- Region Dolny Śląsk NSZZ Solidarność - http://solidarnosc.wroc.pl -

Opowieść wigilijna 2017.

Próżno dziś na niebie szukać Betlejemskiej Gwiazdy, jak więc w tych ciemnościach znaleźć Nowonarodzonego ?  Gdzie go szukać ?

Sądząc po szczelnie wypełnionych parkingach przed galeriami handlowymi wielu z nas ma nadzieję, że droga do Niego wiedzie tamtędy. Chcemy przecież obdarować bliskich prezentami, zaopatrzyć rodzinę w produkty, które sprawią, że tradycyjne wigilijne potrawy pojawią się na naszym stole. Zadbamy też o opłatek, choinkę i puste miejsce przy stole…

Zdecydowanie mniej liczni próbują znaleźć drogę do  Dzieciątka także przez adwentowe rekolekcje, chwile wyciszenia w przedświątecznym rozgardiaszu, spędzone w kościele lub na łonie natury.

Warto sobie może zadać pytanie czy jeszcze Kogoś szukamy, czy może już tylko droga wypełnia nam całe nasze życie ? Co jest w niej bardziej istotne – forma czy treść ?

 

A my, związkowcy, czy mamy nasze własne drogowskazy ?

Czy złoty napis „Solidarność” umieszczony tym razem wysoko na odnowionej elewacji siedziby Zarządu Regionu przyciągnie wzrok i uwagę nowych członków ? Czy ten stary, czerwony znak „Solidarności” z biało-czerwoną flagą  był już za bardzo siermiężny? Czy to nowy drogowskaz dla związku na współczesne czasy, czy może raczej memento ?

 

Jest taka fascynująca scena w Ewangelii – rozmowa Chrystusa z kobietą przy studni. Rozmowa o modlitwie, o relacjach miedzy człowiekiem a Bogiem, które mogą odbywać się tylko w „duchu i prawdzie”. To rozmowa z wyraźnym podtekstem, adresowanym już do konkretnej osoby – do niej, że relacje spełnienia za którymi tak wszyscy w życiu tęsknimy, miedzy człowiekiem i człowiekiem, też wymagają takiej postawy. Żadnego oceniania, żadnego moralizowania, tylko jedno słowo zachęty „dobrze powiedziałaś” – widzisz możesz popatrzeć na siebie „w prawdzie”. Możesz … teraz możesz wszystko.

Ona nie przyszła do studni „zobaczyć proroka”, przyszła jak zwykle po wodę, przyszła szukając tego, czego nie mogła wciąż znaleźć w swoich licznych ludzkich związkach i nie wiedziała dlaczego.

Jakże ona musiała pragnąć prawdziwej miłości, że On pierwszy ją „zaczepił” – nigdy tego wcześniej ani później nie zrobił !

Zastanawiające jest, że najgłębsze, najbardziej egzystencjalne rozmowy Chrystusa, to rozmowy z kobietami. Widać otaczający go mężczyźni nie byli w stanie ani pewnych rzeczy zrozumieć do końca ani nawet tego poczuć. Chrystus łamie wszystkie kulturowo-obyczajowe uwarunkowania i pokazuje człowieka w całej pełni jako kobietę i mężczyznę w relacjach zdumiewających do dziś. Zdumiewających bo „cześć męska” człowieka w dalszym ciągu usiłuje przedstawiać swoja dominującą pozycję (także intelektulanie-duchową) często wbrew faktom (także tym współczesnym, naukowym) i wbrew Ewangelii. Może to także jeden z największych błędów instytucjonalnego kościoła ? Kto wie ?

Dla mnie najbardziej tajemniczy i zdumiewający fragment Ewangelii, to rozmowa Chrystusa przed „udaniem się do Ojca” z Marią Magdaleną, w której pocieszając ją prosi  o to, aby nie zatrzymywała go i pozwoliła mu się Tam udać !

Dwie kobiety i dwa momenty kiedy czas Wszechświata staje w miejscu : Maria i jej zgoda na Zwiastowanie i Maria Magdalena i jej zgoda na dopełnienie Zmartwychwstania.

 

Wszystko to zaczyna się w tej niewielkiej betlejemskiej grocie, gdzie w cieple ludzkich i zwierzęcych serc narodziło się Dzieciątko, od patriarchów czekane, od narodów upragnione …

Jak tam trafić dziś, po dwóch tysiącleciach ?

Może wystarczy tylko „kawałek serca” ? Wszak łaska wiary dostępna jest tylko tym, którzy mają serce, łaska miłosierdzia również.

A nasze serca ? Jeśli żyjemy według nich i tak budujemy nasz świat, to nie odnajdziemy drogi do Nowonarodzonego Chrystusa, a słowa proroka Izajasza nic nie stracą na swej aktualności :

„Słyszeniem słuchać będziecie, a nie zrozumiecie. I wzrokiem patrzyć będziecie, a nie ujrzycie. Albowiem skamieniało serce ludu tego (…)”

Czy diagnoza tej „głuchoty i ślepoty” to przypadkiem nie rozpoznanie choroby, która nas dziś gnębi ? „Albowiem skamieniało serce ludu tego …”

Boża Dziecina wciąż na nas czeka, odbudowując mosty  które palimy i odrzucając kamienie, które rzucamy sobie pod nogi. Czeka aż zmyjemy z naszych oczu pychę – rdzę karłowatego rozumu, a z naszych uszu obojętność – rdzę karłowatego serca.

Życzmy sobie w to Boże Narodzenie aby tak się stało.