Banner

Opowiadanie wigilijne nr 2

Przed laty, podczas adwentowych rekolekcji usłyszałem piękną opowieść. Inspiracją tej opowieści był wiersz Rabindranatha Tagore o czym misjonarz chyba nie wiedział, w każdym razie tego nie powiedział, dodał tylko, że to opowieść hinduska. Ale słuchałem z zaciekawieniem.

A wiec pewnego razu, bardzo biedny żebrak, żebrzący jak co dnia na rogatkach wielkiego miasta, dowiedział się, że następnego dnia ulicami tego właśnie miasta  przejedzie Pan Bóg. Bardzo się tym ucieszył i postanowił wykorzystać taką szanse i odmienić wreszcie swój los. Wstał wczesnym świtem i zajął dogodne miejsce przy jednej z ulic, na trasie przejazdu. Potem już tylko czekał, czekał i czekał aż w końcu zrobił się szum, wyszli podekscytowani ludzie i zza rogu wyjechał ogromny, wspaniały, wielki powóz z Panem Bogiem. Żebrak krzyczał coś z innymi i bał się, że tłum może go zepchnąć gdzieś na bok i Pan Bóg go nie zauważy przejeżdżając. Powóz był już tuż, tuż … Nagle zwolnił i zatrzymał się dokładnie na wprost niego. Żebrak zadrżał cały ze szczęścia, a tym czasem z powozu wysiadł Pan Bóg i podszedł właśnie do niego. Był już prawie przy nim, zaraz się nad nim pochyli …

Serce waliło mu jak młot – wreszcie odmieni się jego żebraczy los, wreszcie spełnią się jego marzenia … Nadstawił ręce ze swoją żebraczą miseczką  i czekał …

Pan Bóg pochylił się nad nim i usłyszał skierowane do siebie pytanie :

  • A Ty co mi dasz ???

Nie to niemożliwe ! Chyba się przesłyszał ! Ten wielki, wspaniały, najbogatszy i najpotężniejszy Pan Bóg chce cos od niego ? od żebraka ???

Przecież on niczego nie ma !

Pan Bóg jednak wciąż czekał, więc żebrak pogrzebał w końcu w swojej miseczce, do której mijający go mieszkańcy miasta nawrzucali już sporo ziaren ryżu, wyjął jedno i dał je Panu Bogu.

Ten uśmiechnął się serdecznie, podziękował żebrakowi, wsiadł do powozu i odjechał.

Po chwili,  wszyscy tez rozeszli się do swoich zajęć i żebrak został sam. Został ze swoim ogromnym smutkiem, żalem i rozczarowaniem. To o czym marzył, za czym tęsknił, na co liczył, wszystko to rozwiało się jak pył wzniesiony kołami powozu Pana Boga.

Do samego wieczora nie mógł się już pozbierać. Wieczorem jak zwykle postanowił przyrządzić sobie posiłek z uzbieranych do miseczki ziaren. Zaczął przesypywać je do garnuszka, aż nagle …. na dnie miseczki cos wyraźnie błysnęło. Rozgarnął pozostałe ziarenka i na dnie zobaczył jedno, całe ze złota !!!

  • Dlaczego nie dałem mu wszystkich !!! – pomyślał z żalem.

 

Słuchałem tego rekolekcyjnego opowiadania, siedząc w końcu kościoła, wygodnie oparty o stare, gotyckie mury. Obok mnie siedział, też zasłuchany staruszek-kloszard z bardzo długą i siwą brodą. Kiedy w trakcie mszy wszyscy przekazywali sobie znak pokoju on podszedł do mnie, uśmiechnął się serdecznie ściskając mi rękę i przyjaźnie zgadnął:

– Miałby Pan coś na herbatkę ???

Właśnie poskąpiłem na tacę zbierającemu księdzu i nic tam nie wrzuciłem, bo miałem wszystkiego w portfelu tylko 4 złote i żadnych innych pieniędzy do wypłaty (za trzy dni !). Znowu będę musiał pożyczać. Przez chwilę się zawahałem, ale tylko przez chwilę , wyciągnąłem te dwie 2-złotówki i dałem mu je.

  • Bóg zapłać – powiedział głośno, wyraźnie ucieszony.

No cóż , to tylko 4 złote, więc poszło łatwo .

Późnym wieczorem wpadłem jeszcze do rodziców, sprawdzić jak sobie radzą, a tam na stole w dużym pokoju leżał list zaadresowany do mnie. Z jednego z większych polskich banków. Nic mi to nie mówiło ale tato mi przypomniał, że kiedyś coś kupował za ich pośrednictwem, a ponieważ ze względu na swój wiek nie mógł osobiście, to kupował przez mnie.  Pomyślałem sobie – no tak pewno jakieś reklamy.

Otworzyłem kopertę, a w środku była ….. karta debetowa na moje nazwisko ( z następną kopertą, z umową i  PIN-em do niej) z przyznanym limitem debetu  8 000 zł  jako nagrodą dla dobrego klienta !!!

 

Zastanawiam się, jak dziś odbieram Boże Narodzenie ? Czy coś poza tradycją, tą kościelną i rodzinną, jest w stanie jeszcze do mnie dotrzeć ? Czy jestem już za stary, zbyt doświadczony i może z tej perspektywy, dziecięce zadziwienie tą jedną z najbardziej niezwykłych nocy w historii ludzkości może być już tylko odległym wspomnieniem dzieciństwa, a nie przeżywaną dziś chwilą ?

Wybitny polski psycholog, Profesor Kazimierz Dąbrowski, twórca teorii dezintegracji pozytywnej, twierdził że „emocjonalność, wbrew temu co się powszechnie mówi nie powinna być podporządkowana rozumowi. Uczuciowość jest sama przez się olbrzymią wartością, szczególnie uczuciowość na wyższych poziomach i bardzo często wcale nie rozum kontroluje uczucia tylko wyższe uczucia kontrolują niższe i kontrolują czynności rozumowe. Te cechy infantylne są niejako przedstawicielstwem olbrzymiego udziału uczucia, uczuć wyższych w zachowaniu i postępowaniu. Typy infantylne są często szczere, otwarte, myślą fantazyjnie, często myślą magicznie, animistycznie”. Czy wszechobecne „dorosłe” blizny, które pozostały na naszej uczuciowości, związane z tym wszystkim przez co w życiu przeszliśmy i nadal przechodzimy, pozwolą nam dziś na odnalezienie w sobie tamtego czasu ?

 

Życzę nam wszystkim abyśmy odkopali w sobie te pozytywne emocje Świąt Bożego Narodzenia naszego dzieciństwa  i abyśmy się ich nie wstydzili i nie bali wyrażać wobec siebie i wszystkich, których ten czas Cichej Nocy postawi na naszej drodze.

Być może dzięki temu dostrzeżemy w bożonarodzeniowym żłobku, Tego który zstąpił z wysokości, a na ziemi , także tej po której stąpamy, zapanuje pokój , dzięki ludziom dobrej woli.

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy