Banner

Dwie Solidarności?

Niniejszym oświadczam, że brałem udział w uroczystym złożeniu wieńców pod pomnikiem poległych stoczniowców w Gdańsku 29 sierpnia. Niniejszym przyznaję również, że wzbudziła we mnie pewien niesmak. Przede wszystkim było tam nas bardzo mało. Zdecydowana większość z 20-tysięcznej rzeszy związkowców obecnych w Gdańsku zwyczajnie nie umieściła tej uroczystości w swoim programie pobytu. Może zresztą słusznie. Niniejszym przyznaję, że z niesmakiem słuchałem, gdy wielka gromada kibiców skandowała „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. To nigdy nie było hasło „Solidarności”, która zawsze była ruchem programowo nie stosującym przemocy. To komunistyczna propaganda próbowała wmówić narodowi, że „Solidarność” chce wieszać komunistów. To ubecja podrzucała broń np księdzu Popiełuszce, żeby później milicja ją odkryła. Prawdziwą filozofię „Solidarności” cudownie wyraził Lech Wałęsa w słynnym przemówieniu w amerykańskim kongresie, a ten fragment na szczęście puszczono na telebimie podczas późniejszego koncertu. „Trzeba z całą mocą podkreślić, była to walka prowadzona przy całkowitym wyrzeczeniu się przemocy. Wtrącono nas do więzień, wyrzucono z pracy, czasem zabijano, a my nigdy nikogo nie uderzyliśmy, niczego nie zburzyliśmy, nie wybiliśmy nawet jednej szyby, ale byliśmy uparci, bardzo uparci, gotowi do poświęceń, zdolni do ofiar, wiedzieliśmy, czego chcemy, i nasza siła okazała się większa.” Jaka zasadnicza różnica podejścia! Jak smutno, że na ważnej uroczystości „Solidarności” muszę wysłuchiwać ubeckiej wersji Jej historii wykrzyczanej przez kibiców z pełną akceptacją Jej aktualnych władz!

Smutna też była nieobecność żyjących autorów wielkiego pierwszego zwycięstwa sprzed 35 lat. Nieważne nawet, czy byli czy nie byli zaproszeni: Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz i wielu innych. Przez lata wygwizdywani przy pomniku, który sami wywalczyli! Musiało to być dla nich niesłychanie przykre. Cóż za wstyd dla Związku! Tak, dla Związku. Bowiem każdy prowadzący uroczystości, który nie reagował na gwizdy i buczenie „w tym świętym dla nas miejscu” brał na siebie współodpowiedzialność.

W tym roku Przewodniczący Piotr Duda przypomniał tylko jedną osobę – Annę Walentynowicz. Dziwnym trafem w specjalnym wydaniu Tygodnika Solidarność również tylko ona została przypomniana i określona jako matka Solidarności. Przewodniczący Duda ani przy pomniku, ani podczas koncertu przedstawiając wszystkich byłych przewodniczących „Solidarności” nie zdobył się na wypowiedzenie słów: Lech Wałęsa. Cała impreza odbywała się pod hasłem solidarności pokoleń. Jaką historię przekazywał obecny Przewodniczący wraz z Tysolem młodemu pokoleniu?

Na szczęście autorzy klipów puszczanych na telebimie podczas koncertu uratowali honor Związku. Pełnym blaskiem błyszczał tam – choć nie przedstawiony – nasz Przywódca w najbardziej heroicznym dziesięcioleciu: Lech Wałęsa.

Byłem też na uroczystym koncercie dolnośląskiej Solidarności 26 sierpnia w nowiutkim Narodowym Forum Muzyki. Wnętrze zapierało dech w piersi. Jakaż różnica atmosfery i podejścia w porównaniu z Gdańskiem! Tu przywitano wszystkich bohaterów wrocławskiej Solidarności z tamtych lat i każdy dostał oklaski. Zaproszono i nawet nagrodzono przedstawicieli przedsiębiorców, a nawet, o zgrozo, polityków nie tylko z Jedynie Słusznej Partii. W imieniu władz województwa wystąpiła Barbara Zdrojewska z PO i również dostała oklaski! Gwizdów nie było w ogóle. A więc można i tak! Kulturalnie, uroczyście i z godnością. Bez manipulowania własną historią. Różnica była dla mnie szokująca. Jakby dwie zupełnie inne Solidarności. Jakże się cieszę, że jestem z Dolnego Śląska!

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy