Banner

Wsiąść do pociągu byle jakiego…

Premier polskiego rządu odkryła po ośmiu latach władzy Platformy, że po Polsce jeżdżą pociągi.

Mocarz rządzi

Jakieś fatum krąży nad rządem. Chociaż premier dwoi i się troi, ciągle coś nie wychodzi. Ni stąd ni zowąd prawie 300 osób wylądowało w szpitalach po przygodzie z Mocarzem. Musiała to być jakaś specjalna dawka, albo szczególna promocja, bo znawcy tematu, doświadczeni terapeuci, mówią, że tym świństwem ich podopieczni faszerują się od miesięcy. Skala problemu zaskoczyła wszystkich. Zwłaszcza, że i Tusk, i Kopaczowa zapewniali, że sprawa dawno załatwiona. Do tego jeszcze od 1 lipca weszła nowa ustawa, rzekomo bardziej restrykcyjna, a tu taki pasztet. No, ale Platforma nie byłaby sobą, gdyby nie wiedziała w czym problem. Oczywiście ten wredny PiS źle głosował. Niech się teraz tłumaczą, dlaczego się wstrzymali od głosu. Mówiła o tym nabzdyczona rzecznik Mucha, jakby nowe prawo Archimedesa co najmniej odkryła, mówił o tym poseł Marcin Święcki, podkreślając winę PiS, a swoje zadziwienie, powtarzali różni redaktorzy i redaktorki.

No i PiS zwołuje nawet specjalną konferencję prasową, by wytłumaczyć się, że wstrzymali się od głosu, bo to zła ustawa, co teraz gołym okiem widać. Ale oni i tak dalej pytają. Wszak kłamstwo powtarzane wielokroć musi przynieść zatrute owoce.

Jednak mają pecha. Burzy się pięknie rozpisany scenariusz. Zamiast tylko o ich podróżach, o narkotykach i niemocy państwa debatują.

Podróże kształcą

Pędzi pendolino tu i tam, a to Katowice, a to Łódź. To znów pociąg rozpędza się do Słupska, tam wszak Biedroń na włościach, potem znowu do Sopotu, a za nią cały majdan ministerialny. Chcieli nie chcieli, wsiadać do wagonów muszą. Ciężka dola tych ministrów. Ci wcześniejsi, odwołani przed nimi więcej mieli szczęścia. Nie musieli nigdzie się wychylać. Najpierw parasol nad nimi tyle lat roztaczał Tusk i wydawało się, że tak do wyborów przebąkają, a tu niewdzięczny naród chce ich od żłobu odsunąć.

Pewnie myślą, skoro Dudzie się udało, chociaż pociągami do ludu nie jeździł, to i może nam się uda. Takiego pijaru żaden rząd jeszcze nie miał. Widać gołym okiem całą maestrię Misia Kamińskiego. Oczywiście nic by z tego nie wyszło, gdyby nie usłużna telewizornia. Reporterzy „Wiadomości” razem z panią premier pasażerom do talerza zaglądają, do wolnych krzeseł się dosiadają, oko do podróżnych puszczają. Lekcja Komorowskiego na marne nie poszła. Kopaczowej nikt nie musi podpowiadać, że trzeba przytulić, że najbiedniejszych wysłuchać. Ona już nie powie chłopcu w zielonej koszulce, aby jego siostra po trzech latach szukania pracy znalazła sobie lepszą albo wzięła kredyt na mieszkanie. Przy takich zarobkach na pewno by dostała. Pani premier odrobiła lekcję prezydencką. Nikt nie wie na jakiej stacji wysiądzie. Mogą to być na przykład Skierniewice. Tak, tam właśnie była z gospodarską wizytą w pewnym Instytucie Ogrodnictwa.

Wpaść na dzień do Tomaszowa

A może wpadnie na dzień do Tomaszowa? A może zainteresuje się dlaczego w kraju zlikwidowano setki połączeń? Dlaczego tysiące kolejarzy straciło pracę? Czemu nawet tak dochodowe i potrzebne połączenia jak Wrocław – Berlin czy Wrocław – Drezno, zostały zlikwidowane? Czemu wiele dworców jest zamykanych i dlaczego na naszej kolei dochodzi często do śmiertelnych, bezsensownych wypadków? No i czemu, tu ciągle nic się nie opłaca?

Pytań można by mnożyć, ale przecież w tej całej szopce nie chodzi wcale o rozwiązania systemowe, tylko o zrobienie wrażenia, że słucha, rozumie i pomaga. W świetle kamer nawet nie wygląda to wiarygodnie, a przecież wiadomo, że pokazują nam tylko przefiltrowane kawałki. Można i tak. Tyle, że do wyborów prawie trzy miesiące i rządzić naprawdę trzeba, a nie udawać.

Upadli celebryci

Kiedy okręt tonie, pierwsze podobno uciekają szczury. Trudno zapomnieć gościnne występy aktora Karolaka w programie Lisa. Obaj skompromitowali się doszczętnie próbując ośmieszyć kandydata Dudę, poprzez sugerowanie, że jego córka miała pisać o oddaniu Oscara za Idę. Bezsens tego bił po oczach, ale zacietrzewiony Lis miał nie wiedzieć, że to było fałszywe konto. Obaj przeprosili. A teraz mamy jakby dalszy ciąg, bo Karolak na łamach prawicowego „W sieci”, udzielając wywiadu gęsto się tłumaczy z niebezpiecznym związków z obozem myśliwego. Czyżby wizerunek podupadał a może reklamodawcy się odwracają?

Nie miał też szczęścia inny miłośnik Platformy i Komorowskiego, aktor Olbrychski. Wsiadł po pijaku do swojego auta i od razu Policja go złapała. Natychmiast udał się do zaprzyjaźnionych stacji pouczać rodaków, że w takim stanie za kierownicę wsiadać nie wolno. Żenująca to była niestety rola. Raczej żadnego lauru za nią nie dostanie.

Zawsze z rezerwą podchodziłem do różnego rodzaju artystów, sportowców a teraz celebrytów, którzy wchodzili do polityki tylko na zasadzie wykorzystania swojego wizerunku. Niezależnie którą partie firmowali. Ale i tej metody chwyciła się Kopaczowa przy ostatniej rekonstrukcji rządu zatrudniając na ministra sportu Adama Korola. Uśmiech ma szeroki, ale wiedzy o zarządzaniu tym królestwem zero.

Żyjemy jednak w czasach, kiedy nie liczy się wiedza i kompetencje, tylko mocny pijar. Z chęcią wsiadłbym do pociągu byle jakiego, ale cenię sobie odpowiednie towarzystwo, a na podróż z panią premier ochoty nie mam.

Janusz Wolniak

 

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy