Ta ostatnia niedziela
W sklepie słyszę przez głośniki uprzejme przypomnienie, abym pamiętał, że w najbliższą niedzielę nie zrobię zakupów. Handel przygotował się do zamknięcia marketów, wydłużając w soboty czas pracy co najmniej o godzinę. Na pewno rozmaicie to wyglądało w różnych miejscach. Miałem okazję to sprawdzić w Lidlu, gdzie byłem w sobotę około 21.15 i o dziwo zastałem przy stoiskach pustki. Czy przed kolejną niedzielą będzie im się opłacało wydłużać czas pracy?
Oczywiście media podawały przykłady odwrotne, gdzie kłębiły się tłumy, a w jakiejś Żabce ruchem klientów musieli kierować ochroniarze, bo się w sklepie nie mieścili. Puste parkingi przed wielkimi dyskontami w siódmy dzień tygodnia, to był dość niezwykły widok. Ciekawe gdzie podziali się wtedy stali klienci? Tylko czekać jak ukażą się instrukcje obrazujące, jak się bawić, gdy nie ma się tego, co się lubi. A jak mówi stare powiedzenie, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.
Pamiętam, jak jeszcze niedawno przestrzegano przed skutkami ograniczenia handlu w niedzielę, wieszcząc masowe zwolnienia i grożąc jakimiś buntami handlowców i klientów. Właściciele doskonale prosperujących Biedronek zapowiedzieli co innego. Uważają, że będą musieli jeszcze dodatkowo zatrudniać a nie zwalniać pracowników.
Pamiętam jeszcze jedną rzecz. Jak związkowcy zbierali podpisy pod projektem ustawy ograniczającej handel, wtedy bardzo rzadko spotykali się z dezaprobatą i jakimiś negatywnymi opiniami. Wprowadzona legislacja dopuszcza tak dużo wyjątków, że naprawdę jak ktoś chce w niedziele sobie zrobić zakupy, to nie ma z tym żadnego problemu. Zawsze znajdzie jakiś mały sklep czy stację benzynową. Wielkiego wyboru miał nie będzie, ale nikt z głodu nie umrze. Przecież nie pozamykano barów, kawiarni czy restauracji. A dla koneserów zostają jeszcze place targowe, choćby we Wrocławiu, ten na Świebodzkim.
Media nieprzychylne wprost rządowi, na ten przykład taki TVN, szukały dziury w całym. Byłem bardzo ciekawy jaki to przekaz stamtąd popłynie. I nie zawiodłem się. Wystarczyło mi kilka minut pobycia na tym kanale, bym popadł w trwogę. Po prostu armagedon! Coś takiego jak koniec świata, głód w Korei czy trzęsienie ziemi w Chinach, to pestka. Reporterzy prześcigali się w poszukiwaniu malkontentów i pokrzywdzonych. Tylko patrzeć jak posypią się pierwsze pozwy przeciwko totalitarnemu Państwu Polskiemu naruszającemu wolność obywateli do wydawania pieniędzy, kiedy tylko chcą.
Nie zawiedli też politycy opozycji na czele z zadziornym Grzesiem i odrzuconym Rysiem. Już zapowiedzieli, że nie popuszczą, nie przepuszczą i nie darują. Nu pagadi! A jak dojdą do władzy to przywrócą stary ład i porządek. Na razie zaś zapowiadają pójście pod sklepy. To może być nawet ciekawe. Zobaczymy, które markety załapią się na darmową reklamę.
Nieszczęścia chodzą parami. Na domiar złego, jeszcze pogoda nie sprzyjała temu, by po sklepach się włóczyć, tylko zażywać promieni słonecznych i pierwszych wiosennych oddechów.
25 lat rządów liberałów, komunistów i różnej maści reformatorów, doprowadziło do pomieszania dobra ze złem, przewrotu kopernikańskiego w myśleniu. Nie łatwo będzie zmienić utrwalone nastawienia i szerokie mniemanie, czym jest wolność. A przecież ona kończy się tam, gdzie zaczyna się krzywda drugiego człowieka. W filozofii liberalnej czegoś takiego nie ma. Upowszechniane publicznie Owsiakowe hasło róbta co chceta przykryte szczytnym charytatywnym działaniem, zostało przez wielu przyswojone do wszystkich dziedzin życia.
To, że obecny sejm, acz z oporami, przyjął inicjatywę „Solidarności”, jest wielkim sukcesem Związku. Okazuje się, że trzeba czasami długo, ale konsekwentnie upominać się o swoje, aż do skutku. Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda mógł z satysfakcją występować w różnych mediach i zbijać argumenty przeciwników. Oczywiście przy tej okazji w internecie wylała się fala pomyj od zawodowych hejterów. Nota bene, ciekawe ilu z nich robi to dla przyjemności, a ilu dostaje za to wynagrodzenie.
Niech tam! Psy szczekają, karawana idzie dalej. W sumie szkoda, że posłowie od razu nie zdecydowali o wyłączeniu z handlu wszystkich niedziel. Ta furtka, którą zostawili, będzie się nam odbijać czkawką jeszcze przez dwa lata. Polacy potrafią kombinować. Zaborcy i komuna nauczyli nas lekceważyć i omijać prawo. Możliwość handlu na dworcach spowodowała, że gdzieś tam już zastanawiają się czy nie dobudować kas i poczekalni przy galerii i dalej handlować.
Zapominają o jednym, chytry dwa razy traci, ale może niektórzy jednak pójdą po rozum do głowy.
Janusz Wolniak