Banner

Świętości

Nie będzie to wbrew sugerowanemu tytułowi przedświąteczna miła opowieść. W czasach kiedy szargane są nie tylko wszystkie autorytety, łamane najprostsze zasady przyzwoitości, nie można milczeć i dawać przyzwolenie na dziejące się łajdactwo.

Zacznijmy od rzekomego przybytku przyzwoitości, poprawności politycznej, wzorca europejskiego, jak w Sevre pod Paryżem, siedziby Unii Europejskiej Brukseli. Zawitała tam kobieta, która postanowiła pokazać Polakom i światu, że żadnych norm w życiu publicznym już nie ma. Marta Lempart spotkała się z Donaldem Tuskiem. Oboje ubrali maseczki z piorunem stanęli przed obiektywem do pamiątkowego zdjęcia.

To kolejny polityk, obok całej Lewicy i dużej części Koalicji Obywatelskiej, który legitymizuje nienawiść, przemoc i karczemny język. Ale nie jedyny.

Są we Wrocławiu jeszcze inni. To tzw. celebryci medycznej elity. Zastanówmy się, co łączy profesor Alicję Chybicką, kierowniczkę Kliniki dla Dzieci z Chorobami Nowotworowymi i profesora Krzysztof Simona, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych szpitala zakaźnego przy ul. Koszarowej we Wrocławiu? Okazuje się,  że nie tylko medyczna pasja.

Senator Chybicka od lat jest obecna w polityce. Doskonale potrafi wykorzystywać swoją popularność, przekuwając ją na sukcesy podczas wyborów. Dotkliwą porażkę poniosła, kiedy wystawiono jej kandydaturę na prezydenta Wrocławia, a później z niej zrezygnowano. To jednak nie przeszkodziło jej zdobyć w 2019 roku mandatu senatora. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że prof. Chybicka nie ma żadnych skrupułów, by występować jako autorytet w gronie osób, które nie zachowują nie tylko żadnej miary przyzwoitości, ale wręcz łamią wszystkie zasady. Bycie z panią Jachirą – uczestniczką wulgarnych manifestacji, czy z panią Tracz i panem Mieszkowskim – wojującymi ateistami, obrażającymi wciąż Kościół i wiarę katolicką, w żaden sposób pani Chybickiej nie przeszkadza.

Jeszcze ciekawiej zachowuje się prof. Krzysztof Simon. Nie ma prawie dnia, by nie było go w stacji TVN-u czy innych mediach, gdzie zawsze ma dużo do powiedzenia, korzystając z najmniejszej okazji, by uderzyć w rząd. Gdyby zebrać wszystkie jego wypowiedzi i porównać w czasie, powstałyby tony absurdów i nonsensów wypowiadane przez człowieka opętanego nienawiścią do rządu. Nawet to, że premier powołał go do doradczego gremium nie powstrzymało od publicznych oskarżeń wobec rządu. „Kto ma krew na rękach?! Kto sprowokował te awantury i obrażanie kobiet? Grupa prezesa Kaczyńskiego. (…) Oni podjęli decyzję, by prowokować konflikt w szczycie epidemii!” – powiedział Simon w jednym z wywiadów. To wyjątkowa bezczelność płynąca z ust człowieka, który na co dzień obcuje z chorymi na COWID, który przecież wie, ile wysiłku wkłada rząd i jego przedstawiciele w codzienną walkę z epidemią. Ordynator szpitala zakaźnego kwestionuje niemal wszystko, co robi rząd. Kontestował tworzenie szpitali jednoimiennych, części publicznych obostrzeń. Mówi bez przerwy o konieczności noszenia maseczek, ale kiedy na ulicach demonstrowały „błyskawice” bez zachowania żadnego dystansu, nie potępiał takich akcji.

Dla niego, jak mówi o sobie, Europejczyka, ten rząd zawsze będzie zły, co nie przeszkadza mu na co dzień korzystać w pełni z jego pomocy.

Senator Alicja Chybicka tak na  co dzień wrażliwa na potrzeby chorych dzieci, w polityce nie ma żadnych zahamowań. Na swojej stronie internetowej publikuje nienawistne orędzie marszałka Grodzkiego, atakuje telewizję polską, podważa sens zimowych obostrzeń rządu i staje po stronie prowokujących policję manifestantów.

To przykłady, ludzi o dwóch twarzach, z jednej strony walczących o nasze zdrowie i życie, a z drugiej cynicznych graczy politycznych, wykorzystujących swój statut lekarza, zawodu zaufania publicznego.

Ale mamy we Wrocławiu jeszcze jednego mędrca. Kiedy tylko wypowiada się publicznie, można oczekiwać, że wszystkich przebije.

Trwała jedna z wielu konferencji prasowych opozycji. Wiał wiatr i wiało nudą. Wydawało się, że nic ciekawego nie usłyszymy. Jak zwykle były tylko jak mantra powtarzane słowa – „państwo PiS, Kaczyński, Kaczyński, Kaczyński”.

Tym razem jednak niezawodny okazał się, nie pierwszy raz zresztą, poseł Krzysztof Mieszkowski. Obwieścił on światu:

„Państwo PiS chce Polski narodowo-katolickiej, nie europejskiej, to jest realne zagrożenie dla naszej rzeczywistości, a my w Polsce jesteśmy Europejczykami polskiego pochodzenia” – powiedział ni stąd, ni zowąd Mieszkowski”.

Czy tych słów nie usłyszeli posłowie Koalicji Obywatelskiej? W każdym razie nikt nie zareagował. Z kamienną twarzą Grzegorz Zniszczę Cię Schetyna, nie okazał żadnych emocji. Również posłanka  o wybujałym temperamencie Klaudia Jachira też musiała poczuć się Europejką pełną gębą, bo po konferencji uśmiechy na lewo i prawo rozdawała. Inni, jak posłanka Tracz czy poseł Jaros udawali chyba, że to dla nich takie oczywiste, jak ewolucja mówiąca, że człowiek od małpy pochodzi.

Taką ci mamy opozycję.

Janusz Wolniak

 

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy