Banner

I jeszcze wojna religijna

Ostatnie lata, miesiące i dni obfitują jednym – rosnącą wciąż agresją i brakiem poszanowania odmiennych poglądów. Chociaż żyjemy w ustroju demokratycznym, chociaż zmiana władzy odbyła się w normalnym trybie wyborczym, to ci którzy ją przejęli próbują cały czas wmówić społeczeństwu, że poprzednio była dyktatura. Ale akurat jest odwrotnie, bo za rządów Zjednoczonej Prawicy nie zamykano posłów, nie pozbawiano ich mandatów, nie przeprowadzano rewizji i konfiskat w ich mieszkaniach. Niektórzy wyjeżdżali za granicę i dopiero, kiedy zdobyli immunitet zachowywali się jak ten złodziej, co krzyczy łapaj złodzieja!
Ponieważ brak jest ewidentnych dowodów przestępstwa postanowiono powołać różne komisje śledcze, które w nieudolny sposób, bo przecież nie każdy sposób jest oratorem, nie każdy ma nawet elementarną wiedzę prawniczą, nie mówiąc już kulturze, udowadniać z góry przyjęte tezy.
Efektów tych prac nie będzie za wiele, ale jak wiadomo jak się obrzuca błotem, to zawsze się coś przylepi. Oczywiście też chodzi o efekt propagandowy, ale tu nowa władza mocno się przeliczyła. Oglądalność spektaklów komisyjnych spadła, tak samo jako cyrkowych występów marszałka Hołowni. Koalicjanci 13 grudnia już wybili mu z głowy prezydenturę, dlatego nie chce być już marszałkiem rotacyjnym, tylko na całą kadencję. Do tego trzeba dodać niesamowity wzrost popularności stacji Republika. To wprost fenomen. Z niszowej telewizji stała się drugą w Polsce stacją informacyjną. Jeśli otrzyma koncesję na nadawanie naziemne, to może i TVN dogoni.
Ale wracając do meritum sprawy, relacji między politykami. Gdyby ta kwestia dotyczyła tylko ich samych, można by machnąć ręką. Ale tak nie jest! Ich spory, kłótnie, oskarżenia, inwektywy i żale przekładają się na całe społeczeństwo. W domach rodzinnych, w zakładach pracy, na spotkaniach towarzyskich, nikt już nie potrafi spokojnie rozmawiać.
Ostanie lata wszystkich ludzi mocno udręczyły. Covid, wojna, kolejne brutalne kampanie wyborcze. To wszystko przekłada się na nasze osłabione poczucie bezpieczeństwa, brak stabilizacji i ciągłych zagrożeń. Przecież to, co funduje nam Unia czyli tzw. Zielony Ład, to kolejna wojna w narodzie. Tym razem podział stary jak świat, na biednych i bogatych. Bogaci będą utyskiwać, ale zawsze sobie poradzą, a biedni niech się przesiądą na rowery. Niech nie zatruwają świat swoimi spalinowymi autami. Zrobiono oczywiście wyjątek. Segment samochodów luksusowych dalej będzie istniał.
O to, by ten świat był lepszy, sprawiedliwszy i spokojniejszy apelują różni filozofowie, hierarchowie kościelni, społecznicy, a nawet co wrażliwsi celebryci, bo w ustach polityków te apele są niestety fałszywe. Tylko, że ludzie nikogo już nie słuchają, nikomu nie wierzą, bo skutecznie przez ostanie lata walczono, by nie było żadnych autorytetów.
Genderowa, lewacka filozofia dotarła do Polski i zmiata wszystko, co na jej drodze się pojawia. Nawet za komuny Kościół Katolicki nie był tak postponowany. To, co teraz zarządził w Warszawie prezydent Rafał Trzaskowski przechodzi już wszystko. Nie jest to żaden jednorazowy wybryk bynajmniej, tylko przemyślana strategia człowieka, który w ten sposób nieformalnie rozpoczyna kampanię wyborczą na Prezydenta RP. Gdyby ktoś nie wiedział o czym piszę, to dopowiem, że Trzaskowski wydał zarządzenie w którym wprowadził standardy równego traktowania w podległym mu urzędzie – zakazano wieszania tam krzyży, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach.
Wiele osób jest tym bardzo oburzonych. Niektórzy politycy zapowiadają złożenie zażaleń do stosownych instytucji, uważając, co uważam za oczywiste, że jest to pogwałcenie osobistych praw wolności obywatelskich. Tę kuriozalną decyzję włodarza Warszawy skomentował nawet Elon Musk, amerykański miliarder- „Bez żenady kopiują głupoty Ameryki. Ale wstyd”.
Trzaskowskiemu tam na pewno wstyd nie jest. Wie z badań opinii publicznej, że w Polsce postępuje gwałtowna ateizacja, głownie wśród młodych i ten elektorat chce do siebie już teraz przyciągnąć.
Jak widać, może nas czekać jeszcze jedna wojna w społeczeństwie. Wojna religijna. A wiemy z historii, że takie wojny są najdrastyczniejsze. Oby to moje proroctwo się nie spełniło.
A popatrzmy jeszcze na nasz krajobraz dolnośląski po wyborach. Prezydent Wrocławia tak zapracował, że nie przyszedł nawet nauroczystość odsłonięcia Pomnika Żołnierzy Niezłomnych, na którą sam wszystkich zaprosił.
Z kolei szef dolnośląskich struktur Platformy Obywatelskiej Michał Jaros musiał przeżyć drugą druzgocącą porażkę. Nie dość, że nie dane mu było wystartować na Prezydenta Wrocławia, to jeszcze przegrał wybory na Marszałka Województwa. Zdradzili go swoi, zwycięzcą został Paweł Gancarz z PSL przy poparciu jakiejś części radnych PiS-u. Oj, żeby się to jeszcze im czkawką nie odbiło. Widać zapomnieli, co w porannych audycjach o nich były już wiceminister wygadywał. Ale niech tam. Trzeba po chrześcijańsku wybaczać.
Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy