80 lat temu Rosjanie rozpoczęli masowe zbrodnie
Trzeci kwietnia 1940 r. to dzień, w którym na odległych od Polski terenach ówczesnego Związku Sowieckiego rozpoczęła się niebywała w dziejach ludzkości zbrodnia.
Pierwszy z transportów śmierci wyruszył 3 kwietnia z obozu specjalnego NKWD w Kozielsku do stacji kolejowej w Gniezdowie. W oddalonym od niej o kilka kilometrów Lesie Katyńskim, w ciągu kilku tygodni, zamordowano blisko 4,5 tysiąca oficerów Wojska Polskiego, stanowiących istotną część elity intelektualnej narodu. Akcja likwidacji przetrzymywanych jeńców była sprawnie zorganizowana i prowadzona niemal jednocześnie. 4 kwietnia wyruszył transport z jeńcami z obozu specjalnego w Ostaszkowie. Operacją „rozładowywania” tego obozu kierowała przybyła już 16 marca z Moskwy do Kalinina (obecnie Twer) specjalna grupa NKWD – starszy major Siniegubow, major Wasilij Błochin oraz Michaił Krywienko. Ten ostatni, mając do dyspozycji 12 kompanię 236 pułku wojsk konwojowych NKWD, był odpowiedzialny za transport i ochronę operacji. Po dotarciu do Kalinina na więźniów oczekiwały już uprzednio podstawione więźniarki (awtozaki), w których byli przewożeni do więzienia wewnętrznego NKWD przy ul. Sowieckiej 2, gdzie mieści się obecnie Instytut Medycyny. Po kilkudziesięciu latach od zbrodni major Dimitrij Stiepanowicz Tokariew, szef Zarządu NKWD w Kalininie, wspominał, że pierwsza grupa jeńców była zbyt liczna, aby w ciągu jednej nocy 30 oprawców mogło zlikwidować wszystkich przywiezionych. Dlatego też już na początku kwietnia zażądano ograniczenia liczby wysyłanych jeńców do nie więcej niż 300 w każdym transporcie. Brutalne zachowanie eskorty oraz złowrogi wygląd nowego miejsca przetrzymywania budziło niepokój wśród większości Polaków. Nie pozostawiono im jednak wiele czasu na snucie domysłów. Już pierwszej nocy wyprowadzano ich pojedynczo z cel, zgodnie z numerem na liście śmierci, i wprowadzano do jednego z pomieszczeń piwnicznych, tzw. czerwonego kącika (świetlicy z Leninem). Tam sprawdzano personalia ofiary. Nazwisko imię, rok urodzenia oraz stanowisko, na jakim dana osoba pracowała. Następnie zakuwano ją w kajdanki i wyprowadzano na miejsce kaźni. W celi obitej dźwiękochłonnym materiałem zabijano ich strzałem w potylicę. Nad ranem zwłoki pomordowanych ładowano na samochody ciężarowe i wywożono do odległego o 15 kilometrów lasu na terenie ośrodka wypoczynkowego NKWD nieopodal Miednoje. Tam zrzucano ciała do wielkich dołów – każdy miał około 3 metrów głębokości, od 8 do 10 metrów średnicy i mógł pomieścić ponad 200 ciał pomordowanych. Akcja eksterminacji trwała ponad miesiąc.