Pawiem i papugą…
Rozpocznę definicją: Patriotyzm, to postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a często także gotowością do poświęcenia własnego zdrowia lub życia oraz pracy dla jej dobra. Patriotyzm, to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury, czy języka. („Wikipedia”)
A patriotyzm, trzeba pamiętać, to także słowo wyklęte. To ono dla środowisk liberalnych i lewicowych jest dziś wręcz synonimem nacjonalizmu.
Ludzi gromadzących się pod biało-czerwonymi flagami nazywa się faszystami. Nawołuje niemal do eksterminacji, a przynajmniej alienacji, zamknięcia w gettach, wykluczenia ze społeczeństwa… Nie ważne, że są to miliony i mają prawo głosić swoje przywiązanie do kraju ojczystego, rodzinnej ziemi…
Nie, należy się cały czas samobiczować, przepraszać… I czekać, że nas pochwalą, że my tacy wspaniali; że potrafimy się przyznać do naszych grzechów z przeszłości; że korzymy się przed światem; że prosimy o wybaczenie – a to Żydów, a to Niemców, a to Amerykanów, a to… innych!
A kiedy ktoś zapyta, a za co te lamenty pokutne, odpowiedź jest prosta: za wszystko!
Bo, za Słowackim: „Polsko! Lecz ciebie błyskotkami łudzą. Pawiem narodów byłaś i papugą. A teraz jesteś służebnicą cudzą.”
Tak zwane autorytety już ogłosiły, że to oni mają rację. Żadne pawie i papugi… No może brzydka panna, bez posagu…
A te manifestacje w dzień niepodległości?! Toż to czysty faszyzm! Nawet Europa zawyła…
Kaczyzm równa się faszyzm! Tak nie może być! Wszystkie ręce na pokład! Kiedyś było: Tusku musisz! A dzisiaj… Brukselo musisz!
Wielokrotnie w tym miejscu pisałem, że w Polsce mamy do czynienia z ogromnym rozwarstwieniem społecznym. Nie dotyczy to tylko kwestii ekonomicznych, poziomu życia, ale i warstwy duchowej.
To, że wielu czuło się przez lata obywatelami drugiej kategorii, że mieszkają w Polsce „B”, to nie był wymysł „pisiorczyków”. Tak mówili socjologowie, i ostrzegali – także rządzącą przez lata koalicję PO-PSL – na naszych oczach rodzą się dwie rzeczywistości, dwie różne Polski, dwa obiegi informacji, dwie różne wrażliwości, dwie historie, dwie narracje… Po prostu dwa różne światy!
I te dwa światy starły się w wyborach roku 2015 – najpierw prezydenckich, a później parlamentarnych, z wiadomym rozstrzygnięciem.
W polskiej tradycji i kulturze był (mam nadzieję, że nadal jest) szacunek dla zmarłych. Przed niemal 8 laty miliony dały temu wyraz także pod Pałacem Prezydenckim.
Później po kryjomu, w nocy, gaszono znicze – symbole pamięci, wyrzucano na śmietnik zdjęcia zmarłych…
Wcześniej politycy PO, a dzisiaj jakowyś Obywatele RP krzyczą o nekrofilii, wołają: „Kończmy żałobę, ten pisowski cyrk”.
Teraz wysyła się dziwne persony, które rzucają się pod samochody rządowe lub… w nie jajami.
I to wszystko przy aplauzie „elit”, „autorytetów”. Także tych dziennikarskich. Czołowy dziennikarz TVN24 onegdaj mówił w telewizorze: „Zaczyna mnie osaczać rocznica katastrofy”…
Oczywiście w ramach obiektywizmu zaprasza się tych z jedynie słusznymi poglądami.
Można, zatem zapytać: dlaczego w społeczeństwie demokratycznym miliony obywateli nie może głosić w przestrzeni medialnej swoich poglądów, swojego spojrzenia na sprawy Polski, na jej przyszłość?
Przecież wystarczy prześledzić główne media elektroniczne i prasę, by zauważyć, że poza kilkoma wyjątkami – TVP obecnie choćby – zdecydowana większość popiera Platformę lub środowiska liberalne, często, a może przede wszystkim w kontrze do PiS-u, do Jarosława Kaczyńskiego.
A te autorytety salonów, co to wołają, że już, za chwilę, za momencik pisowscy siepacze do twoich drzwi o świcie załomoczą…
No i ciągły żal, bo nie przychodzą! Nie kołaczą! Nie wyprowadzają… A tu już kamery czekają rozgrzane… I pióra zaostrzone…
Duma narodowa, patriotyzm, poczucie godności, honor, to cechy, z których byliśmy dumni… I czas najwyższy, by znów być Pawiem narodów… i papugą…