Banner

Świat zepsuty

Wieści z rubryki kryminalnej nie są moją ulubioną lekturą, ale coraz częściej informacje tej natury trafiają na czołówki gazet i portali internetowych. Nie mówię tu wieściach napływających ze świata, tylko o tym się dzieje w Polsce. Nie mam na myśli zdarzeń losowych, niezwykle tragicznych, takich jak niespodziewane pożary czy wybuchy gazu niosące ze sobą nie tylko zniszczenie, ale i śmierć. Przywołuję natomiast zdarzenia, które w takiej skali jak obecnie dawno nie miały miejsca. Młody człowiek, który z zimną krwią zabija swoją matkę, ojca i brata. Gwałty na bliskich w rodzinie. Zabójstwa i oszustwa na małą i dużą skalę. Ilość opisów makabrycznych spraw w ostatnich tygodniach budzi przerażenie i zarazem niedowierzanie, że człowiek może tak być nieludzki dla drugiego człowieka.

Są też zdarzenia innego kalibru, jak na przykład bezmyślność kibiców, którzy odpalają na stadionie niewiarygodną ilość fajerwerków. Widowisko, owszem przednie, ale zagrożenie z tym związane chyba nie warte tego kolorowego i hucznego pokazu. Wojewoda podjął decyzję o zamknięciu stadionu. Zastosował zbiorową odpowiedzialność, ucierpią na tym przede wszystkim zwykli kibice, no i sportowcy, bo przecież nie po to trenują, by grać tylko dla siebie.

Ktoś przecież przymknął oko na to, jak wnoszono na stadion podobno 200 rac, 400 stroboskopów, 250 ogni rzymskich, 25 wyrzutni rzymskich oraz 12 wulkanów. I to wszystko było nad głowami widzów, i nad murawą, na której przez kilkanaście minut nie można było wznowić meczu.

Za to na pewno odpowiedzialni są konkretni ludzie z imienia i nazwiska. Ciekawe jestem czy zapowiedziany audyt klubu wykaże winnych zaniedbań. Podobna sytuacja i odpowiedzialność zbiorowa została zastosowana w decyzji WADA (światowej organizacji antydopingowej), wykluczająca sportowców Rosji z igrzysk olimpijskich. Niektórzy z nich, jeśli zechcą będą mogli wystartować, ale pod flagą olimpijską. W tym przypadku zastosowanie drastycznych środków wydaje się być uzasadnione, bo przecież międzynarodowa ręka sprawiedliwości nie jest w stanie ukarać inaczej Putina i jego ludzi odpowiedzialnych za dopuszczenie do dopingu.

W Rosji zaczyna być już jak w Związku Radzieckim. Może rację mają ci, którzy uważają, że tam demokracji nie da się zaszczepić.

Rzecz jednak w czym innym. W ostatnich latach doświadczamy czas psucia dobrych obyczajów. Pojawił się termin mowa nienawiści, co oczywiście nie powstrzymało krewkich od używania słów uznanych powszechnie za obraźliwe. I śmiem twierdzić, że to zjawisko wcale nie zaczęło się od polityki. Przypominam sobie jak pierwszy raz jedna z celebrytek przełamała konwenanse i w programie o dużej oglądalności powiedziała dobitnie i bez wstydu, że jest zajebi……. Ja do dzisiaj wstydziłbym się użyć publicznie tego słowa, ale ono już przechodzi przez gardło wielu osób.

Ostatni przykład, kiedy Władysław Frasyniuk w obecności kamer i polityków PO znanych z kultury słowa, jak Bogdan Zdrojewski, wykrzykiwał „je… pisiora i się nie bać”, pokazuje że niektórym się wydaje, że są ponad prawem. Niechby taki Frasyniuk tak zachowywał  się na przykład w USA, drwiąc i odpychając policjanta, to niechybnie byłby zakuty w kajdanki. I pewnie o to mu chodzi, a władza nasza nie rozumie, że pokazując w tym przypadku słabość rozzuchwala innych.

Zbliżają się święta. Sieci handlowe kuszą nas swoją ofertą. Na masową skalę pojawiło się pojęcie Black Friday. Znawcy mówią, że te wyprzedaże nie mają wiele  wspólnego z tymi na Zachodzie, ale interes się kręci.

Jedna z sieci, o której piszemy szerzej w numerze, za wszelką cenę chce się pozbyć związkowców ze swojej firmy. Deptanie praw pracowniczych niestety jest traktowane zbyt łagodnie. Gdyby taka firma otrzymała porządną karę finansową, to odechciałoby im się łamać prawo. Ci którzy boleją nad rzekomym łamaniem konstytucji doprowadzili przecież do tego, jak dzisiaj wygląda sytuacja prawna ludzi pracy. Tylko dalej trudno zrozumieć, że ruch związkowcy, który jest zdecydowanie najlepiej zorganizowany w kraju, nie może przebić się do świadomości szczególnie młodych ludzi.

Uczestniczyłem ostatnio w dyskusji, podczas której zastanawiano się nad marazmem różnych grup zawodowych i wiekowych nieskorych do społecznego zaangażowania. Wnioski niestety nie są budujące, ludzka obojętność jest coraz większa. Jeśli ktoś do nas nie podejdzie, czegoś nie zaproponuje, nie spersonalizuje oczekiwań, omijamy go szerokim łukiem.

Przywołałem w tytule felietonu tytuł znanej satyry Ignacego Krasickiego. Mam nadzieję, że opisany tam świat, wyalienowanych relacji międzyludzkich nam nie grozi. Jest na szczęście wiele budujących przykładów, kiedy serce człowieka otwiera się na potrzeby drugiego człowieka.

Zbliżają się święta. Jak pisał wieszcz Mickiewicz „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,/Lecz biada ci, jeśli nie zrodził się w tobie.”

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy