Banner

Niekończąca się historia Rybczyńskiego

Pierwsza po wakacjach sprawa Rybczyński kontra CeTA nie przyniosła przełomu, ale rzuciła nowe światło na to, co działo się w byłej Wytwórni Filmów Fabularnych. Na rozprawie w dniu 5 września, w Sądzie Pracy byli przesłuchiwani ostatni już świadkowie.

Przypomnijmy, że w tej wielowątkowej sprawie (toczy się kilka procesów i postępowań prokuratorskich) chodzi nie tylko o honor, o przywrócenie do pracy, o osobiste rzeczy, ale o znalezienie winnych, odpowiedzialnych za utopienie milionów w sprzęt, który nie działa zgodnie z przeznaczeniem. Zarzuty dotyczą też niegospodarności, zawierania fikcyjnych umów, słowem sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy.

Główne wydarzenia działy się wówczas, kiedy ośrodkiem kierował Robert Gawłowski. Obecny dyrektor Robert Banasiak jest stroną tylko w sprawie dotyczącej zwolnienia Zbigniewa Rybczyńskiego i jego żony.  Piątkowa wokanda dotyczyła formalnie uznania bezskuteczności wypowiedzenia umowy o pracę powoda Zbigniewa Rybczyńskiego.

Toczyła się też sprawa o pomówienie, którą Rybczyński wytoczył byłemu ministrowi Bogdanowi Zdrojewskiemu, ale została już umorzona.

Najważniejsza zaś kwestia dotycząca malwersacji publicznych pieniędzy i doprowadzenia do ukarania winnych, jest dalej na etapie badania w prokuraturze. Trwa to już prawie rok i na razie nie widać, by komukolwiek zależało na tym, aby sprawy nabrały tempa.

Na dzisiejszej rozprawie jeden ze świadków zeznał, że widział jak sprzątaczka darła i wyrzucała stertę dwóch wielkich worów dokumentów. Zainteresowany ich zawartością, sięgnął po niektóre i zobaczył znajome nazwiska, i umowy opiewające na okrągłe sumy za czynności, których nie wykonali. Sam też kiedyś otrzymał do wykonania dodatkową pracę, za którą otrzymał 600 zł, a na drugi rok otrzymał PIT, gdzie widniała suma 6000 tysięcy. Wtedy machnął na to ręką, ale jak wybuchła sprawa zwolnienia Rybczyńskiego, stosowne zeznanie złożył na Policji.

Sędzia ogłosił odroczenie sprawy do 8 grudnia. Wcześniej, bo 25 listopada wyrok prawdopodobnie ogłosi sąd w Warszawie, gdzie też toczy się sprawa.

W tej sprawie jeszcze długo nie będzie zakończenia, a może w ogóle to będzie niekończąca się historia. Smutne jest to, że wybitny Polak, nagradzany i doceniany na całym świecie, nie tylko jednym Oscarem, ale wieloma różnymi prestiżowymi nagrodami, nie znalazł w Polsce ukoronowania swojej wielkiej kariery artystycznej. Nie chcę przesądzać jak też te wszystkie sprawy się skończą, ale wygląda na to, że Rybczyński już w Polsce nic nie stworzy. Może właśnie o to chodziło.

Do sprawy będę jeszcze wracał wielokrotnie. Spróbuję też porozmawiać z aktorami drugiej strony, oczywiście z tymi, którzy zechcą ukazać swoje racje.

I jeszcze jedna ciekawostka, sędzina która rozpoczynała proces już go nie prowadzi. Została przeniesiona do innego wydziału.

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy