Kanikuła ze sportem i noblistkami
Powoli mija wakacyjna kanikuła. W tym roku głównie pod znakiem sportu. Najpierw mieliśmy ucztę piłkarską europejskich drużyn i rozczarowanie grą polskiej ekipy. Później odbyły się igrzyska w Tokio. Tu początek był słaby, ale za na finiszu tych medali się trochę na szczęście zebrało i mieliśmy się z czego cieszyć. Głównie z sukcesów lekkoatletów i sportów wodnych, bo reszta dyscyplin niestety leży.
Ale w lecie mieliśmy jeszcze jedno wydarzenie. Wprawdzie lokalne, we Wrocławiu, ale za to z udziałem dwóch noblistek.
To spotkanie zapowiadano jako najważniejsze wydarzenie roku. Tymczasem było jedynie żenującym spektaklem pseudopolitycznym. W Narodowym Forum Muzyki zorganizowano spotkanie dwóch noblistek – Olgi Tokarczuk i Swietłany Aleksijewicz.
Olga Tokarczuk na tle Swietłany Aleksijewicz wypadła jak świeżo upieczona egzaltowana maturzystka marząca o bezideowym świecie, gdzie nie ma kobiet i mężczyzn, tylko jakieś istoty kulturowe.
Nie, wcale nie żartuję, Tokarczuk podzieliła się z publicznością myślą, że słowa o określaniu płci człowieka są dzisiaj niestosowne i ona będzie szukać innych.
– Jako feministka przeszłam długą drogę. Dzisiaj kobiecość i męskość traktowałabym jako dwie idee, niekoniecznie rozdzielone na panów i panie. Nigdy nie powiem, drogie panie i panowie, bo wydaje mi się, że w dzisiejszych skomplikowanych czasach jest to duże uproszczenie. Jest ogromna część pomiędzy. Dziś w każdym razie traktuję płeć jako swego rodzaju continuum, jako pewien wymiar, na którym wszyscy mamy możliwość się zmieścić. Traktuję męskość i kobiecość jako pewne wzory, idee zachowań i oczywiście gdyby faceci rodzili dzieci i musieli się nimi opiekować i karmić je, nie sądzę, że wywołaliby jakiekolwiek powstania.
To jednak był tylko przedtakt do najbardziej zdumiewającego wywodu myślowego Tokarczuk. Kiedy Monika Olejnik, prowadząca debatę mówiła, że są w dziejach momenty, kiedy bez przelewania krwi nie da się odzyskać niepodległości usłyszała:
-Takie okropne wyrażenie przelewanie krwi jest neutralne i jest jakoś nieprawdziwe kompletnie. To nie chodzi o przelewanie krwi jakiejś, to chodzi o to, że ktoś kogoś zabija. A ja stawiam pytanie, po co nam ta niepodległość w świecie, który nie byłby podzielony granicami?
Deklaracja Olgi Tokarczuk, że niepodległość jest nam niepotrzebna została natychmiast przykryta innym pytaniem redaktor Moniki Olejnik, ale jednak wybrzmiała. Było to mówiąc delikatnie, wyjątkowo niestosowne, gdy obok siedziała Białorusinka Swietłana Aleksijewicz, pisząca właśnie książkę o aspiracjach niepodległościowych swojego narodu.
Spotkanie dwóch noblistek prowadziły redaktor Monika Olejnik i prof. Magdalena Środa. Mimo usilnych starań w niewielkim stopniu udało im się połączyć hasło „Protest” z białoruskimi i polskimi wydarzeniami.
Olga Tokarczuk w swoistej logice myślowej powiedziała, że protesty w Polsce zostały zdławione bardzo okrutnie przez Policję. Na szczęście tego wątku nie rozwinęła, bo chyba musiałaby nieźle konfabulować.
Panie bardzo użalały się nad dzisiejszą cywilizacją, twierdząc że dominujący patriarachat i binarna rzeczywistość zatrzymuje rozwój współczesnej cywilizacji.
Tokarczuk ubolewała, że obecne formy protestu już nie działają.
Swietłana Aleksijewicz opowiadała o swojej nowej książce:
-Piszę książkę o naszej rewolucji, nie chciałabym żeby to była tylko kolekcja koszmarów. Chcę pokazać nasze doświadczenia duchowe. Przerażają mnie te wszystkie obrazy w muzeach, gdzie są partyzanci rzucający się do różnych niebezpiecznych sytuacji. Dla mnie nie jest zwycięstwem sytuacja w której człowiek czuje, że musi rzucić się pod czołg. Władza broni jedynie jakichś idei komunizmu.
Noblistki dały się też wciągnąć w wizję przyszłości. Tu dokładnie można było zobaczyć, co tak naprawdę je różni. Dla jednej przyszły świat to jakaś wizja świata idealistycznego, żeby nie powiedzieć utopii, a dla drugiej twarde stąpanie po ziemi.
Olga Tokarczuk prognozowała: – Mam kilka scenariuszy. Pokonamy pandemię, ludzie przemyślą wszystko, skupią się na środowisku naturalnym, zmienią świat, wprowadzą zieloną energię, wszystkie kopalnie zostaną zamknięte, zwierzęta dostaną prawa, kobiety będą miały prawa do swoich ciał i swojego życia, edukacja nie będzie oparta nie na współzawodniczeniu i konkurencji, tylko na współdziałaniu i sport będzie już inaczej wyglądał, ci którzy są na przodzie będą czekali na ostatnich.
Swietłana Aleksiejewicz nie ma za to żadnych złudzeń: -Jestem głęboko przekonana, że nie możemy prognozować przyszłości. Popatrzmy na ostanie 20 lat, zdarzyło się wszystko, czego się nie spodziewaliśmy, dojrzewało a potem wyszło na zewnątrz. Byliśmy nie przygotowani do tego, mam wrażenie, że ludzkość nie nadąża za wydarzeniami. Już nie możemy mówić o tym, że świat nam się podporządkowuje, świat działa według własnych zasad, które nie zawsze możemy pojąć. Czasami możemy tylko uchwycić coś w słowie, we własnym życiu, ale to tylko kawałeczek w całym tym chaosie dużego i niepojętego świata.
O literaturze na poważnie w tym spotkaniu było najmniej.