Tym razem postaram się trochę powymądrzać. Nie żebym chciał udowodnić, jaki to ze mnie mądrala, ale czasami człowieka jakoś tak nachodzi, że musi coś tam z siebie wydać…
Ja, skoro piórem (klawiaturą) opisuję swoje patrzenie na świat (pewnie niezbyt udolnie), a że i moment jest wielce szczególny (pandemia), to i „mądrości” z pogranicza filozofii zechcę tym razem wyłożyć.
Wracając do tego czasu epidemii, to jest on wedle mojej opinii odpowiednią chwilą, by człowiek (świat) się oczyścił, czyli… katharsis.
Sięgnijmy do Wikipedii po wyjaśnienia, a cóż to jest, to katharsis (z greckiego oczyszczenie): uwolnienie od cierpienia, odreagowanie zablokowanego napięcia, stłumionych emocji,skrępowanychmyśli i wyobrażeń.
Niejaki Zygmunt Freud wymyślił, że owo oczyszczenie można zastosować w leczeniu skutków traumatycznych doznań.
I tak zastosował hipnozę jako technikę wprowadzenia ludzi we wcześniej przeżyte sytuacje i uwolnienia ich w ten sposób od traumatycznego działania urazów, powstałych na przykład we wczesnym dzieciństwie. Freud po odreagowywaniu wypartych przeżyć i stanów silnego wzburzenia spodziewał się właśnie wewnętrznego oczyszczenia człowieka.
I owo odreagowywanie może odbywać się w formie wykrzyczenia lub uzewnętrznienia złości rąbaniem drzewa, boksowaniemlub innymi „mocnymi” działaniami cielesnymi, albo bardziej współcześnie…bieganiem, czyli szeroko rozumianym dbaniem o kondycję fizyczną…
Zaś Carl Gustav Jung – szwajcarski psychiatra i psycholog, uważał, że oczyszczenie dokonuje się przede wszystkim poprzez wyrażanie wewnętrznych obrazów, na przykład gdy ktoś opisuje swoje sny, maluje lub przedstawia je w tańcu, albo kreśli je (nomen-omen jak ja)… słowem.Bo obrazy nieświadomości potrzebują wyrażenia. Inaczej przepełniają one ludzką psyche i zanieczyszczają ją.
Jung rozwinął aktywną imaginację. Polega ona na tym, aby pozwolić powstać w sobie obrazom nieświadomości i poprowadzić je w określonym kierunku. Aktywna imaginacja ma na celu uwolnienie od destruktywnych tendencji, czy to rozpoczynając z nimi rozmowę, czy też wyrzucając je.
Zatem jednym ze sposobów aktywnej imaginacji jest pozwolenie na podniesienie się poziomu zebranego w człowieku wewnętrznego brudu, a następnie wyrzucenie go. Niektórych rzeczy – jak sądzi Jung – nie można „przepracować”. Można się od takich rzeczy uwolnić, jedynie wyrzucając je.
A bardziej współcześnie, to Jakob Moreno, amerykański psycholog, katharsis rozwinął w psychodramę. Chodzi w niej o wyjaśnienie i przemienienie emocji poprzez odgrywanie określonych ról i odkrywanie w sobie poprzez grę nowych możliwości. Oczekuje się oczyszczeniapoprzez dramatyczne przedstawianie konfliktów.
Metoda ta wykorzystywana jest także i w bibliodramie (Wikipedia: „metoda poznawania Pisma Świętego wykorzystująca elementy teatru i psychodramy, przeżywana w grupie osób, której zadaniem jest wzajemne poznanie się, integracja i współpraca w przygotowaniu inscenizacji epizodu biblijnego”).
W bibliodramie każdy bierze na siebie rolę postaci biblijnej i przedstawia w niej swoje własne tęsknoty, potrzeby i upośledzenia. Rozwiązują się stare zaplątania życiowe i człowiek czuje się oczyszczony, jak po kąpieli.
I to właśnie czas okołoświąteczny, w jakim żyjemy dziś, skłania i do takich refleksji. Choć może one nadto wyrachowane i jakoś dość hermetyczne poznawczo, to jednak głęboko w nas się znajdują.
Może i nie umiemy zawsze ich opisać i przekazać dość jasno, ale to nie znaczy, że ich nie ma.
Czy mogą być tymże wspomnianym na wstępie katharsis, to rzec względna i zależna od każdego z nas z osobna.
Nie ulga jednak wątpliwości, że czas epidemii i to, co on ze sobą niesie, a może bardziej, co przyniesie, kiedy już ustąpi zagrożenie, którego symbolem staje się maseczka, którą każdy z nas zakłada idąc do innych ludzi – sprawią, że świat będzie inny.
I nie tylko w sferze gospodarczej, ale i po prostu ludzkiej. Można oczywiście sięgnąć do metody Freuda i pójść w las z siekierą, ale najważniejsze jest, by odnaleźć to, co nam pomaga uzyskać równowagę wewnętrzną. By się nie spalać w imię jakiegoś wyimaginowanego poczucia władzy lub pogoni za dobrami, pieniądzem…
I na koniec refleksja mocno osobista… Jung sugeruje, żeby oczyszczać się opisem uczuć… Imaginacją obrazów, których projekcja ma pomóc w zrozumieniu siebie.
Staram się to robić i to – można by rzec – przy otwartej kurtynie, bo ta moje katharsis ma miejsce choćby teraz…