Banner

Solidarność strażnikiem pamięci

Czerwiec jest w panteonie naszej najnowszej historii miesiącem zdarzeń, które miały miejsce w 1976 roku. Wtedy robotnicy Radomia, Ursusa, Wrocławia i innych miast sprzeciwili się polityce drastycznych cen ogłoszonej przez komunistów. W rocznicę tego zdarzenia przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda powiedział, że Związek jest strażnikiem pamięci sprzed 40 lat.

Myślę, że to niezwykle trafne określenie. Przecież od chwili, kiedy w 1989 roku powstała „Solidarność”, ludzie z nią związani bez przerwy byli i nadal są aktywni w przypominaniu ważnych dat naszej historii. Jeden z pierwszych plakatów jakie wtedy kolportowano po kraju zawierał tylko same daty: 1956, 1968, 1970, 1976 i słowo – Pamiętamy! Do dzisiaj nikt za te zbrodnie komunistyczne rozliczony nie został. Mało tego, dalej Ci zbrodniarze, pobierają horrendalne emerytury. Dopiero obecny rząd rozpoczął proces legislacyjny, które może znieść te przywileje, z których korzystają nadal aparatczycy starego systemu. Do dzisiaj żyją jeszcze nie niepokojeni przez nikogo ludzie odpowiedzialni za śmierć tysięcy Żołnierzy Wyklętych, do dzisiaj ci z nich, którzy umarli, leżą na honorowych miejscach na Cmentarzu Powązkowskim, na grobach swoich ofiar.

Pomyśleć, że ponad 25 lat wolnej Polski, a my nie potrafimy rozliczyć naszej przeszłości. Gdy teraz tego nie zrobimy, to dalej będzie za nami wlec się ta niegojąca się rana.

Dzisiaj doskonale widać, dlaczego nie można było w tej mierze nic zrobić. U władzy prawie bez przerwy byli ludzie, dla których istotą było relatywizowanie historii, obarczenie równą winą katów i ofiar.

Dużo światła na znalezienie przyczyn, że nawet wśród wielu prześladowanych przez komunistów, nie było chęci rozliczenia oprawców, daje seria książek Resortowe dzieci. Okazuje się, że grzebanie w życiorysach przodków ma jednak sens. To nie przypadek zrządził, że kluczowe stanowiska np. w mediach publicznych piastowali po 1989 roku dzieci aparatczyków partyjnych i resortów siłowych.

Dzisiaj to oni, mając dalej ogromne wpływy w komercyjnych mediach, sterują częścią opinii publicznej, to oni tworzą narrację zagrożenia i oblężonej twierdzy, to oni próbują wmówić społeczeństwu, że w Polsce zagrożona jest demokracja.

Wszystko co zrobił obecny rząd zostało spotwarzone, zdeprecjonowane i ocenione negatywnie. Jednak na takie jawne kłamstwo i manipulację większość narodu nabrać się nie daje. Robią co rusz sondaże, tak jakby miało dojść rzekomo do skrócenia kadencji obecnej ekipy, one pokazują jednak, że PiS nie tylko utrzymuje swój stan posiadania, ale nawet go powiększa. Rodzi to u oponentów nieustanną frustrację. Tyle już pieniędzy utopili, a ten głupi naród dał się kupić za 500 zł – mówią bezczelnie. Nawet swoje pieniądze już przekazał albo ma je lada chwila dać wielki finansista G.Soros.

Myślę, że jeśli ludzie PiS nie wpadną w jakąś pułapkę samouwielbienia, pychy i nieomylności, to są w stanie rządzić co najmniej jeszcze jedną kadencję.

Nie było do tej pory rządu, który by z taką determinacją i konsekwencją wprowadzał punkt po punkcie swoje obietnice wyborcze.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na najtrudniejsze jeszcze czas nie nadszedł, jak choćby przywrócenie wcześniejszych emerytur, ale nie wyobrażam sobie, by można się z tego wycofać.

Opozycja, ustami swoich co bardziej racjonalnie myślących przedstawicieli, przyznaje że jednak coś PiS-wi wychodzi. Jednocześnie jednak wypuszcza w przestrzeń publiczną bardzo niepokojące zapowiedzi mówiące o podjęciu siłowych prób odzyskania władzy.

Mam nadzieję, że to tylko taka bojowa retoryka, mająca na celu przykrycie swojej niemocy, niż rzeczywisty plan, bo inaczej byłoby to działanie, nazywane wprost, zdradą stanu.

Nie będę przytaczał nazwisk, życiorysów i funkcji tych osób, które próbują zbuntować naród przeciwko swojemu rządowi. Mam nadzieję, że jeszcze się zreflektują i opamiętają.

Oby nie za późno.

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy