Solidarność a KOD
Stosunki wzajemne między NSZZ “Solidarność” a Komitetem Obrony Demokracji są na tyle nieokreślone, że mogą przybrać w niedalekiej przyszłości kształt dowolny. Oficjalnie Związek nie wypowiada się o działalności KOD. Jedynym zapamiętanym przeze mnie oficjalnym wystąpieniem był protest Prezydium KK w sprawie pojawienia się flagi Solidarności podczas obrony Lecha Wałęsy na jednej z manifestacji KOD. Raczej chybiony. Jak się później okazało z wyjaśnień w mediach, ochrona prawna naszego słynnego logo dotyczy tylko ewentualnego użycia go w celach komercyjnych. Każdy, kto kupił legalnie dowolny przedmiot z tymże logo, może z nim zrobić, co zechce. Istotnie, interpretacja wymagająca zezwolenia Prezydium KK na każdorazowe użycie flagi czy jakiegokolwiek przedmiotu z piękną solidarycą prowadzi do absurdu. Czy ktoś używający kubka z tym znakiem podczas wznoszenia antysolidarnościowych toastów, musi na to uzyskać najpierw zgodę Prezydium KK? Notabene, nie zauważyłem jakoś protestów tegoż prezydium po różnych manifestacjach organizowanych przez PiS, na których było widać mnóstwo naszych związkowych flag. Pamiętam za to Przewodniczącego Dudę, który na pytania dziennikarzy, skąd te solidarnościowe symbole na partyjnej demonstracji, odparł, że każdy członek Związku może wziąć ze sobą flagę. Może Przewodniczący razem z Prezydium powinni ustalić wspólne stanowisko?
Wracajmy do relacji między KOD a Związkiem. Brak oficjalnego stosunku NSZZ “Solidarność” do działalności KOD nie oznacza milczenia. Niestety! W związkowych mediach pełno jest ataków, drwin czy wręcz obrażania obywateli, którzy protestują przeciwko łamaniu Konstytucji. Dlaczego? Jaki interes ma Związek w niszczeniu KOD czy choćby w robieniu sobie z niego wroga? Jaki interes ma “Solidarność” w zrażaniu do siebie milionów Polaków popierających żądania przestrzegania Konstytucji? Czy protesty KOD-u są skierowane przeciw postulatom Związku? Nie! Może przeciwko dialogowi społecznemu, na rozwoju którego tak Związkowi zależy? Również nie! Skąd zatem wrogość tak wielu działaczy NSZZ “Solidarność” wobec działaczy ruchu obywatelskiego, który wszak broni dawnych demokratycznych zdobyczy tegoż NSZZ “Solidarność”?
Elementarna zasada wszelkich działań – związkowych również – głosi, że trzeba szukać sojuszników do przeprowadzenia postulowanych przemian. Im przemiany trudniejsze – tym bardziej warto się o to starać. Trzeba namawiać do współpracy nawet potencjalnych przeciwników. A robienie sobie z potencjalnego sojusznika wroga, i to na własne życzenie, ociera się wręcz o głupotę. Jest proste wyjaśnienie tego paradoksu. Jedyne racjonalne, jakie przychodzi mi do głowy. Niestety. Otóż działacze tak ochoczo potępiający KOD zachowują się nie tyle jak działacze Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego lecz raczej jak działacze PiS. Po prostu tak bezkrytycznie wielbią Partię, że mylą rolę partyjną ze związkową.
Działając w najlepszej wierze szkodzą Związkowi na dłuższą metę. Na krótszą – niestety – też! Bowiem żadna władza nie szanuje klakierów. Po co zabiegać o poparcie ludzi, których poparcie mamy wszak za darmo!?
Dystans do każdej władzy, również przyjaznej, jest elementarnym warunkiem autorytetu Związku, a zatem jego skuteczności w perspektywie dłuższej niż parę najbliższych miesięcy. Jakże znamienny był fakt, że Przewodniczący Duda tłumaczył się publicznie z pisma wyrażającego sprzeciw wobec braku zgodnych z prawem konsultacji słowami: jako przewodniczący rady dialogu musiałem zaprotestować..
Ze strony KOD-u nie dostrzegam żadnych ataków na “Solidarność”. Rzecz jasna, po obu stronach są hejterzy, ale to już inna przykra sprawa. Czy między dwoma wielkimi organizacjami nie powinna istnieć przynajmniej życzliwa neutralność? Powtarzam – cele obu nie są w żadnym przypadku sprzeczne. Postulaty Związku powinny być realizowane zgodnie z Konstytucją. Przestrzeganie Konstytucji nie koliduje w żaden sposób z dialogiem społecznym. Pozyskujmy życzliwość tych, którzy nam nie zagrażają. Nie stwarzajmy sobie sami wrogów bez potrzeby i bez sensu.
Prawdziwym nieszczęściem dla przyszłości Związku byłby oficjalny – nawet masowy nieoficjalny – udział w zapowiadanych prorządowych manifestacjach. Dla porządnego niezależnego Związku jawna prorządowość to już utrata cnoty. Mam nadzieję, że nie trzeba tego bliżej wyjaśniać.