Banner

“Solidarność Walcząca” niezdobyta „Twierdza”

Ta książka może kiedyś posłuży jako scenariusz do sensacyjnego filmu, to polityczny thriller, ale to wszystko działo się naprawdę.

Dobrze się stało, że książka „Twierdza Solidarność Walcząca – Podziemna Armia” Igora Janke pojawiła się w chwili, kiedy oficjalne media próbują narzucić swoistą narrację historii, w której mówi się o Solidarności bez Solidarności. Obchody 25. rocznicy częściowo wolnych wyborów były tego dobitnym przykładem.

W najnowszej historii Polski nie tylko umniejsza się rolę związku zawodowego NSZZ „Solidarność”, ale deprecjonuje się również znaczenie jakie miała działająca równolegle „Solidarność Walcząca”. Dzięki tej publikacji jest szansa na przyswojenie nie tylko najmłodszym pokoleniom, sylwetek zasłużonych dla tego ruchu działaczy. Od razu jednak uprzedzam, w książce nie są spisane suche biogramy, tylko żywe historie opozycjonistów z lat zmagania się z ludową władzą. Często są to epizody bardzo dramatyczne, czasami nawet sensacyjne a bywają i historie lekkie, pełne humoru. Nie były to czasy do śmiechu, bo w czasie wojny polsko-jaruzelskiej doliczono się około setki politycznych mordów, a i to nie jest zamknięta lista. Autor „Twierdzy” opisuje epizody z życia blisko stu działaczy „SW” i ludzi z nimi związanych, a takich osób było wówczas około 2 tysięcy, a z 10 razy tyle wspierało w różny sposób ich działalność.

Jestem przekonany, że nawet dla ludzi znających historię ruchu Solidarności, ta książka może być niezwykłym odkryciem. Janke połączył w umiejętny sposób dwie rzeczy – fakty historyczne i fabularyzowaną narrację. Dzięki temu to nie jest nudny wykład historyczny tylko barwna opowieść o ludziach stawiających wyzwanie władzy. Ludziach otwarcie mówiących, że nie interesuje ich mniejsze czy większe ustępstwo, taki czy inny kompromis, tylko cała pula – niepodległość. Oni, w myśl ówczesnych standardów myślenia, godzili nie tylko w podstawy ustroju socjalistycznego, ale podważali sojusze z demoludami i ten najważniejszy, ze Związkiem Radzieckim. Przywódcy „SW”, na czele z Kornelem Morawieckim mówili o obaleniu komunizmu i odzyskaniu niepodległości. I nie tylko mówili, ale podejmowali z tym system skuteczną walkę. Około 200 tytułów różnych periodycznych czasopism to było przełamanie monopolu na informację. Niektóre z nich jak „Solidarność Walcząca” (tygodnik) czy „Biuletyn Dolnośląski” (miesięcznik) ukazywały się nieprzerwanie do 1990 roku.

Formalnie „SW” zawiązała się 1 lipca 1982 roku, a jej przywódca ukrywał się przez 6 lat. Kiedy został aresztowany w 1987 r. i po paru miesiącach deportowany z kraju, to struktury „SW” nie zaprzestały działalności. Kornela najpierw zastąpił Andrzej Kołodziej, którego losy mogłyby zapełnić nie film, ale cały serial, a potem Jadwiga Chmielewska, która ukrywała się od stanu wojennego aż do 1990 roku.

W książce poznamy losy nie tylko przywódców, ale całej plejady ludzi zajmujących się budową nowego podziemnego państwa. Jedni zaangażowani byli w pisanie i redagowanie tekstów, inni odpowiadali za całą logistykę, druk, kolportaż, ochronę, kontrwywiad, planowanie akcji, spotkań, itd.

Dzięki bardzo mocno przestrzeganym procedurom wpadek było stosunkowo niewiele. SB-cja miała godnego siebie przeciwnika. Działacze „SW” dzięki podsłuchowi potrafili ostrzegać się wzajemnie i kontrolować ruchy przeciwnika. W tej organizacji SB nie miała wielu szpicli i mimo ogromnego zaangażowania, nie potrafiła rozbić jej struktury.

Strategia „SW” zakładała, że w przypadku drastycznych działań władz wobec członków organizacji będą podjęte kroki odwetowe. Służby wiedziały, że nie są to czcze słowa. Spalenie domku letniskowego podwładnego szefa SB Błażejewskiego, wysadzenie Komitetu Miejskiego PZPR w Gdańsku, szukanie patentów na broń a później jej konstruowanie, dawały sygnał władzy, że z „SW” nie ma żartów. Te i inne ostrzeżenia nie trafiały w próżnię. Jednocześnie ten radykalizm, chociaż nie przekuty w konkretne akcje, stał się znakiem rozpoznawczym firmy „SW”, ale z czasem jej przekleństwem. Działacze tej, jak pisze Janke, podziemnej armii, nie znajdowali zrozumienia wśród kierownictwa podziemnego Związku NSZZ „Solidarność”. Ich drogi coraz bardziej się rozchodziły. Rada „SW” nie akceptowała porozumień z komunistami.

Książka zbudowana jest głównie na bazie rozmów z żyjącymi bohaterami „SW”, np. Wojciechem Myśleckim, Michałem Gabryielem, Andrzejem Kisielewiczem, Andrzejem Zarachem, Piotrem Medoniem, Zbigniewem Oziewiczem, rodziną Morawieckich i dziesiątkami innych.

Janke odsłania kulisy działania podziemnej firmy. Nie wszyscy jego rozmówcy chcieli występować pod własnymi nazwiskami. Pora by kolejni pisarze i zawodowi historycy przywrócili pamięć o „SW” i by powstała rzetelna monografia tej zasłużonej dla Polski organizacji. Igor Janke otworzył drzwi. Oby nie zostały zamknięte.

Igor Janke – Twierdza Solidarność Walcząca – Podziemna Armia, Wydawnictwo – Wielka Litera, Warszawa 2014

Janusz Wolniak

Społeczna inspekcja pracy