Spokój po wirażu?
Przyznaję, że odetchnąłem z ulgą po Krajowym Zjeździe Delegatów. Obawiałem się jakiejś decyzji, która uwikła MOJĄ SOLIDARNOŚĆ w działalność stricte polityczną. Mogła to być decyzja o bezpośrednim zaangażowaniu Związku w przyszłoroczne wybory parlamentarne lub inna o ścisłym sojuszu z jedną partią. Tymczasem na Zjeździe nie było ponoć ani przemówień polityków ani żadnego wyraźnie politycznego stanowiska.
Wyczuwam wyraźnie zwrot w postępowaniu Związku. Jakże tak? Gdy czytałem na stronie Regionu informacje ze Zjazdu, ciągle tam figurowało wystąpienie Przewodniczącego Piotra Dudy pod nagłówkiem: „musimy ich odsunąć od władzy”! A Zjazd już nikogo odsuwać od władzy nie chciał! Co się stało? Przede wszystkim stwierdzę z satysfakcją, że dobrze się stało! Jednak dlaczego nastąpiła ta piękna zmiana języka i nastawienia? Nie jestem tak naiwny, by sądzić, że moja własna pisanina (patrz np wpis z 10 września) na temat odpolitycznienia Związku spowodowała ten cud. Choć mam też cichutką nadzieję, że była to drobna cegiełka w murze, który powstrzymał Związek od kroczenia jedną z dróg kierując go na drogę inną..
Jako działacz – powiedzmy – szczebla regionalnego – nie mam bezpośredniego wglądu w myśli i narady najważniejszych działaczy Związku. Mam jednak oczy i uszy otwarte. Jako fizyk z zawodu wiem, że trzeba postawić hipotezę wyjaśniającą, bo potrzeba rozumienia wydarzeń jest nie do przecenienia. Oto moja hipoteza robocza.
Pewnego razu Premier Tusk uznał, że opłaca mu się politycznie konflikt ze związkami zawodowymi. Celowo potraktował przywódców związkowych tak źle, że zaczęli wyrażać się o Rządzie jak najgorzej. Dał się też sprowokować nasz Przewodniczący Duda, który na jakimś zjeździe PiS wypowiedział słynne, choć może raczej niesławne, słowa: oświadczam, że premier polskiego rządu to tchórz i kłamca (cytuję z pamięci). Od razu po tym straciliśmy w Głogowie jedno całe koło! Od tego momentu czołowi działacze mówili bardzo często o „odsuwaniu od władzy”, a zacietrzewienie stało się tak duże, że wypuszczali w eter również ewidentne głupoty (przykłady we wpisie z 29 września). Na szczęście Donald Tusk przestał być premierem i.. powietrze nagle uszło! Ton różnych wypowiedzi w imieniu Związku od razu złagodniał. I dobrze. Bardzo dobrze!
W związku z kampanią samorządową oba regiony, z którymi jestem jakoś związany (Zagłębie Miedziowe oraz Dolny Śląsk) sformułowały apel o popieranie członków Związku startujących w wyborach z różnych komitetów. Świetnie, tak trzymać! Być może miał na to istotny wpływ znamienny fakt. Okazało się bowiem, że członkowie Związku (przynajmniej w moim regionie) startują naprawdę ze wszystkich możliwych komitetów wyborczych z SLD włącznie! To naprawdę istotny fakt. Zawsze mi się wydawało, że członkowie „Solidarności” wcale nie są w większości tak prawicowi, jak to się wszystkim, a szczególnie mediom, wydaje. Za to im wyższy szczebel władzy, tym więcej w nim zwolenników prawicy. Były kiedyś badania, które moje spostrzeżenia potwierdziły. Władze Związku naprawdę powinny to wziąć pod uwagę.
Krótko mówiąc „Solidarność” pomyślnie wzięła kolejny zakręt w swojej dość krótkiej, ale jakże bogatej historii. Teraz można przyspieszyć. Droga już bardziej prosta.
Taką mam przynajmniej nadzieję. Jednak rozumiem, że ani moja hipoteza, ani inne poglądy nie muszą się wszystkim podobać. Nikt nie ma monopolu na słuszność. Tylko rozsądna dyskusja może dać dobre wyniki. I do tej dyskusji serdecznie zapraszam.