Powtórka z rozrywki?
Ministra Zalewska “podsumowała” półroczną wielką debatę o przyszłości polskiej edukacji pod rządami Partii. Skąd ten cudzysłów? Ano dlatego, że ogłosiła dokładnie to samo, to zapowiadała przed debatą! Czyli likwidację gimnazjów oraz wydłużenie nauki w liceach. Po co zatem była ta “debata”? Chyba głównie ze względów propagandowych. Może jeszcze po to, by zyskać na czasie. Ogłoszenie tak ważnej decyzji tuż po zakończeniu roku szkolnego nie jest z pewnością przypadkiem. Oburzeni nauczyciele i rodzice właśnie się rozjeżdżają na zasłużone wakacje, a Partia będzie mogła spokojnie całą rzecz przeprowadzić w sejmie i senacie.
Niestety, polskie społeczeństwo nie zostało poinformowane, z jakich to rzetelnych analiz wyniknęła konieczność tak zasadniczej reformy. Nic również nie wiadomo o rzetelnych analizach szacujących skutki - nieodwracalne skutki! – demontażu obecnego systemu, który wielu specjalistów z różnych krajów uważa za jeden z najlepszych na świecie. Takie piękne opinie są w pełni potwierdzane przez niezwykle rzetelne międzynarodowe badania PISA.
Pamiętam, że poprzednia reforma edukacji tzw. reforma Handkego rozpoczęła się od merytorycznych analiz dotychczasowego systemu i precyzyjnego określenia celów, do których zmierzamy. Obecna wynika głównie z subiektywnych opinii (nauka w liceach jest zbyt krótka więc ją przedłużmy) i pomieszania objawów choroby z jej przyczynami (w gimnazjach są kłopoty wychowawcze, więc likwidacja gimnazjów zlikwiduje również te problemy).
Włos na głowie zjeżył mi się całkiem, gdy usłyszałem jak ministra chce tak zasadniczą reformę wprowadzić. Rzecz jasna powinna się ona zacząć od pierwszej klasy szkoły podstawowej i kolejne etapy zmian powinny być wprowadzane konsekwentnie z tym pierwszym “zreformowanym” rocznikiem. Tymczasem ministra zapowiedziała równoczesne wdrażanie reformy w szkołach podstawowych i gimnazjach! Po co ten pośpiech, który musi spowodować ogromne zamieszanie zawsze w oświacie szkodliwe? Zgodnie z tymi kuriozalnymi zapowiedziami w roku 2019 do liceów i techników wkroczy podwójny rocznik: ten ostatni z wygaszanych gimnazjów i ten pierwszy kończący nową szkołę podstawową! Strach pomyśleć co to będzie!
Jednak ministra Zalewska nie przejmuje się takim drobiazgami. Wszak oświadczyła beztrosko, że nauczyciele rodzice i uczniowie w ogóle “nie powinni tej reformy zauważyć”! To już wprawia w osłupienie. Jak nauczyciele gimnazjów mogą nie zauważyć likwidacji swoich szkół? Czy pani minister w ogóle straciła kontakt z rzeczywistością czy tylko nie w głowie jej takie drobne sprawy?
W sprawie gwałtownego wycofania się z obowiązkowego pójścia sześciolatków do szkoły również nie widziała żadnego zagrożenia zwolnieniami nauczycieli z pracy, ani tego, że powstanie jeden “ułomny” rocznik, który przez najbliższe kilkanaście lat będzie powodował zamieszanie w kolejnych szczeblach oświatowej drabiny. Co bardziej przykre, nie zauważyła tego również Sekcja Krajowa Oświaty, której postawa wobec Rządu jest – niestety – bardzo spolegliwa, by nie rzec: potulna. Wyjątkowo przygnębił mnie wywiad Przewodniczącego Sekcji w nowym piśmie EDUKACJA NARODOWA. Od razu bez ogródek oświadczył on, że “program edukacyjny PiS-u całkowicie spełniał nasze oczekiwania”. Jak to? Wszak centralnym punktem programu edukacyjnego PiS-u była i jest likwidacja gimnazjów, a Sekcja Krajowa w swoich stanowiskach wcale tego dotąd nie popierała. Z wypowiedzi Przewodniczącego wynika jednak, że po cichu popierała, a zastrzeżenia wysuwała tylko pro forma, żeby członkowie Związku z gimnazjów nie wywieźli działaczy na taczkach. Tak nie może się wypowiadać Przewodniczący Sekcji Krajowej!
Sekcja sformułowała słuszny postulat wzrostu płac nauczycieli o 20% w przyszłym roku. Jednak Przewodniczący w tymże wywiadzie oświadcza, że na razie wystarczy 10. Czyli poddaje się już przed początkiem negocjacji! To bardzo poważny błąd. Krótko mówiąc decydenci po lekturze takiego wywiadu mogą być przekonani, że Związek zgodzi się na wszystko, a ewentualne sprzeciwy będą tylko pozorowane.
To prosta droga do kompromitacji i marginalizacji NSZZ “Solidarność”. Rząd musi wiedzieć, że o poparcie Związku musi wciąż zabiegać, a nie być pewnym, że ma je za darmo!
Krajowa Sekcja Oświaty ma jeszcze szansę. Musi jednak teraz jasno zakomunikować, że nie zgodzi się przynajmniej na tak chaotyczny tryb wprowadzania reformy i że nie odpuści postulatu wzrostu płac. To program minimum, poniżej którego zaczną się schody w dół.
A co znaczy tytuł niniejszych niewesołych rozważań? Czy to nie smutny paradoks, że partia radykalnie antykomunistyczna w swojej zewnętrznej retoryce chce przywrócić komunistyczną organizację systemu oświaty w Polsce? Jak się dobrze zastanowić – to nie jest wcale paradoks. Niestety. Jednak to już temat na inną okazję.