Banner

38.rocznica wprowadzenia stanu wojennego

Pod patronatem dolnośląskiej „Solidarności” – przewodniczącego Kazimierza Kimso, organizacji związkowej w Politechnice Wrocławskiej – przewodniczącego Tomasza Wójcika i rektora PWr Cezarego Madryasa, odbyły się we Wrocławiu główne uroczystości 38. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Uświetniło je przybycie premiera RP Mateusza Morawieckiego.

Uroczystości poświęcone Ofiarom stanu wojennego we Wrocławiu rozpoczęły się mszą świętą w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Koncelebrowali ją słynni kapelani „Solidarności” – ks. Mirosław Drzewiecki, ks. Stanisław Pawlaczek i jezuita ks. Sylwester Pacierpnik. W obecności wyjątkowo licznych sztandarów związkowych i wielu znamienitych gości, ks. Sylwester wygłosił okolicznościowe kazanie. Przypomniał w nim trudne doświadczenia z naszej historii. Jednocześnie apelował, by patrząc z Bożej perspektywy zawsze stawiać wyżej innych niż siebie.

Kaznodzieja powiedział też o tym, że nie wszyscy chcą pamiętać o roli Kościoła w ciężkich chwilach narodu, a dzisiaj padają często w stosunku do niego słowa obraźliwe i cyniczne. Przywołał też słowa Norwida „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”, apelując by otaczali troską ojczysty dom.

Po mszy św. z kościoła ruszył uroczysty pochód pocztów sztandarowych i wszystkich gości na czele ze sztandarem Regionu Dolny Śląsk.

Najpierw złożono kwiaty pod tablicą śp. Tadeusza Huskowskiego, później Tadeusza Kosteckiego, a najdłużej zatrzymano się pod pomnikiem poświęconym „Wszystkim Współtwórcom, Obrońcom i Bohaterom Solidarności”. Tam odbyły się przemówienia, złożenie kwiatów i odsłonięcie tablicy poświęconej śp. Kornelowi Morawieckiemu.

Prowadzący uroczystość przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy Politechnice Wrocławskiej Tomasz Wójcik przywołał na początku słowa Kornela Morawieckiego, który na  początku stanu wojennego pytał czy obrońcy wolności są gotowi oddać życie za Ojczyznę. Mówca ocenił, że to pytanie stanowiło syntezę postawy przywódcy „Solidarności Walczącej”, który sprawie Ojczyzny i „Solidarności” oddany był bez reszty.

Tomasz Wójcik w imieniu organizatorów uroczystości przywitał Premiera i jego rodzinę (matkę i siostry), wojewodę dolnośląskiego Jarosława Obremskiego, marszałka województwa dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego, przewodniczącego sejmiku Andrzeja Jarocha, wiceprezydenta Wrocławia Jakuba Mazura, radnych – Ewę Wolak i Jarosława Krauzego, dyrektora oddziału IPN Andrzeja Drogonia, ministrów, parlamentarzystów, księży, organizacji społecznych, młodzież licealną, akademicką, harcerzy, żołnierzy pełniących asystę.

Rektor uczelni Cezary Madryas przypomniał, że pod tym pomnikiem od lat czcimy ludzi, którzy często poświęcili swoje zdrowie, kariery zawodowe, a nawet życie. Ci bohaterowie ryzykowali też prześladowaniem swoich rodzin.

Dzięki takim ludziom jak Kornel Morawiecki Politechnika Wrocławska spełniała nie tylko rolę uczelni, ale była też czymś więcej i do dziś utrzymuje ten kręgosłup – powiedział rektor Politechniki prof. Cezary Madryas.

Prof. Madryas powiedział też, że tablice upamiętniające na Politechnice Wrocławskiej działaczy opozycji będą skłaniać kolejne pokolenia do refleksji, pytając retorycznie -Co by było z naszym krajem i w którym miejscu byśmy się znaleźli, gdyby nie tamci ludzie?

– Ojciec zawsze kierował się misją krzewienia wolności i solidarności. Te dwie wartości nierozłącznie powiązane stanowiły kwintesencję jego życia i azymut jego działania. To są wartości ponadczasowe. Zawsze szukał nowych rozwiązań dla Polski, świata i ludzi – podkreślał Mateusz Morawiecki.

Premier podkreślał, że jego ojciec znalazł wielu ludzi chcących zmieniać świat na lepsze, szczególnie w murach Politechniki. Akcentował fakt aktywności ludzi nauki i studentów w walce o suwerenną Rzeczypospolitą w roku 68, 70, 80, 81 i później w całych latach 80-tych, kiedy tak wielu działaczy „S” i „SW” wywodziła się właśnie z tej uczelni.

