Dalej dostajemy w d…, a my nic
Niemal równocześnie pojawiły się w mediach dwie informacje. Oto jeden z najbogatszych ludzi świata, miliarder meksykański Carlos Slim Helu, drugi na liście magazynu Forbes postawił tezę, że ludzie nie powinni pracować więcej niż trzy dni w tygodniu, ale za to do 75 roku życia. Uzasadniał to stwierdzeniem, że dzięki temu miałby człowiek więcej czasu na podniesienie jakości swojego życia, więcej czasu dla rodziny i rozrywkę.
Parę dni później pojawiła się inna informacja, tym razem z Polski rodem. Posłowie rządzącej partii, Platformy Obywatelskiej rzecz jasna, forsowali tezę o dopuszczalności 6-dniowego tygodnia pracy.
Lobby pracodawców w pogoni za zyskiem za nic ma los polskiego pracownika i jego rodzinę. W Polsce wg statystyk pracuje się najdłużej w Europie, a z zarobkami sytuujemy się na 23 miejscu, przeganiając np. Albanię, Bułgarię czy Rumunię i takie mamy na tym polu sukcesy.
Prorządowe i bezmyślne media, przy okazji tzw. długich weekendów, próbują wmawiać nam, jaką to mamy korzyść, a ile ile na tym ma Państwo rzekomo tracić. Przypominają się czasy komuny, kiedy to strajk traktowano jako zbrodnię narodową i wyliczano straty, jakie kraj miał ponieść z tytułu robotniczych protestów.
Rzeczywistość jest taka, że 14% ludzi nie ma pracy, blisko 30% nie ma stałego zatrudnienia, a 2 mln jest za chlebem za granicą.
Jak można proponować dzisiaj zwiększenie wymiaru pracy, kiedy na naszych oczach rozpada się rodzina, rozwody i związki partnerskie traktuje się jak normę, kiedy propaganda środowisk LGBT zatacza coraz szersze kręgi. Komu zależy na tym byśmy byli pariasami Europy? Czy nasz naród zasługuje na taki los?