Banner

Rozkład

I Rzeczpospolita chyliła się ku upadkowi już od początków XVII wieku. Wojny ze Szwecją, Kozakami, Turcją – wszystko to miało olbrzymi wpływ na to, co ostatecznie dokonało się w 1795 r. Bez wątpienia, kiedy w Polsce rządy sprawowali królowie o silnej ręce, Polska stawała się również o wiele silniejszym państwem o dużym znaczeniu w Europie.

Jednakże wraz z wprowadzaniem nowych przywilejów szlacheckich, Polska stawała się krajem coraz bardziej rozdartym wewnętrznie, słabszym i zacofanym.

Przywileje owe znacząco osłabiły władzę króla, tak że właściwie nic nie mógł zrobić bez zgody szlachty. Rosła natomiast pozycja i wpływy magnaterii, która dobro państwa pojmowała trochę inaczej niż inni. Tak naprawdę interesowało ich tylko ich dobro, stąd też postanowili użyć Liberum Veto, złotą wolność i inne tego typu hasła w celu uzyskania wymiernych korzyści dla swego rodu, dla siebie kosztem oczywiście dobra publicznego.

I właściwie właśnie ta prywata, brak scentralizowanej władzy i niewygodne położenie geograficzne doprowadziły nasz kraj do upadku…

Ocena schyłku Rzeczpospolitej Obojga Narodów, jako żywo przypomina stan, w jakim znalazła się III RP.

Oczywiście nie wszyscy się z tą opinią zgadzają, jak chociażby ustępujący prezydent, który w czasie kampanii wyborczej rzekł 7 marca: „Żyjemy w złotym wieku dla Polski”. Pewnie mówił to w imieniu beneficjentów obecnej Polski, którzy rządzą bardzo źle i nieudolnie, a afery zamiatają pod dywan, ale za to o swoje interesy dbają jak najlepiej. Pokazały to dość obrazowo taśmy prawdy, które ostatecznie obnażyły rządy Donalda Tuska i Ewy Kopacz.

Wszystko wskazuje na to, że ten układ rządzący, wręcz w tempie Pendolino chyli się ku upadkowi. Konwulsje obecnej władzy jednak mogą jeszcze wiele szkody narobić. Zresztą sami, jako „Wolna Droga”, już to odczuwamy.

Bardzo ciekawie, i jak zawsze niezmiernie barwnie, opisuje stan obecny profesor Krzysztof Rybiński – ekonomista, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego:

Polskie państwo gnije, i już tak potwornie cuchnie, że coraz więcej osób oglądając ten proces dostaje mentalnych torsji, zwracając codzienną dawkę informacji, których umysł normalnego człowieka nie jest w stanie przyjąć bez postępujących zniszczeń dla osobowości, moralności czy zwykłej przyzwoitości. Ludzie, którzy kiedyś angażowali się w życie publiczne, społeczne, którzy z troską rozmawiali o Polsce, teraz migrują w sferę autystycznej prywatności, co jeszcze przyspiesza proces psucia i gnicia. Nic już nie pomaga, zaszczuty mandatami, podatkami, przepisami, zakazami, serialami i tymi samymi od lat przyspawanymi do koryta produktami okrągłego stołu, obywatel ma do wyboru dwie drogi ucieczki: emigrację zewnętrzną i emigrację wewnętrzną.

Podsumujmy krótko stan polskiego państwa. Zabito najważniejsze osoby w państwie, ale nie dowiemy się kto za to odpowiada, jak było naprawdę, bo polski rząd oddał śledztwo w tej sprawie Rosjanom. Nawet wrak, symbol polskiej tragedii, ciągle leży na smoleńskiej ziemi. Media pisały, że w ciągu kilku lat prawie dwadzieścia osób związanych z tą sprawą, które mogły coś wiedzieć, popełniło „samobójstwa”.

Polskie państwo było zadłużane w tak szybkim tempie, że groziło złamanie konstytucji, czyli przekroczenie relacji długu do PKB w wysokości 60%. Żeby do tego nie doszło przed wyborami, rząd rąbnął z OFE 150 mld złotych. Ale tego było za mało, żeby utrzymać się przy korycie, z taśm dowiedzieliśmy się, że rząd szukał pomocy w banku centralnym, żeby bank wykorzystał nowo projektowane instrumenty i zaczął drukować pieniądze przed wyborami w celu poprawy popularności partii rządzącej i niedopuszczenia do wygranej opozycji. A prezes banku centralnego się na to zgodził, tyko postawił pewne warunki. To się wydało i co? I nic, Polacy nic się nie stało. Zamiast serii dymisji, trzyliterowe służby napadają na dziennikarzy, którzy ujawnili te taśmy. (…)

Ja to możliwe, że takie rzeczy dzieją się w Polsce? Kto pociąga za sznurki i każe marionetkom tak koszmarnie podrygiwać? Czy są jakieś niezależne motywacje pchające do takich niegodziwości i łamania konstytucji? Czy to obawy o spaw spajający z korytem, który powoli puszcza? Czy to strach? Ale przed kim?

Czy kiedykolwiek poznamy odpowiedzi na te pytania?

Jurij Bezmienow, rosyjski dysydent zbiegły na zachód w latach osiemdziesiątych, stwierdził, że rozkład państwa przebiega w czterech etapach: 1. Demoralizacja – 15-20 lat; 2. Destabilizacja – 2-5 lat; 3. Kryzys – ok. 2 miesięcy; 4. „Normalizacja” (przez obce wojska, opozycjonistę – „lidera-zbawcę”)…

Na którym jesteśmy teraz etapie?

Mirosław Lisowski

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy