Przeszkoda
Tym razem rozpocznę od cytatu z polskiego portalu społecznościowego: To, co widziałam na dworcu w Budapeszcie, to przecież nie uchodźcy, to młode jurne byczki. Owszem są tam kobiety i dzieci, nawet kilkoro. Reszta pragnie się dorwać do darmowego koryta, oraz rozwalania cywilizacji Europy. Jestem wkurzona na maksa, na naszych oczach zaczyna się powolne dogorywanie cywilizacji niszczonej przez barbarzyńców, tak jak kiedyś Egipt i Sumer zginęły, zniszczone przez hordy arabskich barbarzyńców.
Czyli będzie o uchodźcach (czy raczej imigrantach zarobkowych)… Co pewnie nie jest dziwne, wszak teraz, to temat numer jeden w tej części świata.
Warto, zatem sięgnąć do spraw zasadniczych… Takich ksenofobicznych… Antyislamskich… Antyeuropejskich… Antyunijnych… W ogóle – anty… Po prostu podłych!
Takie proste – wydawać by się mogło – pytanie: dlaczego muzułmanie nie imigrują do innych islamskich państw, nawet tych bogatych?
Otóż, zgodnie z tradycją i prawem spisanym w tzw. „Karcie Umara”, to innowiercy mają obowiązek utrzymywać muzułmanów na ziemiach podbitych przez nich, to innowiercy mają płacić specjalne upokarzające podatki, jak „Dżizja” (w tym podatek katastralny od ziemi – włącznie z niewiernymi niewolnikami i seks z niewolnicami; bo cała ziemia i wszyscy ludzie są własnością Allaha oraz jego wyznawców Islamistów).
To innowiercy mają zapewnić i finansować gościnę podróżującego muzułmanina, to innowiercy mają obowiązek dostosować się do islamskiego prawa Szariatu i to innowiercy mają być na każdym kroku upokarzani i z pokorą muszą te upokorzenie znosić – tak, jak ma to miejsce w Unii Europejskiej.
Dlatego muzułmanie emigrują do Europy, a nie do bogatych państw muzułmańskich, bo życie na koszt muzułmanina jest niemoralne, natomiast korzystanie z pracy i majątku innowiercy jest ich prawem.
Druga kwestia, to islamizacja poprzez stopniowe zwiększanie ilości muzułmanów, aby w nadarzającej się chwili krwawo przejąć władzę i ustanowić islam i Szariat. Zasada jest taka, tam gdzie już stanęła stopa muzułmanów, to już jest kraj islamski.
Islam nie jest tolerancyjny. Według muzułmanów jesteśmy ich niewolnikami, podludźmi.
A co z Polską? Jak trafnie to ujął Piotr Wójcik z Klubu Jagiellońskiego, uchodźcy napierający na granice unijne dosyć bezceremonialnie obeszli się z mitem polskiego „sukcesu” ostatnich 25 lat.
Okazało się, że rzekomy gospodarczy „tygrys” Europy miałby niebywałe problemy z udzieleniem elementarnej pomocy 10 tysiącom uchodźców.
Inaczej mówiąc, przy pierwszym większym transgranicznym kryzysie społecznym polski tygrys zaczął się zachowywać, jak przestraszony dachowiec.
Liczba cudzoziemców się zwiększa, potem nie chcą oni przestrzegać naszego prawa i obyczajów. Potem narzucają swoje wymogi w różnych dziedzinach życia i to w sposób agresywny – taki mechanizm zdaniem Jarosława Kaczyńskiego może powstać, jeśli Polska przyjmie imigrantów.
Podczas sejmowej debaty o imigracji Jarosław Kaczyński stwierdził, że rząd „pod obcym, zewnętrznym naciskiem, bez zgody narodu” podejmuje decyzje, które „mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie”.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił dalej: W Szwecji istnieją 54 strefy, gdzie obowiązuje Szariat. Szkoły mają problem z wywieszaniem flagi, bo jest na niej krzyż. Dziewczynom nie wolno chodzić w krótkich ubraniach.
A, jakie jest stanowisko rządu w tej kwestii? Można by rzec, mało odkrywcze i do przewidzenia: Wysłuchałam z uwagą wystąpień i jedno poruszyło mnie w sposób szczególny. To wystąpienie prezesa PiS. (…) Chciałabym mu zadać pytanie: kto negocjował Traktat Lizboński, gdy w polityce migracyjnej zrezygnowano z jednomyślności? Czy to przypadkiem nie był śp. Lech Kaczyński? Czy nie uczynił tego po kilkugodzinnych konsultacjach z panem?
A zatem, znów często przez Platformę stosowany haniebny chwyt – atak na osobę nieżyjącą, śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Na koniec – myślę, że trafna – opinia internautki: Premier Kopacz miłość do własnego narodu rozumie tylko w jeden sposób. Jak wygląda uprawianie miłości wystarczy wspomnieć mnóstwo niepotrzebnych podróży odbytych pociągami przez premier. Umizgi czynione pasażerom, podlizywanie się, rzekome interesowanie się ich losem miały na celu zwabić podróżnych stwarzając w nich przekonanie, że oto tym razem, to już na pewno mają do czynienia z osobą poważną, wiarygodną i uczciwą. Że teraz to już na pewno weźmie się za siebie i pokaże, kim jest w rzeczywistości. Że zadba o naród, że każdy będzie miał, co zechce, itp. Równocześnie cały czas daje do zrozumienia, iż przeszkodą w jej działaniu jest jedynie PiS.
I Jarosław Kaczyński, można by dodać…