Na jakie prezenty czekamy?
Zbliżają się święta. Podczas Bożego Narodzenia obdarowujemy się prezentami. Czasami jest z tym kłopot, bo nie zawsze wiadomo, co może ucieszyć obdarowanego, a co będzie dla niego kłopotliwe. Jednak jakoś sobie z tymi podarunkami radzimy, sprawiając radość szczególnie dzieciom, ale i dorosłym, bo któż nie lubi dostać jakąś niespodziankę.
Gorzej jest z politykami. Właśnie prezydent Warszawy ze swoimi radnymi obdarował mieszkańców Strefą Czystego Transportu, która w stolicy zagości za pół roku. Nie wszyscy będą mogli już wjechać do stolicy, w szczególności do jego centrum. We Wrocławiu opuszczony właśnie przez Platformę i Lewicę prezydent Jacek Sutryk wołał nie ryzykować i decyzję o tym czy i kiedy wprowadzić w mieście taki zakaz odwlekł w czasie. Będzie o tym decydować rada miasta, ale już w nowej kadencji.
W Warszawie nie obyło się bez protestów, bo według oburzonych aktywistów, Strefa wykluczy około 300 tysięcy mieszkańców. Na szczęście wiosną idą wybory i warszawiacy mogą tego prezentu nie przyjąć i dać czerwoną kartkę Rafałowi Trzaskowskiemu. Jeśli tak się nie stanie, to mogą sobie łzy wylewać, ale do Wisły.
Niespodziewany prezent dostali frankowicze, czyli wszyscy którzy zostali namówieni przez banki na rzekomo łatwe kredyty. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) uznał, że konsument nie musi składać przed sądem sformalizowanego oświadczenia, by skorzystać z ochrony przewidzianej w unijnej dyrektywie. Według Trybunału sądy krajowe mają obowiązek zbadać z urzędu, czy postanowienia umowy są nieuczciwe. Oznacza, że w przypadku unieważnienia umowy kredytu frankowego przez sąd klientowi, należy się zwrot pełnej kwoty roszczeń, wskazanej w pozwie, niepomniejszonej o odsetki za zwłokę. Z wyroku na pewno ucieszą się kredytobiorcy, ale czy banki zaczną w końcu finalizować procesy i ugody, czy też dalej pójdą na konfrontacje?
W sejmie też coraz więcej prezentów nam się szykuje. Na razie Donald Tusk zapowiada nam nowe ministerstwa – równości, społeczeństwa obywatelskiego i polityki senioralnej. Trzeba jakoś tym nienasyconym koalicjantom coś dać, by mogli w tym nowym kotle namieszać. Lewica, która w tej kadencji ledwo co weszła, mając zaledwie 26 posłów, bardzo chce rządzić. Czym ich rządy wcześniej się kończyły, doskonale pamiętamy, ale ci którzy wtedy odeszli w niesławie czyli Miller i Cimoszewicz, teraz są na intratnych synekurkach w Brukseli. Oni już swój prezent dostali.
Teraz znowu Platforma Lewicę wskrzesiła i obdarowała prezentami bardzo ważnych ministerstw. Agnieszce Dziemianowicz-Bąk dostało się ministerstwo pracy i polityki społecznej. Ubiegała się edukację i jej starania były tak silne, że dano jej fotel, ale nico inny. Ciekawe jak lewicowe serce będzie traktowało rodziny, bo jednocześnie powołane jest ministerstwo równości. Będzie się działo. Żeby zadowolić Lewicę Tusk znowu podzielił edukację. Swojej Nowackiej dał oświatę, a szkoły wyższe Lewakom.
O tym jakie oni nam przyszykują prezenty będziemy coś wiedzieć już parę tygodni i wtedy możemy im podziękujemy albo rózgę damy.
Zwycięska koalicja szykuje też prezenty dla PiS w postaci komisji śledczych. Burzliwa debata już się na ten temat odbyła, ale to dopiero początek. Tu będą same rózgi. Chociaż jak ujawniła z trybuny sejmowej jedna z posłanek, jej marzeniem jest zobaczyć PiS-owców za kratami.
Chciałoby się powiedzieć ewangelicznie nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Jednak oni szli z programem zemsty i rozliczeń i na pewną będą ten cyrk dla swojego kodziarskiego ludu kontynuować.
Z niepokojem na decyzje przyszłego rządu patrzy też prezes NBP. Sam Tusk zapowiadał nawet siłowe usunięcie prof. Glapińskiego. Podobnie sprawa ma się z publicznymi mediami.
Niespodziewany prezent w postaci odłożenia w czasie decyzji o traktatach unijnych zapadł w Brukseli. Okazuje się, że nawet dla tak mocno zdominowanego przez lewaków i liberałów Parlamentu Europejskiego to było stanowczo za dużo. Wygrali ledwo, ledwo i co ciekawe gdyby nie cześć polskich posłów, byłoby po sprawie. Mówiąc krótko pozamiatane, a tak ten żałosny serial będzie się jeszcze toczył. Oby wybory czerwcowe obudziły społeczeństwa Europy.
Na początku grudnia prezenty zleciały nam z nieba. Niestety, jak mówi przysłowie, jeśli Barbary po lodzie, to Boże Narodzenie po wodzie. I prognozy nie pokazują byśmy na Wigilię siedli w otoczeniu białego puchu, chyba że wybierzemy się w góry.
Myślę jednak, że największym prezentem może być dla nas miłość, okazywanie serca i dobra dla swoich bliskich i chrześcijańskie przebaczenie. Niech Ci co chcą sądzić, nie będą sądzeni. Niech Ci co przeklinają, przeklęci nie będą. Niech rząd dobrze rządzi. Niech owoce nowych porządków służą wszystkim Polakom. Przede wszystkim jednak życzę wszystkim zdrowia, bardzo dużo zdrowia i pogody ducha.
Janusz Wolniak