Utrata władzy boli
Nie pozwolę na zatrzymanie dobrej zmiany – powiedziała premier Beata Szydło w swoim wystąpieniu telewizyjnym 15 grudnia. Dodała także, że dla tych, którzy bogacili się przez osiem lat kosztem Polaków, złoty wiek się skończył.
Histeria w jaką wpadła opozycja, podsycana niestety przez dominujące media, jest bezprecedensowa. Pretekstem do otwartego ataku na Prezydenta i rząd, stała się sprawa związana z sędziami Trybunału Konstytucyjnego, dokładnie już przez wszystkich opisana. Ta kwestia nie mająca żadnego znaczenia dla przeciętnego obywatela, została wykorzystana do powielania zarzutu zamachu na demokrację. Najwidoczniej w tym urzędzie Platforma, Nowoczesna i inne, będące teraz w opozycji ugrupowania, upatrywały szansę na zatrzymanie reform obiecywanych przez PiS w czasie kampanii wyborczej.
Cała akcja zaczęła się od razu po ogłoszeniu wyniku wyborów. Różni politycy i cała rzesza wynajętych ekspertów i służących im bezkrytycznie dziennikarzy wiodących mediów, zaczęła głosić tezy, że nowy rząd nie spełni obietnic wyborczych. Liczono na to, że sączenie takiej propagandy już na początku rządów PiS-u doprowadzi do negatywnego odbioru społecznego. Kiedy jednak władza na poważnie zabrała się za rządzenie, kiedy do sejmu zaczęły wchodzić poselskie projekty, zobaczone że żarty się skończyły. Rozpoczął się, mówiąc wojskowym językiem, frontalny atak. Takiej nienawiści, takiego szczucia Polaków na Polaków, nie było od 10 lat. Ale nawet wtedy zachowywano jakieś pozory. Teraz bez żenady wezwano ludzi do wyjścia na ulicę i protestowania wobec woli narodu.
Wyobrażam sobie, że ci, którzy teraz są inspiratorami tego zamieszania, za chwilę wezwą do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Oni za moment mogą być tymi, którzy ten porządek demokratyczny rzekomo broniąc, zniszczą.
To grupa ludzi bez skrupułów. To kasta posiadaczy, ludzi uważających się za wyrocznię. To ci, którzy przez lata sponiewierali polskiego pracownika, odebrali godność milionom ludzi, a teraz próbują nas omamić, że są obrońcami swobód obywatelskich. Oni nas lekceważyli, odrzucając bez mrugnięcia miliony podpisów obywatelskich z wnioskami o referendum. Oni podwyższyli wiek emerytalny, oni za nic mają związki zawodowe, oni uważają że ludzie mogą wyżyć za 1500 zł, a sami tyle wydają na jeden posiłek, płacąc publicznymi pieniędzmi.
W czasie kampanii wyborczej PiS wyraźnie mówił o powrocie do respektowania woli rodziców, kiedy chcą posłać dziecko do szkoły. Teraz to zamach na demokrację. Mówiono o przywróceniu wieku emerytalnego. Teraz to katastrofa dla państwa. Mówiono o opodatkowaniu sklepów wielkopowierzchniowych i banków. Teraz to ruina finansowa. Zapowiadano likwidację gimnazjów. Teraz to upadek oświaty. Nikt nie krył, że trzeba zmienić publiczne media. Teraz to totalitaryzm.
Mająca demokratyczny mandat do sprawowania władzy partia może wprowadzać zmiany i przyjdzie czas, ze zostanie za nie rozliczona. Teraz można tylko rozliczyć tych, którzy już na granicy prawa, próbują przeszkodzić w dokonaniu tych zmian.
Państwo polskie jest chore. Po ośmiu latach rządów Platformy i spółki mamy całkowicie niewydolną administrację, rozhukaną biurokrację, utrudniony dostęp do służby zdrowia, biedę milionów polskich rodzin, miliony emigrantów za chlebem.
Czy trzeba więcej przykładów, by dowodzić że w Polsce był rzeczywiście złoty wiek, ale dla wybranych, dla ludzi zarabiających po 100 tysięcy miesięcznie. Oni nie wiedzieli co to bieda, co to pożyczka, raty, komornik, brak pracy. Ten salon znajduje jeszcze naiwnych, którzy dają się nabrać na ich puste gesty i słowa.
Nie oczekuję, że nowy rząd stworzy nam raj na ziemi, ale ufam, że jeśli będzie mógł rządzić co najmniej jedną kadencję, przywróci nam normalność. A normalność to godne płace, sprawiedliwe prawo, rozwój polskiej gospodarki i ochrona naszej racji stanu.
Czy to aż tak wiele?
Janusz Wolniak