Czas posprzątać Europę!
Piątkowy wieczór w Paryżu przeraził świat. Na oczach całego globu rozgrywała się tragedia bezbronnych ludzi zabijanych bezlitośnie przez szaleńców wznoszących okrzyki Allach Akbar! – tak przynajmniej mówią świadkowie. Jednak na czołówkach mediów i w telewizjach informacyjnych nie ma żadnej informacji kim są ci mordercy. Określa się ich cały czas jako terrorystów. Nie pojawia się żadna wskazówka mogąca ich identyfikować.
Komentujący zdarzenia niezależni obserwatorzy nie mają wątpliwości, że za tymi zamachami, w których zginęło przeszło 100 osób, stoją ludzi związani z islamistami. Jednak polityczna poprawność, która zapanowała we Francji pod rządami socjalistów, nie pozwala im nazywać po imieniu śmiertelnych wrogów nie tylko Francji, ale naszej zachodniej cywilizacji.
Środki jak przedsięwziął prezydent Holland są bezprecedensowe. To nie tylko wprowadzenie stanu wyjątkowego, ale także zamknięcie granic. Kontekst całej sytuacji jest wyjątkowy. Przecież wszystko to dzieje się w momencie, kiedy Niemcy za sprawą kanclerz Merkel zaprosiły do siebie, a tym samym do Europy setki tysięcy a wkrótce może i miliony ludzi szukających lepszego miejsca do życia. Tyle, że wśród nich, czemu nikt nie może zaprzeczyć, mogą się znaleźć wysłannicy najbardziej skrajnych organizacji islamistów. To tylko kwestia czasu, kiedy podejmą działania.
Każde zdarzenie, dobre czy złe, musi ludzi czegoś uczyć. Francuzi, Niemcy i inne nacje europejskie muszą z tej tragicznej lekcji wyciągnąć wnioski. Tak jak Węgrzy, Czesi, Słowacy, a i myślę, że teraz Polacy, zmieniając krajobraz polityczny przez swoje wybory.
11 listopada przeszły przez Polskę nie tylko Radosne Marsze Niepodległości, ale też takie, na których przestrzegano przed dyktatem Brukseli i bezkrytycznym podejściem do tzw. uchodźców. Organizowały te przemarsze ugrupowania narodowe, ale uczestnikami ich byli również ludzie nie związani z żadną ideologią. Masowo szli ludzie młodzi, dorośli, całe rodziny, przerażone dotychczasową beztroską rządzących. Nasze media jednak dalej nie dostrzegły istoty problemu. Mainstreamowi dziennikarze przede wszystkim szukali przykładów mowy nienawiści i z rozczarowaniem przyjęli brak ekscesów podczas marszu.
Mam nadzieję, że teraz nie skończy się tylko ma marszach milczenia, solidarności z ofiarami, ale obudzi się opinia publiczna, a zwykli ludzie rozliczą swoich polityków nie mogących im zapewnić bezpieczeństwa.
Nie będzie to łatwe, w tych lewackich czerepach wszystko poprzestawiane do góry nogami. Na szczęście nasze lewactwo, w większości poza parlamentem.
Janusz Wolniak