Banner

Nasze wybory

Chcemy czy nie, to i tak musimy ciągle wybierać. O to, żeby móc mieć wybór, ludzie oddawali życie. W Korei Północnej czy na Kubie mają dalej jednego wodza i jedną partię. Dzisiaj nie wszyscy są w stanie docenić, że żyją w ustroju demokratycznym, gdzie jest to podstawowa kwestia. Nie wszyscy doceniają fakt życia w pluralistycznym społeczeństwie. Co ciekawe, również dotyczy to dawnych bojowników, nie myślę tylko o tych co walczyli o  wolność i demokrację. Dzisiaj niektórzy z nich obrażają się na naród, że źle wybrał. Woleliby, aby przeciętny człowiek miał jedynie dylemat czy chleb czy bułkę na śniadanie. Ale to też nie takie proste, bo chlebów różnych i bułek wszelakich ci dostatek. Żeby tylko takie mieć dylematy.

Bieżący rok obfituje w wybory. W naszym Związku czekają nas już tylko wybory na szczeblu regionalnym i krajowym. Tu w większości kandydatów za wielu nie było. W niektórych tylko Komisjach było dwóch czy trzech adwersarzy. Praca związkowa to nie jest łatwy chleb. Człowiek z łatką związkowca jest dla wielu pracodawców osobą niebezpieczną. Takiej osobie nie łatwo znaleźć pracę. A nuż namiesza ludziom w głowie i czegoś tam będzie chciał.

Tymczasem zbliża się w całym kraju maraton wyboczy. Od najmniejszych sołectw po stolicę pojawią się kandydatki i kandydaci. Jest o co walczyć. Parlament wyznaczył nowe granice rządzenia. Teraz będzie można pełnić tę samą funkcję tylko przez dwie kadencje, ale za to pięcioletnie. A propos kadencji, to w „Solidarności” pojawiły się propozycje, by zrobić podobnie. Czy jesienny Krajowy Zjazd Delegatów zmieni Statut Związku, nie wiadomo?

Perspektywa pięcioletnich rządów w samorządzie pobudziła aspiracje wielu środowisk. To na pewno wielkie wyzwanie dla ludzi ambitnych, ale też i pewnie próba załapania się miernych na ładną synekurkę.

Chociaż nie ma jeszcze dokładnego terminu jesiennych wyborów, to w wielu miejscach, bez przyzwolenia Państwowej Komisji Wyborczej, kampania tak naprawdę już ruszyła. Prawo w tej materii jest bezsilne. Te osoby i komitety wyborcze, które mają odpowiednie środki już na stracie są w lepszej i uprzywilejowanej pozycji. Nie widzę żadnej woli zmian legislacyjnych, bo wszyscy z tego korzystają. Od miesięcy widzimy na ulicach jakieś dziwne bilbordy, jakieś akcje społeczne, które pod przykrywką, mają prowadzić do jednego celu – zwycięstwa wyborczego.

Nie wiem, jak można rozwiązać sytuację tych ludzi, którzy już pełnią funkcję publiczną i nagle okazują wyjątkową nadaktywność. Może na czas kampanii powinni brać obowiązkowe urlopy, niechby i płatne, ale to byłoby uczciwsze niż wykorzystywanie swojej państwowej czy samorządowej posady. Nie mam tu na myśli konkretnej osoby. Każdy może sobie podłożyć jakiś przykład, i dotyczy to w równej mierze ludzi u władzy i opozycji.

Odejdźmy na chwilę od świata polityki, bo już za niecały miesiąc czeka nas wielka uczta kibica. Znam wiele osób, które na co dzień sportem nie żyją, ale kiedy przychodzi co do czego, to wciągają się w te emocje bez reszty. Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej to impreza tej rangi co olimpiada. Trenerzy dokonują właśnie wyboru najlepszych z najlepszych. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś nie chciał wziąć udziału w takim turnieju.

Jeden z najlepszych zawodników kadry Szwecji Zlatan Ibrahimović dwa lata temu zakończył reprezentacyjną karierę, ale teraz wyraził gotowość powrotu do kadry. Nie uczestniczył w eliminacjach, nie był tym, który wyeliminował Włochów z wyjazdu do Rosji. Nie będzie come backu. Trener Szwecji nie skorzystał z jego ofert. I trudno się temu dziwić. Całkiem inna sytuacja zaszła z portugalskim piłkarzem Fábio Coentrão. Miłośnicy Realu Madryt na pewno kojarzą tego zadziornego i charakterystycznego lewego obrońcę. Obecnie gra na wypożyczeniu w Sportingu Lisbona i ma tyle samo lat co nasz Robert Lewandowski. Porównanie to nie jest przypadkowe, bo oto Fabio, ku zaskoczeniu kibiców, oświadczył że jest tak zmęczony obecnym sezonem, że rezygnuje z udziału w Mundialu. Czy możemy sobie wyobrazić, gdyby nasz Lewy coś takiego powiedział. Nawet pomyśleć nie można.

Lato nadeszło zaraz po zimie i nam też przyjdzie niebawem wybierać. Miejsce wypoczynku. W zeszłym roku polskie kurorty były oblężone. Mówiono wówczas, że to efekt 500+. W końcu i biedniejsze rodziny mogły z dziećmi się wczasować. Niestety ci którzy dzieci dawno odchowali nie odczuli na tyle dobrej zmiany, by móc jechać gdziekolwiek. W budżetówce i wielu gałęziach gospodarki płace stoją. Bez istotnego wzrostu zarobków frustracja ludzi rośnie. Chyba, że rządzący szykują nam jakąś niespodziankę. Nikt się przecież nie obrazi jak przed wyborami dostanie podwyżkę.

A wracając do naszych wyborów. Szkoda, że parlamentarzyści nie zdecydowali się wybrać wariantu wprowadzenia od razu wszystkich wolnych niedziel bez handlu. Ludzie mieliby wtedy naprawdę ciekawszy wybór niż pójście na zakupy. Jest tyle pięknych miejsc, gdzie można spędzić wolny czas. Nic, tylko wybierać!

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy