Banner

Pornograficzne Walentynki

Word Press Photo od ponad półwiecza to prestiżowa nagroda dla fotografów, niczym Oscar dla filmowców czy Nobel dla literatów. Od kiedy oglądam nagrodzone zdjęcia, to zawsze mam wątpliwości czy werdykt jury jest obiektywny i sprawiedliwy. Właściwie moje dylematy są bezsensowne, bo przecież każda nagroda w konkursach artystycznych ma subiektywny charakter. Jednak irytuje mnie przyznawanie prestiżowych nagród według klucza politycznego a nie merytorycznego. Jednak w tym roku, w 58. już edycji konkursu jury przeszło chyba samo siebie. Zdjęciem roku ogłoszono fotografię Duńczyka Mads Nissena, na której widać, jak podpisał autor, parę gejów z Petersburga. Do tego ukazani są w sytuacji intymnej. Oczywiście fotograf nie robił tego zdjęcia z ukrycia. Od początku do końca wszystko wyreżyserowane. A jaki w tym podtekst polityczny? Ma to uderzać w Rosję Putina, gdzie wprowadzono prawo zakazujące, propagandy homoseksualnej wśród nieletnich. Tylko przyklasnąć. Szkoda, że nie piętnuje się agresji Putina wobec Ukrainy, nie urządza takich marszów antywojennych, jak po masakrze w Paryżu.

Patrząc na werdykt jury, widać dokładnie, gołym okiem w którą stronę świat zmierza. Oczywiście nie cały świat, tylko ten zdegenerowany, zachodni, wyuzdany. Oczywiście to nie pierwszy i niestety nie ostatni przykład deprawowania ludzi. Wystarczy popatrzeć na laury jakie zbierają współczesne filmy i książki. Reklamowanie w ostatnich dniach pornograficznej książki i jej ekranowego wydania, do tego na tzw. Walentynki, jest szczytem hipokryzji. Jakoś żadne feministki nie protestują, słysząc o Greyu. Zresztą czemuż miałyby krzyczeć, przecież im chodzi o to, by jak najszybciej doprowadzić do przeobrażenia naszej kultury na swoją modłę. Ta nowa genderowa ideologia zakłada przecież, że rodzina to struktura represyjna. Dlatego polski sejm przyjął tzw. konwencję o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Tytuł niczego sobie. Kto śmiałby powiedzieć, że nie chce temu przeciwdziałać. Tyle że, ten nagłówek jest tylko po to, żeby przeforsować tzw. walkę ze stereotypowymi zachowaniami. Można się domyślać, że chodzi tu o tradycyjny model rodziny. Dla ideologów gender ma on charakter represyjny i wszelkimi środkami dążą do jego osłabienia, a w konsekwencji do rozpadu.

Biskup Tadeusz Pieronek zauważył, że uchwalona konwencja zmierza do wyeliminowania „wszelkich zwyczajów zakorzenionych w polskiej rodzinie”. – Przeżyłem nazizm, komunizm i przeżyję genderyzm – powiedział znany hierarcha. Media, które z lubością wcześniej cytowały różne opinie biskupa, tej specjalnie nie nagłaśniały. Zresztą cały Polski Episkopat jest zgodny, że dla posłów nie jest priorytetem dobro małżeństwa, rodziny i przyszłość demograficzna Polski. Pani premier Kopacz dopięła swego. Za wykorzenieniem uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn opowiedziało się 250 posłów, a 177 było przeciw, 6 zaś wstrzymało się od głosu.

Wyniki tego głosowania nie wstrząsnęły polskim społeczeństwem. Przeciętny Polak nie widzi zagrożenia dla siebie i życia swojej rodziny. Wiodące media od miesięcy wmawiają mu, że trzeba bronić kobiety przed przemocą, dlaczego zatem ktoś miałby być przeciw tej oczywistości. Tyle, że jakoś nikt nie rozważa publicznie faktu, że obowiązujące prawo chroni nie tylko kobiety, nie tylko dzieci, ale i mężczyzn, przed jakąkolwiek przemocą. No tak, ale teraz przecież sprawa płci to ma być kwestia otwarta, kulturowa. Niektórzy chcą, żeby już 15-letnie dzieci mogły decydować o tym kim chcą być.

Jedną, (jednym?) z kandydatów na urząd prezydenta jest osoba, która jeszcze niedawno była mężczyzną. Teraz to ma być dla nas wzór. Podobnie jest z lansowanym publicznie panem Biedroniem. Niech w tym Słupsku będzie najlepszym pod słońcem prezydentem, ale przecież nie chodzi tylko o jego uśmiech, ale o orientację płciową, nagłaśnianą na każdym kroku.

W zeszłym roku w konkursie Eurowizji zwyciężył(a) chłopo-baba z brodą. W tym roku stawiam w ciemno na geja, najpewniej rosyjskojęzycznego, do tego bez określonej płci, a czy z zarostem czy bez, to jeszcze kwestia otwarta.

 

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy