Banner

Wielka woda czyli powódź

Blisko 30 lat żyliśmy mitem powodzi stulecia, a nawet  tysiąclecia. Skoro coś zdarza się tak rzadko, to czy może za naszego życia przyjść znowu? Okazało, że może. Kilka dni przed nadejściem kataklizmu mówiono o wielkich deszczach, o niżu genueńskim, o ewentualnych podtopieniach, ale nikt ludzi nie ostrzegał, że to może być tak, jak w 1997 roku, a nawet gorzej.

W jednym z reportaży telewizyjnych wypowiadała się pewna kobieta z Kłodzka. Mówiła, że  ona i inni ludzi stali na jakimś żelaznym mostku i byli przekonani, że nic złego stać się nie może, że niemożliwe, by ten most zginął pod wodą. A jednak zginął.

Co tu się dziwić ludziom, kiedy sam premier mówił dzień przed powodzią, że prognozy nie są przesadnie alarmujące. Patrzę na tę wypowiedz i stojącego za nim wystraszonego szefa straży pożarnej. Służby były w gotowości, ale jak mówią mieszkańcy nikt ich nie ostrzegł na czas.

Na rozliczenie tego, co się stało i wyciągnięcie wniosków przyjdzie jeszcze czas. Kiedy piszę te słowa, z idącą falą dalej walczą mieszkańcy Lubuskiego. Teraz trzeba się skupić na tym, by do tak strasznie doświadczonych ludzi trafiła odpowiednia pomoc. Nie tylko ta instytucjonalna, bo już widać, że skala potrzeb jest tak wielka, że za mało jest urzędników, by oszacować straty i dać ludziom szybko zasiłki na doraźne przeżycie. Potrzebna jest ludzka solidarność i reagowanie na wszelkie płynące od ludzi sygnały o potrzebie pomocy.

W tym trudnym czasie, tak jak się działo w czasie Covidu i wtedy, kiedy pojawili się pierwsi uchodźcy z Ukrainy, politycy powinni zaniechać jałowych sporów. Ale już widać, że tak nie jest. Co stało się w naszym narodzie, że nie potrafimy wznieść się ponad urazy i polityczne waśnie w imię dobra wspólnego?

Wszystko po coś jest. Ta tragedia, która dotknęła naszych rodaków zmobilizowała mnóstwo ludzi do działania. Tam, gdzie ludzi mogli się obronić, stanęli na wałach i układali worki z piaskiem nie oglądając się na to, czy ktoś im coś pomoże czy nie. Na zalane tereny przyjeżdżają wolontariusze nie tylko z darami, ale z osobistą fizyczną pomocą.

Politycy tam się pokazują, ale gdybym był mieszkańcem Kotliny Kłodzkiej raczej niechętnie widziałbym polityków, którzy jeszcze kilka lat temu blokowali budowę kolejnych zbiorników retencyjnych i tych, którzy rewitalizować chcą Odrę. I tych z lewa, i tych z prawa.

A Wrocław tym razem się obronił. Dzięki zbiornikowi Racibórz nie dotarła do nas wielka fala, ale zagrożenie było. Całe centrum miasta i nad Odrą było obwarowane workami z piaskiem. Patrzyłem na niedawno zbudowane piękne hotele i restauracje nad samą wodą. Gdyby fala była większa, żadne worki bym im nie pomogły.

Teraz mówi się o tym, że w Polsce prawo pozwala na budowanie w miejscach, gdzie nie powinni ludzie mieszkać. I że trzeba to zmienić. Znowu mądry Polak po szkodzie.

Jednak dalej chcę wierzyć, że ta powódź spowoduje, że nasze Państwo i obywatele zaczną myśleć racjonalnie. Pora by tzw. Zielonych pogonić czyli nie głosować na nich, bo ich fantazje mogą prowadzić ludzi tylko do nieszczęść. W Niemczech gdzie współrządzą, w regionalnych wyborach ledwo 5 procent zdobyli. Tam organizację pod nazwą Ostatnie Pokolenie zdelegalizowano, uznając ją za terrorystyczną. U nas dalej czynią harce, a to się gdzieś przyklejają, a to blokują drogi. Może ostatnie wydarzenia spowodują i tu odpowiednie refleksje.

W wyniku powodzi w wielu miejscach zabrakło prądu. Wyobraźmy sobie, że teraz wszyscy jeżdżą elektrykami. A taką rzeczywistość chce nam zafundować Zielony Ład. Nie możemy dać sobie narzucić pomysłów, które nasze życie uczynią piekłem.

Natura pokazała dzisiaj, że jest siłą, nad którą trudno zapanować. Nawet mając tyle narzędzi do obserwacji i pomiarów, służby pomyliły się w prognozach o metr.

A 30 lat temu pomiary i alerty nie były tak rozbudowane jak dzisiaj. I co z tego? Skoro ostrzeżenia nie zostały wykorzystane.

Służby meteo wysyłają nam na komórki alerty. Niestety większość z nich jest chybiona. Dlatego kiedy po raz 20 dostaję komunikat o jakimś wietrze czy huraganie, który nie nadchodzi, przestaję te informacje traktować poważnie. Pora by w tej mierze Państwo też wyciągnęło wnioski.

Wkrótce zostaną dokładnie policzone powodziowe straty. Dowiemy się ile miliardów ta powódź zabrała. Ale już szacunki jakie wstępnie przedstawiają wojewodowie i samorządowcy, budzą przerażenie.

Czy nasze Państwo tym razem zda egzamin z tej lekcji, jaką przyroda nam zafundowała? Nie myślę tu jedynie o doraźnej i nawet dłuższej perspektywie pomocowej, tylko o budowie systemu, który by minimalizował skutki takich anomalii pogodowych, jakie miały miejsce. To jest bezwzględnie konieczne, bo takie zjawiska, mogą mieć miejsce częściej, a nasze zasoby nie są niewyczerpalne.

Na razie możemy tylko okazać swoją solidarność z bliźnimi i dać im nadzieję na lepsze jutro.

Janusz Wolniak

 

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy