Banner

Pocovidowe czasy

Niezwykłe znaki na niebie i ziemi pojawiać się mają, kiedy zaczyna się dziać coś niezwykłego. Rozpoczęliśmy ten rok od anomalii pogodowych, których i w poprzednich latach nie brakowało. I nie mam tu na myśli jedynie Polski, bo w końcu i nam po latach posuchy, trochę zimy się należało. Jednak ważniejsza dla ludzkości jest nadzieja, że rozpoczęcie masowych szczepień ocali miliony istnień i powstrzyma zarazę.

Jednak nie wszyscy wierzą w skuteczność szczepionki albo w ogóle uważają, że wstrzykiwanie sobie coś do organizmu jest podejrzane. Nie chcą widać pomyśleć racjonalnie, że gdyby nie szczepionki, to mielibyśmy ogromną umieralność niemowląt, to nie zniszczylibyśmy wielu zakaźnych chorób.

Słuchałem ostatnio opowieść leśnika, który opowiadał o tym, że dzięki szczepieniom na kleszczowe zapalenie mózgu, w tej grupie zawodowej nie pojawiają się zachorowania na tę groźną chorobę. Trzeba bowiem wiedzieć, że statystyki mówią o tym, że ludzie lasu są najbardziej narażeni na kleszcze. Warto pomyśleć ile dzięki tej szczepionce uniknięto tragedii ludzkich.

Wiem, że są ludzie, których żadne argumenty nie przekonają. Jedna pani nie wierzy, że lekarze się szczepią, bo jej bratanica pracująca w szpitalu miała jej powiedzieć, że oni owszem szczepią się, ale witaminą C.

Sceptycy i malkontenci zawsze będą. Jeśli zaś większość się zaszczepi, to jak mówią specjaliści, jest szansa na osiągnięcie stadnej odporności. Bardzo mi się nie podoba to określenie, bo stado to może być zwierząt a nie ludzi, ale taka terminologia pojawiła się i już.

A może też tzw. afera szczepionkowa paradoksalnie spowoduje więcej korzyści niż strat. Świadomość, że poza kolejką zaszczepili się aktorka Krystyna Janda, aktor Andrzej Seweryn, lodziarz Grycan z żoną, dziennikarze TVN-u i jeszcze paru czy parunastu celebrytów, może wzbudzić refleksję, że może warto, skoro tacy ludzie, to dlaczego nie ja. Pomijając aspekt etyczny całego zdarzenia, zanim się jeszcze akcja narodowego szczepienia zaczęła, już pojawiła się darmowa reklama.

Chyba nikt nie jest w stanie policzyć ile godzin mówiono o tym w telewizji, ile napisano artykułów. A popularna zasada mówi nieważne czy mówi się dobrze czy źle, ważne że się mówi.

Trzymając się jeszcze tematu szczepionkowego trzeba zauważyć, że coraz większe rzesze polityków zauważają, że na tym można zbić niezły kapitał polityczny. Na naszym poletku, we Wrocławiu, właśnie prezydent Jacek Sutryk zapowiedział, że szczepić się będziemy mogli na stadionie miejskim. Do czegoś się w końcu przyda. Publiczność na mecze wchodzić nie może, zresztą w ostatnich latach, nawet jak mogła, to stadionu nie zapełniała.

A kiedy już o prezydencie mowa, to właśnie stworzył sobie w radzie miasta swój własny klub z radnych, którzy zawsze mu byli wierni oraz tych z Lewicy, Platformy i trzech wyrzuconych z PiS-u. Od razu znalazł się ojciec tego wydarzenia. Odżył nam znowu Grzech Schetyna, tłumacząc że na ten eksperyment wrocławski patrzy cała Polska w perspektywie kolejnych wyborów parlamentarnych. Widać panu Sutrykowi ciasno już w mieście i nie chce już tylko porządków w mieście robić, ale kraj naprawiać. Póki co, jak wykazał audyt, we Wrocławiu tylko 11 procent rozjazdów tramwajowych jest w dobrym stanie. Oczywiście to nie jest tylko wina Sutryka, jego poprzednicy z mistrzem uników Dutkiewiczem, na czele, w tej materii nic robili. Przecież remonty nie są medialne, a powodują paraliż komunikacji. Wkrótce dotknie pośrednio i nasz Związek, bo wiosną pl. Jana Pawła II remontowany będzie. Z placem, który niegdyś nosił miano 1 Maja, wiąże się jeszcze jedna świeża historia. Posłanka, która serce ma po lewej stronie – Agnieszka Dzieminowicz-Bąk zawnioskowała do naszych rajców, by przywrócić starą nazwę. To była mała próba przed atakiem na naszego papieża, który lewactwo szykuje na wiosnę. Na szczęście wrocławscy radni tego wniosku nie rozpatrywali.

Co i kto jeszcze szykuje na czas odwilży, tego dokładnie nie wiadomo. Jedno jest pewne. Świat, Europę i Polskę czekają trudne czasy. Już nawet jest termin ukuty – pocovidowe czasy. Kiedyś one nastąpią na pewno. Czy do świąt, czy do wakacji, jak chcieliby optymiści, czy jeszcze rok cały. Zobaczymy. Na pewno wyjdziemy z tego inni, może ciut mądrzejsi, refleksyjni. Oby tylko w tym czasie jak najmniejsze były ludzkie tragedie, oby odrodziły się te gałęzie gospodarki, które najbardziej ucierpiały. No i jeszcze jedno, żebyśmy w tej pocowidowej epoce byli dla siebie bardziej życzliwi i solidarni.

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy