Banner

Wątpliwa prawda czy niewątpliwa nieprawda?

W Gazecie Wyborczej z 13 marca – w dodatku wrocławskim – ukazał się niezwykły artykuł Michała Karbowiaka pod tytułem „Nauczyciel za 5 tys. zł”. Ściślej mówiąc: niezwykłość polega na zupełnej niewiedzy dziennikarza i wynikającego stąd zupełnego pomieszania prawdy z nieprawdą. Już dwa wytłuszczone zdania „zajawki” wprowadzają w osłupienie zorientowanego czytelnika. Oto one: „Wrocław chwali się, że nauczyciele zarabiają u nas niemal najlepiej w kraju, nawet 5 tys. zł miesięcznie. – Nigdy nie widzieliśmy takich pieniędzy – mówią nam pedagodzy.”

Konkretnie: chwalił się dyrektor departamentu edukacji. Trudno to zrozumieć.

Wszak „5 tys.” stanowi ustawowe średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego. Co najmniej tyle zarabiają nauczyciele dyplomowani praktycznie wszędzie. Jeśli zdarzy się w jakimś samorządzie, że nie osiągną takich zarobków w ciągu roku kalendarzowego – trzeba im wypłacić wyrównanie. Na przykład w moim Głogowie w zeszłym roku nauczyciele placówek miejskich zarobili średnio 5207 zł, a powiatowych – 5345. Jeśli ktoś chce szczegółów, zapraszam do lektury nr 2 BIULETYNU GŁOGOWSKIEGO (www.solglo.idsl.pl dział BIULETYN). Lekko dziwi zatem fakt, że magistrat wrocławski tak chwali się zarobkami na poziomie 5 tys..

Żeby było śmieszniej, autor porównuje to z minimalną płacą zasadniczą nauczyciela, która w przypadku nauczyciela dyplomowanego wynosi ustawowo 3109 zł i stwierdza, że nauczyciel wrocławski zarabia o 1891 zł więcej niż średnio w kraju! Pan Karbowiak nie rozróżnia płacy zasadniczej od wynagrodzenia ze wszystkimi dodatkami, których jest 14 jak próbuje to wyjaśnić „przedstawicielka ZNP”.

Niestety, sami nauczyciele też nie bardzo to rozróżniają. W artykule możemy poczytać o zdziwieniu nauczycieli, jakoby zarabiali 5 tys.! „Na rękę dostaję niemal o połowę mniej..” to typowa reakcja. I przyznaję, że mnie ona lekko skręca. W końcu od ludzi z wyższym wykształceniem można po dwudziestu latach oczekiwać zrozumienia, że w oficjalnych danych zawsze podaje się płacę brutto, nigdy nie „na rękę” (a propos, kto dziś dostaje w oświacie pensję na rękę?). Jeśli ktoś chce wiedzieć ile naprawdę zarabia – powinien sprawdzić swój PIT, a nie patrzeć na rękę..

Zdecydowanie najlepiej w tym zadziwiającym tekście brzmi wypowiedź Danki Utraty z „Solidarności”, która próbuje racjonalnie wytłumaczyć niefrasobliwie radosną wypowiedź dyrektora departamentu edukacji.

Nie chcę się pastwić nad panem dyrektorem i panem redaktorem. Każdy może mieć słabszy dzień. Jednak panowie powinni wyciągnąć jakieś wnioski.

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy