Niebezpieczne związki
Czy związki zawodowe, w dzisiejszej, tzw. wolnorynkowej gospodarce są potrzebne? Liberałowie, na czele z posłami Platformy Obywatelskiej próbują nam wmówić, że nie. Oczywiście nie mówią tego wprost. “Związki zawodowe – mówią - są elementem demokratycznego państwa, ale …” i tu pada szereg “powodów”, które mają nas doprowadzić do “odpowiednich” wniosków. A jakie to, hm… powody? A choćby, że związki zawodowe są za drogie, wszyscy musimy je utrzymywać (???), szkodzą przedsiębiorczości, rozwalają przedsiębiorstwa, żądają podwyżek dla pracowników itd. … Wyliczać by można niemal w nieskończoność. Znamienne zaś jest to, że zarzuty takie stawiają ludzie, którzy na pewno nie zarabiają najniższego wynagrodzenia, na ich pensje składają się wszyscy podatnicy, ich niekiedy oderwane od rzeczywistości pomysły faktycznie szkodzą przedsiębiorczości oraz doprowadzają do likwidacji przedsiębiorstw, a sami sobie przyznają podwyżki niemal co roku… Działanie dość przewrotne, ale skuteczne, ponieważ jestem przekonany, że część czytających te słowa, na pytanie postawione na początku nie potrafiłaby odpowiedzieć jednoznacznie TAK.
A przecież rola, jaką mają do odegrania związki zawodowe w dzisiejszym świecie, jest naprawdę ogromna. I wcale nie przesadzam. Naprawdę.
Grubo ponad połowa pracujących na świecie zarabia mniej niż 1 dolara dziennie. Dzieci wykorzystywane do pracy również nie są niczym nowym. Praca ponad osiem godzin dziennie staje się normalnością w krajach cywilizowanych, a co dopiero w tzw. “gospodarkach wschodzących”. Na łonie Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie podważane jest przez pracodawców prawo do strajku, jako legalnej formy zorganizowanego sprzeciwu pracowników wobec wyzysku przez przedsiębiorców. Zatrudnienie na umowę o pracę jest przedstawiane jako “spuścizna komuny”, zaś “umowy śmieciowe” są promowane jako nowoczesne, tzw. “elastyczne formy zatrudnienia”. Pracownik ma być do dyspozycji pracodawcy najlepiej 24 godziny na dobę i przez 7 dni w tygodniu, łącznie z niedzielami za dowolne wynagrodzenie, nie daj Boże obwarowane progiem najniższej płacy. “Outsourcing” na światową skalę, czyli lokowanie wszelkiej produkcji w Chinach czy Indiach celem obniżenia kosztów produkcji, wcale nie przekłada się na obniżenie ostatecznej ceny produktu, ale pozbawia miejsc pracy europejczyków. Agencje Pracy Tymczasowej wynajmują pracowników jak maszyny, pozbawiając młode pokolenie stabilizacji u progu dorosłego życia.
To wszystko są fakty, które, wbrew pozorom, mają bezpośredni wpływ na nasze życie.
Również w takim mieście jak mój rodzimy Wałbrzych.
Wałbrzych jest szczególnym miastem. Niegdyś przemysłowym centrum rozwoju regionu, po “restrukturyzacji” zagłębia węglowego stał się miastem pozostawionym samym sobie. Niesłusznie obwiniana o zamknięcie wałbrzyskich kopalń NSZZ “Solidarność”, zabiegając o wsparcie rządowe dla Wałbrzycha, była motorem powstania Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Wszyscy pamiętamy wielotysięczne manifestacje na ulicach, negocjacje z rządem H. Suchockiej, gwarantowane pieniądze i niezrealizowane obietnice. Ale to historia na inny raz.
Dziś WSSE jest motorem rozwoju przemysłowego naszego miasta. Daje miejsca pracy, pewnie płaci część podatków, tworzy “jądro”, wokół którego powstają usługi, tworzone są kolejne miejsca pracy…. . Dobrze, że Strefa jest. Jednak od firm, które się w niej ulokowały, za aprobatą i ze wsparciem finansowym Państwa, można wymagać dużo, jeżeli myślimy o warunkach zatrudnienia, a zwłaszcza wynagrodzenia. I w ten sposób dochodzimy do sedna problemu. Roli związków zawodowych.
W kontaktach z dużą, międzynarodową korporacją pracownik może niewiele. Przepraszam. W zasadzie nie może nic. Akceptuje warunki pracy i płacy podejmując pracę albo … nie akceptuje –
i pozostaje na bezrobociu. Negocjować samodzielnie mogą nieliczni menadżerowie. Pozostali pracownicy będą mieli wpływ na warunki pracy i płacy dopiero, gdy się zorganizują w związek zawodowy. Nie w Forum Pracownicze, Radę Pracowników czy inny twór wymyślony przez sprytnych HR-owców. Tylko w związek zawodowy. Bo tylko związek zawodowy ma konstytucyjne umocowanie oraz ustawowe uprawnienia.
A teraz najważniejsze, na co związek zawodowy ma wpływ na zakładzie pracy? Na przestrzeganie przepisów BHP, bo każdy z nas pracowników ma prawo pójść rano do pracy,
a popołudniu wrócić całym i zdrowym do rodziny. Na czas pracy, bo właśnie “Solidarność” w 21 postulatach gdańskich wywalczyła 8-godzinny dzień pracy z wolnymi sobotami i niedzielami. Na godziwe wynagrodzenie bez nadgodzin, ponieważ każdy z nas chce żyć “jak człowiek” i jeszcze mieć czas dla rodziny. Na kształt i wydatki z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, który pracodawcy mają obowiązek tworzyć, a potrzebujący pracownicy prawo z niego korzystać. I na szereg innych rzeczy, istotnych dla rozwoju przedsiębiorstwa, a jednocześnie ważnych dla tworzących je pracowników.
A co najważniejsze, związek zawodowy będzie bronił godności pracowników, ponieważ praca nie jest towarem przeznaczonym na handel, a człowiek – rzeczą, którą można dysponować w dowolny sposób. Trudno znaleźć ważniejszy powód funkcjonowaniu związku zawodowego, ponieważ brak szacunku dla człowieka jako pracownika jest źródłem wymienionych wcześniej patologii świata pracy.
W tym kontekście odpowiedź na postawione na początku pytanie jest prosta i oczywista. Recepta dla niezadowolonych pracowników to zrzeszanie się w związek zawodowy czyli “Nasze sprawy w naszych rękach”. Proste? Proste. I sprawdzone. To dlaczego w związkach zawodowych jest zrzeszonych jedynie 7% pracowników w Polsce? Czyżby skutek przewrotnej polityki liberalnej retoryki?