– Krzewienie tych wartości, ojciec zostawił w spuściźnie nam. Pamiętam jak mówił „rób co chcesz, byleby to zaszkodziło komunie, byleby komuna upadła i rozkwitła, wolna, niepodległa Rzeczypospolita. Życie Kornela Morawieckiego było darem dla Polski. Mój ojciec chciał również, żeby Polska była darem dla Polaków – dodał premier.

Mateusz Morawiecki w zakończeniu swojego wspomnienia o ojcu, powiedział, że na tej skromnej kamiennej tabliczce zostało wyryte jego imię i nazwisko, ale dzieło jego życia zostało wyryte na zawsze w historii Polski, w tej dzisiejszej i w naszej przyszłości.

Marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski podkreślił, że za każdym czynem stoi konkretna osoba. Przywołując postać Kornela Morawieckiego podkreślił, że udowodnił on do końca swoim życiem, że zawsze chodziło mu o dobro Ojczyzny. – Gdyby nie on, ale i wielu bezimiennych bohaterów, nie mielibyśmy wolności – stwierdził marszałek, przypominając ideę pomnika przy Politechnice, składającego się z połączonych spójnie kamieni.

Zasługi Kornela Morawieckiego dla Ojczyzny wyliczał też dyrektor wrocławskiego oddziału IPN Andrzej Drogoń. – Duch jaki przepajał jego życie i w jaki sposób przenosił tego ducha na swoje otoczenie, obrazuje to jak wielu na tej uroczystości gromadzi się jego przyjaciół. Próbujmy nieść jego przesłanie kolejnym pokoleniom – apelował do zebranych szef IPN-u.

Głos zabrał też rektor senior Politechniki prof. Andrzej Wiszniewski. Zauważył on, że poprzez tablice pamięci, Kornel Morawiecki wraca na Politechnikę Wrocławską, na uczelnię, która była jego matecznikiem, i z której było ogromnie dumny. Przywołał słowa Kornela podkreślającego, że podziemna, długotrwała działalność na Politechnice nie miała sobie równych w całej Polsce i dzięki temu Wrocław stał się bastionem „Solidarności”. Prof. Wiszniewski szczególnie akcentował, by zrealizować przesłanie Kornela doprowadzające do tego, by zakończyło się skłócenie narodu.

Na zakończenie uroczystości głos zabrał Przewodniczący dolnośląskiej „Solidarności” Kazimierz Kimso. Przypomniał, że wystąpienie Kornela Morawieckiego, jako marszałka seniora przejdzie do naszej historii. Wspomniał też, że wcześniej deprecjonowano jego drogę życiową, ośmieszano. – To był człowiek honoru, był człowiekiem „Solidarności” kochającym ludzi. Jest i zostanie dla nas wzorem niezłomnej postawy. Postawy obywatelskiej i społecznej. Miał swoje poglądy, ale umiał słuchać innych. To jest nasze przesłanie ludzi „Solidarności” – umieć słuchać ludzi. Kornel szedł zawsze prostą drogą do niepodległości naszego kraju, dla uczciwości i sprawiedliwości – podkreślał przewodniczący Kimso.

-Spotykając się co roku przy pomniku „Solidarności” wspominamy ofiary stanu wojennego. Te ofiary są nieprzeliczone. To nie tylko 100 udokumentowanych mordów. Ile osób straciło życie, kiedy wyłączono prąd i pogotowie nie dojechało, ile osób zamordowano skrytobójczo – pytał retorycznie przewodniczący Kimso, przywołując też zabójstwa księży pod koniec lat 80-tych.
Ówczesna władza chciała narzucić narodowi swoje racje, ale jak mówił Kimso, naród się sprzeciwił. Za to ludzie „Solidarności” zapłacili wysoką cenę. Wielu ludzi wygnano z kraju, wielu złamano karierę, wielu zdeptano i opluto.

-Oddaję hołd wszystkim tym, którzy oddali życie za naszą Ojczyznę, szczególnie w tym czasie nocy stanu wojennego i następnych dni, miesięcy i lat. Wtedy zatrzymany został rozwój naszego kraju, upadek przedsiębiorstw, które nie wytrzymały transformacji. To skutki wojny wypowiedzianej narodowi polskiemu, ale myśmy wygrali, bo naszym przesłaniem był Bóg, Honor i Ojczyzna!– zakończył Kazimierz Kimso.

jw

foto Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy