo wybierania do rady gminy; statutowa struktura terenowa partii politycznej działająca w danej jednostce samorządu terytorialnego; organizacja społeczna posiadająca osobowość prawną, której statutowym terenem działania jest co najmniej obszar danej jednostki samorządu terytorialnego. Pozostał próg 30 procentowego udziału wyborców, chociaż Kukiz 15 próbował obniżyć go o połowę.
I dożyliśmy czasu, kiedy będziemy mieli kolejne referendum. Teraz pozornie wydawałoby się, że nie powinno ono mieć problemu z frekwencją, ale może być inaczej, bo partie będące w opozycji do rządu już nawołują do jego bojkotu. A cztery pytania referendalne Anno Domini 2023 brzmią tak:
1. „Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?”.
2. „Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?”.
3. „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”.
4. „Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”
Zastanówmy się czy te pytania są aż tak bulwersujące, żeby apel opozycji miał spotkać się z pozytywnym odzewem.
W pierwszym przypadku szczególnie związkowcy nie powinni mieć wątpliwości. Wielokrotnie doświadczali już przecież sytuacji, kiedy właściciel znikąd (czytaj z zagranicy) dbał tylko o szybki zysk, a nie o rozwój firmy. Pomyślmy, jak ograniczone byłyby szczególnie w trudnych czasach, możliwości wsparcia finansowego dla narodu, gdyby nie istniały i bardzo dobrze prosperowały Spółki Skarbu Państwa.
A w drugiej sprawie to już w ogóle nie widzę kontrowersji. Nasz Związek od odkąd Platforma z PSL do społu podwyższyły wiek emerytalny, był temu zdecydowanie przeciwny. Zjednoczona Prawica coś niezwykłego, to jak odwrócić kijem bieg rzeki. Przywrócono elementarną sprawiedliwość. Takiego wyczucia co jest dla narodu dobre a co złe, liberałowie za grosz nie mają. Teraz udają, że to nie problem, ale ja by im za grosz nie wierzył.
Dlaczego? Właśnie dlatego, że gdyby doszli do władzy, to mogliby nam zafundować raj podobny do tego, który doświadczają postępowe kraje Europy. Jeśli ktoś popiera przymusową relokacje imigrantów, tzn. że chce żeby budować u nas obozy. I co niby ci uszczęśliwieni by tam robili. Myślę, że tylko myśleli jak czmychnąć do obiecanego raju w Reichu.
A druga sprawa, też związana z uchodźcami czyli graniczna zapora z Białorusią. Chyba nie trzeba dużej wyobraźni, by zrozumieć co by się teraz działo, gdyby jej nie było. Dzięki determinacji rządu nie mamy w Polsce piątej kolumny, nie licząc pokątnych szpiegów. Chociaż czasami zastanawiam się czy niektórzy politycy jednak rzeczywiście służą tyko swoim partiom czy też tym za miedzą.
Wkrótce opadną maski i trzeba będzie wyborcom otwarcie mówić o swoich planach. Ciekawe czy opozycja swoją już oficjalną kampanię wyborczą oprze tylko na negacji PiS-u i prezesa Kaczyńskiego, czy też zaprezentuje jakikolwiek program. Dotychczas tylko jedna z partii opozycyjnych ma program. Jest on całkowicie kosmiczny i antypracowniczy, ale Konfederacja przyciąga młodych ludzi, bo któż z nich myśli o emeryturach, zdrowiu i podatkach, które są konieczne, by dać w przyszłości ludziom poczucie człowieczeństwa.

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy