Banner

Czy nas uwiera nowa Premiera, skoro ten stary tak nam doskwierał?

Nowa Pani Premier sprawiła – pewnie niechcący – kłopot środowiskom feministycznym. Oto bowiem lansowano – z pewnym skutkiem – modyfikację językową polegającą na tym, by na kobietę pełniącą funkcję ministra mówić: ministra. Na przykład oświatą kieruje Ministra Joanna K-R. No dobrze, ale jak teraz nazywać Panią Premier? Konsekwentnie należałoby mówić: Premiera Ewa K.. Ładnie? Owszem, lecz cokolwiek dwuznacznie. To może: Premierka? Niezbyt ładnie.. Może być jeszcze: premierowa, premierzyca, premierkini..

Zostawmy jednak ten problem (może tę problemę?) specjalistom od równouprawnienia rzeczowników. O nowej Premierze jeszcze niewiele można powiedzieć. Zresztą nie chcę komentować tu bieżących wydarzeń politycznych. Korci mnie jednak coś napisać o minionym Premierze, a ściślej o tym, jak niektórzy, w tym czołowi działacze „Solidarności”, go opisują. Nie trzeba daleko szukać. Otwieram na przykład nr 37 „Tygodnika Solidarność” i czytam na stronie 13 opinie dwóch szefów dużych regionów. Jeden ocenia 7 lat premiera Tuska standardowo: „był najgorszym premierem, jakiego mieliśmy po 1989 roku”, po czym dodaje: „nie widzę w jego działaniu elementów pozytywnych”. Coś kiepski wzrok ma Kolega Przewodniczący! Doprawdy nic pozytywnego w działaniu Rządu przez 7 lat nie dało się zauważyć? A choćby największa w III Rzeczpospolitej podwyżka płac dla nauczycieli? A wynegocjowanie większych unijnych pieniędzy dla Polski w sytuacji, gdy budżet Unii się skurczył? A wydłużenie urlopów macierzyńskich? A sprawne przeprowadzenie Euro 2012?

Drugi szef jest jeszcze bardziej dosadny, bo cytuje komentarz mówiący, że „Tusk zastał Polskę murowaną, a zostawił kamieni kupę”. Żeby nie było wątpliwości, dodaje: „z tego, co Platforma Obywatelska wyrządziła Polsce przez ostatnie siedem lat, będziemy się podnosić bardzo długo”. Hmm, przyznaję, że z lekka mnie to oszałamia, bo już nie wiem, czy patrzymy na tę samą rzeczywistość. Czy tak trudno dostrzec, jak w ciągu ostatnich 7 lat wypiękniały polskie miasta? Kiedy dookoła tych miast było więcej osiedli nowych uroczych domków? Kiedy Polacy mieli więcej aut i dróg ekspresowych?

Nie przedłużajmy. Nie chcę występować jako rzecznik byłego premiera. Chciałbym tylko skromnie zauważyć, że świat jest niezmiernie skomplikowany, a każda rzecz ma dobre i złe strony. Ponieważ media związkowe wystarczająco mocno krytykowały rządy i osobę Donalda Tuska (patrz wyżej), dla równowagi przypominam, że nie wszystko było jednoznacznie złe.

Jeśli ktoś tak twierdzi, to albo ma rzeczywiście kłopoty z widzeniem rzeczywistości, albo jest ZACIETRZEWIONY. I tu pojawia się kłopot dla Związku fundamentalny. Otóż ZACIETRZEWIENI trafiają ze swą argumentacją tylko do innych ZACIETRZEWIONYCH. W ten sposób ZACIETRZEWIENI pompują się wzajemnie, a pozostali, czyli większość Polaków, omija ich coraz większym łukiem. Kontynuacja ZACIETRZEWIANIA SIĘ oznacza zatem marginalizację, bo większość Polaków to rozsądni ludzie, którzy wyczuwają ZACIETRZEWIONYCH na odległość. ZACIETRZEWIONY nie ma też żadnego autorytetu poza własnym środowiskiem, zatem nic nie potrafi dla ludzi załatwić. Powoduje to – naturalnie – jeszcze większe ZACIETRZEWIENIE. Jeśli będziemy sobie w kółko powtarzać jak zdartą płytę, że to najgorszy premier i zostawił po sobie ruiny, to większość społeczeństwa będzie wzruszać ramionami lub pukać się w czoło. No chyba, że wreszcie zaczniemy się powoli ODCIETRZEWIAĆ! Czego sobie i Związkowi gorąco życzę..

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy