O jaskółkach i nadziei
W historycznej zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej zapowiedziano 10 kwietnia powstanie Centrum wystaw historycznych. Stara zajezdnia ma zmienić się w nowoczesne miejsce wystaw, projektów edukacyjnych i wydarzeń związanych z historią naszego miasta i regionu. Wśród nich ma być wystawa poświęcona historii NSZZ „Solidarność”.
W tym „nowoczesnym miejscu historycznych wystaw” zapomniano o małym lokatorze zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej, którego nie da się wyprowadzić jak autobusów. Zapomniano o jaskółkach. Była tam jedna z największych w mieście kolonia jaskółki dymówki, niewielkiego, smukłego ptaka o granatowo połyskującym, czarnym wierzchu ciała i białawym lub jasnopomarańczowym spodzie. Dymówki są powszechnie znane, gdyż najczęściej gniazdują we wnętrzu ludzkich zabudowań. W zajezdni na Grabiszyńskiej jaskółki musiały zamieszkać przynajmniej od czasów powojennych. Kolonia którą tu założyły była imponująca bo liczyła kilkadziesiąt gniazd, umieszczonych na dźwigarach dachu zajezdni.
Przynajmniej 7 pokoleń jaskółek towarzyszyło pracownikom „Zajezdni Grabiszyńska” od tamtych czasów. Od kwietnia do września skrzydlaci domownicy patrzyli na krzątających się w dole ludzi. Zadziwiające, że ci ludzie przez tyle lat nie wpadli na pomysł aby pozbyć się ptaków, a przecież wystarczyłoby tylko zamykać drzwi prowadzące do hal. Odwrotnie tak organizowali swoją pracę aby jaskółkom nie przeszkadzać bo przecież były częścią ich pracowniczego środowiska. Może nawet czasem znakiem nadziei, że po zimie , nawet tej najgorszej zimie stanu wojennego, w końcu przyjdzie wiosna, którą swoim przylotem zwiastowały?
Jeśli ktoś kto projektował to „nowoczesne miejsce wystaw” nie zauważył i nie zrozumiał obecności tych jaskółek, nie porozmawiał o nich z ludźmi, którzy tam pracowali, to znaczy że nic nie rozumie z czasów o których zamierza robić tam wystawy. Na takiej pamięci nie zbuduje się żadnej przyszłości, poza medialną efemerydą, napędzaną krótkim czasem unijnych dotacji.
„ Bez względu na to, jak długo stoisz nad strumieniem, nieustannie będziesz widział go na nowo. Dzieje się tak dlatego, że wody w strumieniu nigdy nie przestają płynąć i wciąż na nowo wytryskują. Podobnie dzieje się z człowiekiem, który wpatruje się w nieskończone piękno Boga: Odkrywa Go wciąż na nowo i nieustannie zauważa coś innego i zadziwiającego w porównaniu ze swym dotychczasowym sposobem pojmowania.
I ponieważ Bóg nie przestaje się objawiać, człowiek nie przestaje się zdumiewać …”
Święty Grzegorz z Nyssy (ok.337-395)
Czy my jednak chcemy wciąż patrzeć i widzieć na nowo ? Także w nasze dziedzictwo, w nasze solidarnościowe korzenie ? Czy może już tylko zadowalamy się formą naszych rocznicowych uroczystości i medialnych przedsięwzięć ?
Wydaje mi się że najważniejszym w tej chwili wyzwaniem dla Solidarności jest walka z systemem opartym na kulcie zysku. Piszę z pełną świadomością o kulcie zysku, bo proszę zwrócić uwagę, że zysk został postawiony w miejsce Boga, w miejsce absolutu i wyposażony we wszelkie jego atrybuty.
Dlatego powiało nadzieją na spotkaniu naszego Zarządu Regionu i Regionalnej Komisji Rewizyjnej z kandydatem na prezydenta RP – Panem Andrzejem Dudą. Poza wszystkim co powiedział nam w czasie tego krótkiego spotkania, wyłaniał się człowiek dla którego kult zysku jest kultem z gruntu fałszywym. Człowiek, który mówił o prawdzie i wartościach, dzięki którym możemy i powinniśmy , raz jeszcze dźwignąć się z marazmu niemożności w którym tkwimy. To było spotkanie w prawdzie, bo mało który polityk ma świadomość, że związki zawodowe mają inne zadania niż politycy, a czasem zupełnie przeciwne , co jednak powinno być szansą dla jednych i drugich na dialog i uczciwy kompromis. Nie wiem czy Pan Andrzej Duda czytywał Mencjusza, pokonfucjańskiego filozofa który żył w Chinach przed 2 700 latami, ale w jego słowach pobrzmiewały mencjuszowskie cechy prawego człowieka , czyli współczucie jako początek humanitaryzmu, skromność i ustępliwość jako początek właściwego zachowania, poczucie dobra i zła jako początek mądrości. Mam nadzieję że w prezydenturze Pana Andrzeja Dudy staną się one jego wielkimi cnotami.
Pamiętam taką „Solidarność” w pierwszych latach swojego istnienia. Jaskółki dymówki w zajezdni na Grabiszyńskiej przez 35 lat były nie tylko znakiem tych wartości, one były po prostu ich treścią, bo przecież jak mówił wielki Patron obecnego papieża ; „to nasi mniejsi bracia”. Pozbywając się ich z tego miejsca, które ma innym w przyszłości pokazywać i tłumaczyć „Solidarność” , pozbywamy się z pewnością tego ducha solidarności, którym była swoista wspólnota serc i umysłów, wzajemna troska o wszystkich i odpowiedzialności za czyny i słowa.
Rozumiem, że młody człowiek z ośrodka „Pamięć i Przyszłość” z którym rozmawiałem na ten temat, nie był w stanie zrozumieć o czym mówię. Trochę trudniej zrozumieć mi dlaczego tego nie rozumieją moi rówieśnicy z „Solidarności”, którzy przecież mieli i nadal mają wpływ na te decyzje.