Stalin przed Operą
Rożne rzeczy już widziałem, ale żeby w Polsce anno Domini 2014 , gloryfikować postać Stalina, tego się nie spodziewałem. Kiedy przechodziłem obok wrocławskiej opery, zobaczyłem stos rozrzuconych na chodniku małych karteczek z portretem sowieckiego satrapy. W pierwszej chwili zaśmiałem się w duchu, ale coś mnie tknęło i podniosłem jedną. Na odwrocie było coś napisane małym drukiem, włożyłem kartkę do kieszeni, i na drugi dzień to coś przeczytałem. A tam m.in. takie słowa:
„Nieśmiertelne imię Stalina – Wyzwoliciela Narodów – żyć będzie zawsze w sercach całej postępowej ludzkości”.
O cholera, ktoś sobie niezłe jaja robi – pomyślałem. Ale na dole tej niewinnej karteczki dwa internetowe adresy. Z niedowierzaniem otwieram i oto moim oczom ukazuje się świat z zamierzchłej epoki wczesnego PRL-u. W rzeczywistości wirtualnej są dwie strony – Komunistycznej Partii Polski i Komunistycznej Młodzieży Polski. Myślę intensywnie i zaraz sprawdzam, oczywiście, przecież nasza Konstytucja zabrania propagowania komunizmu i faszyzmu. Znajduję art. 13 Konstytucji RP, a w nim stoi, jak byk:
„Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”.
No tak, staram się zachować spokój, ale aż mi się wierzyć nie chce, że ci pogrobowcy działają legalnie. Wchodzę na stronę PKW, czytam rejestr zarejestrowanych partii, i są, od 2002 roku, mają swoją siedzibę, statut, władze i…swoich idoli. Stalina i Kim Dzong Ila. Promują też listę lektur – Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina i Mao. I znowuż piszą:
„Jesteśmy organizacją skupiającą młodych ludzi identyfikujących się z ideą komunistyczną. Ideą, której zwycięstwo uwolni ludzkość od niepewności jutra, od strachu przed wojnami, od nędzy i poniżenia, położy kres panowaniu wyzyskiwaczy nad ludźmi pracy, panowaniu narodów silnych nad słabymi”.
Czy ktoś, kto by dzisiaj głosił pochwałę faszyzmu i Hitlera, i rozrzucałby ulotki gloryfikujące jego życie, mógłby to robić bezkarnie? Sądzę, że nie. Dlaczego zatem możliwe jest, że ktoś próbuje kreować zbrodniarza na bohatera, i partię która doprowadziła do nędzy i śmierci miliony ludzi. Czy w imię wolności, można zakłamywać historię? Jak ktoś nie wierzy, to niech tam zajrzy – komsomol.pl albo kompol.org
Trudno mi bez emocji nawet o tym pisać. Za dużo znam faktów z życiorysu Josifa Wissarionowicza i jego komandy. O władcach Korei Północnej cały świat wie, ale nie przeszkadza to polskim komunistom również udawać, że tam jest szczęśliwy świat. Ohydne kłamstwa, którymi karmią czytelników swoich portali są, moim zdaniem, złamaniem nie tylko naszej Konstytucji, ale zasługują na szczególne potępienie. Aktywność tych ludzi, którzy rozrzucili tę przywołaną przeze mnie ulotkę Stalina, nie może być obojętna dla ludzi żyjących w społeczeństwie demokratycznym. Przecież istotą naszego ustroju nie jest kłamstwo, ale prawda. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że godzimy się na fałsz i zakłamanie. Nie domagam się zamykania tych ludzi, ale nie można pozwolić by upowszechniali zbrodniczą ideologię.
Dzisiaj nauka historii w polskich szkołach została znacznie okrojona i ograniczona. Takim hochsztaplerom może być łatwo zakazić umysły, gdzie jest tabula rasa. Świadome społeczeństwo musi się bronić przed takim fałszerzom.
Na niektórych demonstracjach pada czasami hasło – Precz z komuną! Niech ktoś mi powie, że ono nie jest dalej aktualne.
jw