Banner

Święto Edukacji Narodowej

Zbliża się chwila, kiedy trzeba będzie posprzątać po dotychczasowych lokatorach. W resorcie edukacji narodowej będzie wiele do zrobienia. I nie chodzi tu tylko o urzędników. Śmiech ogarnia, kiedy przypominam sobie, jak to przed laty premier Tusk zapowiadał walkę z biurokracją. Takiej fasadowości, jaka jest w edukacji ze świecą szukać.

Biurokracja

Nie mogę się doczekać normalności. W każdej dziedzinie, a w oświacie w szczególności. Rządy Platformianych ministrów edukacji to po prostu koszmar. Na szczęście w tym szaleństwie nie dało się zatracić większość nauczycieli i szkół. Gorzej z administracją samorządową. Tam niezależnie od opcji politycznych, bezkrytycznie odpowiadano na zapotrzebowanie propagandy rządowej.

Pamiętam objazd minister Szumilas i udowadnianie, jakie to szczęście czeka najmłodsze dzieci. Dzisiaj nawet poprzedni zwolennicy przyznają, że i owszem, wiele dzieci 6-letnich może iść wcześniej do szkół, ale nie do takich, które kompletnie na to nie są przygotowane.

Samozadowolenie obecnej minister Kluzik- Rostkowskiej i jej współpracowników jest wprost żenujące. W końcu sierpnia br. organizują sobie w Katowicach III Kongres Polskiej Edukacji, gdzie ponad połowę uczestników stanowią ludzie nie pracujący przy tablicy. I to jest prawdziwy wymiar biurokracji oświatowej. Co jeszcze ciekawe, wśród zaproszonych ponad tysiąca gości, tylko 4 (słownie czterech), to związkowcy.

Idealna szkoła

Przejrzałem materiały jakie opublikowało MEN po tym Kongresie i szczególną uwagę zwróciłem na jeden dotyczący wizji szkoły XXI wieku. Zapisano tam hasła pod tytułem „Postulaty wspólne”. I czytamy w nich, jak to ma być idealna szkoła:

Szkoła, która ma wbudowane narzędzie słuchania, aktywny udział wszystkich zainteresowanych (uczniów, nauczycieli, rodziców)./Wprowadzenie orientacji zawodowej w szkołach, prowadzące doradztwa zawodowego./Nauka umiejętności, które pomogą w życiu – praca w zespole, zadawanie pytań, umiejętności analityczne./Pozostawianie najlepszych nauczycieli w szkołach i dbanie w ten sposób o jakość oświaty./Więcej zaufania, mniej przepełnienia regulacjami prawnymi./Działanie podnoszące poziom świadomości pedagogicznej rodziców./Przeformułowanie systemu nauczania/podstawy programowej./Szkoła bardziej demokratyczna./Czas na zobaczenie rezultatów i przebiegu zmian, uczyć słuchać, zmiany ewolucyjne a nie rewolucyjne./Mniej teorii, a więcej praktyki, która będzie potrzebna w późniejszym życiu./Zwracanie uwagi na ucznia, na jego rozwój, jak się czuje w szkole, patrzenie na ucznia bardziej indywidualnie./Zniesienie rankingów szkół./Uczenie przez szkołę współpracy i współdziałania oraz zwracanie uwagi na indywidualny rozwój ucznia./Analiza standardów nauczania, spojrzenie na warsztat nauczycieli./Wykorzystanie technologii informacyjnej, inspirujące rozmowy z uczniem, aby sam odkrywał wiedzę – zwrócenie się do pracowników uczelni do rozwijania metodyki nauczania./Dbałość o jakość kształcenia ze względu na niż demograficzny, zwracanie uwagi na kształcenie nauczycieli.

Sprzątanie czas zacząć

Wiele papieru trzeba, by zapisać, gdyby chcieć po kolei analizować punkt po punkcie. Tyle, że jeśli to, co powyżej się postuluje, to ma być jakaś wizja, to ja czegoś nie rozumiem. Toż przecież to całe credo liberalnej polityki 8 lat rządów PO & Company. Czyżby teraz przyznawali się do fiaska swojej polityki? Skoro tego, co powyżej nie zrobili, to znaczy że zostawiają następcom szkołę, w której jest totalny bałagan.

No właśnie, co oni nam zostawiają? Co tu trzeba będzie posprzątać? Myślę, że przede wszystkim cały ten gmach MEN. Od góry do dołu i jeszcze te wszystkie przybudówki, te instytucje żerujące na oświacie. Śmiech ogarnia, kiedy przypominam sobie, jak to przed laty premier Tusk zapowiadał walkę z biurokracją. Takiej fasadowości, jaka jest w edukacji ze świecą szukać.

Obecna minister jest wymownym przykładem, że partia, do której wskoczyła, potraktowała resort z wielką dezynwolturą. Kwalifikacji do pełnienia funkcji ministra nie miała żadnych. Nawet będąc posłem, pracowała w sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny oraz komisji spraw zagranicznych, a nie w edukacji. Patrząc na CV pani Kluzik, to mogłaby najwyżej być rzecznikiem tego rządu, no ale tu trudno byłoby o jej wiarygodność, bo przecież służyła innym i odmienne miała poglądy. Jednak w partii pani Kopacz liczą się inne standardy. Tu chętnie bierze się tych, którzy porzucili Jarosława Kaczyńskiego (patrz: Kamiński czy Dorn).

W felietonowym artykule nie sposób naszkicować inaczej tych edukacyjnych rządów, jak mówiąc kolokwialnie, wielkiej ściemy. Pani Kluzik swoim ostatnim zarządzeniem o de facto, likwidacji sklepików szkolnych, ostatecznie się skompromitowała.

W sferze wartości dzisiejsza szkoła trzyma się na szczęście dzięki nauczycielom. Gdyby słuchano tego, co wychodzi z ministerialnych gabinetów, to mielibyśmy jeszcze większe problemy.

Mam nadzieję, że kiedy nastanie nowy rząd, to wsłucha się przede wszystkim w głosy nauczycieli i związkowców, a w dalszej kolejności w administracyjne pomysły.

Nie czas na świętowanie

Trzeba dużo wysiłku, ale i rozsądku, by szkoła współczesna stała się bazą dla budowy społeczeństwa świadomego swoich cywilizacyjnych wyzwań. Nie można ulegać kosmopolitycznym wizjom i zatracaniem swojej tożsamości w imię pseudopostępowych teorii. A że walka ze szkołą opartą na kanonie chrześcijańskich wartości trwa już dawno, nie mam żadnych wątpliwości.

Tymczasem w Słupsku urzędnicy prezydenta Biedronia liczą krzyże w szkołach i innych urzędach. Chyba nie trzeba tego komentować.

Zbliża się święto Edukacji Narodowej i 14 października związki zgodnie zapowiedziały przyjazd pod gmach MEN, bynajmniej nie po to, by świętować, ale pokazać, jaki jest bilans platformianych rządów w oświacie.

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy