Banner

Murem za polskim mundurem

To, co dzisiaj dzieje się na granicy polsko-białoruskiej, jeszcze żadne państwo w takiej skali nie doświadczało. Tu nawet nie ma już żadnego pozoru. W biały dzień funkcjonariusze reżimu Łukaszenki nie tylko instruują uchodźców, co mają robić, ale dostarczają im narzędzia (nożyce do cięcia metalu, drewniane bale) i broń (granaty hukowe, jakieś proce, kamienie) do walki z pogranicznikami. Szokujące zdjęcia i filmy z granicy nie pozostawiają złudzeń, co do intencji reżimu.

Rząd przygotował nowelizację ustawy o ochronie granicy, a sejm ją po burzliwej debacie przegłosował. O tym, czy i kiedy wejdzie w życie zdecyduje teraz senat. Niepokojące, mówiąc delikatnie, jest to, że w sprawie tak fundamentalnej jak bezpieczeństwo naszego państwa, nie ma jedności między parlamentarzystami. Tu spory partyjne nie powinny mieć miejsca.

Trudno dzisiaj przewidzieć czy eskalacja konfliktu na granicy wynika z chłodnej cynicznej kalkulacji Łukaszenki i Putina na destabilizację w Europie i wywarcie na presji na szybką notyfikację Nord Stream              2 i jest tylko szantażem, czy też chodzi o kolejny atak na Ukrainę. Jedno jest pewne, postawa Niemców i Francji dogadujących się ponad nami z Putinem, a pani Merkel nawet z Łukaszenką jest żenująca.

Od dawna zdaję sobie sprawę, że w polityce nie ma czystych rąk. Nawet ci, którzy głoszą pokój myślą o wojnie. Tyle, że dzisiaj wydawałoby się, że będąc w NATO i w Unii, mamy gwarancje bezpieczeństwa. Ale wcale tego pewny nie jestem. Amerykanie w czasie obecnego kryzysu nic nie robią, przynajmniej oficjalnie, a propaganda sowiecka nie ma żadnych skrupułów, by nas szkalować.

Żeby nam za dobrze nie było, nie ma dnia, by tzw. pożyteczni idioci nie pisali i nie mówili różnych bzdur na temat obrońców naszych granic. To woda na młyn propagandystów antypolskich, miód na ich wewnętrzną politykę. Mogą śmiało swoim pokazywać wypowiedzi takich naszych niby autorytetów, jak Frasyniuka, Ochojską czy Jachirę.

Przypominają mi się słowa  piosenki T.Love: „Ojczyznę kochać trzeba i szanować /Nie deptać flagi i nie pluć na godło /Należy też w coś wierzyć i ufać /Ojczyznę kochać i nie pluć na godło”.

No, ale w czasach antywartości takie rzeczy się nie liczą. Kiedy Tytanic tonął, orkiestra grała. Dzisiaj tak tragicznie nie jest, ale przypomina się historia, jak to niektórzy kwiatami witali armię sowiecką.

Tymczasem w więzieniach reżimu Łukaszenki siedzą uwięzieni polonijni działacze na czele z Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem i setkami, a może tysiącami białoruskich opozycjonistów. Czemu wyżej wymienieni i inni politycy i celebryci nie upominają się o ich uwolnienie? Dlaczego jedna ze stacji komercyjnych tak uwrażliwiona na niedolę uchodźców, nie walczy tak zajadle o wolność dla więźniów politycznych na Białorusi. Podobnie bliźniaczo już od dawna jest w Rosji. Tam przecież Putin już dawno opozycję pozamykał, powypędzał albo stracili życie od kul nieznanych sprawców.

Pozytywne w tym wszystkim jest to, że duża cześć opinii publicznej rozumie to, co się dzieje. Świadczy o tym choćby społeczna akcja “Murem za Polskim Mundurem”, którą rozpoczęli internauci.

A teraz trochę o lokalnych czyli naszych dolnośląskich sprawach. Mimo starań rządu, a i naszych samorządowców, w dalszym ciągu w impasie jest sprawa Turowa. Niestety u naszych sąsiadów nie ma jeszcze nowego rządu, a Unia nalicza nam codziennie pół miliona euro. Mam nadzieję, że nigdy tych pieniędzy płacić nie będziemy, ale te spory mogą ciągnąć się latami.

We Wrocławiu też mamy trudną, jeśli nie beznadziejną sytuację ws. likwidacji Hutmenu, o czym piszemy szerzej w numerze, bo prywatny właściciel postawił w stan likwidacji własny zakład. Miejmy nadzieję, że w tę sprawę włączą się instytucje państwowe, bo wszak tu chodzi nie tylko o produkcję, ale ludzi, którzy pójdą na bruk.

No i niestety jeszcze jedna bolesna sprawa. Covid 19 nas nie opuszcza. Uruchomiono ponownie Szpital Tymczasowy przy ul. Rakietowej. Póki co nie panikujemy, nie poddajemy się, ale niewidzialna zaraza co rusz nam kogoś zabiera.

A na koniec może coś weselszego, a przynajmniej z innej beczki. Kreatywność unijnych legislatorów nie zna granic. Oto pewnie niewiele osób wie, że wkrótce w zakładach pracy pojawią się sygnaliści. Ciekawe ile osób już wie z czym łączy się ta funkcja.

Mówiąc ogólnie sygnalista to osoba zgłaszające naruszenia prawa Unii w zakładzie pracy. Teraz pracodawca musi taką osobę znaleźć i zorganizować odpowiednie kanały przepływu informacji. Taka osoba uzyska pełną prawną ochronę niczym poseł immunitet.

Mnie to przypomina instytucję starą jak świat donosiciela. Tyle, że ta osoba będzie teraz działała jawnie, mogąc bezkarnie zgłaszać oskarżenia wobec wszystkich.

Można by było się z tego śmiać, gdyby to był tylko pomysł z Orwella, ale to rzeczywistość, to wielu miejscach pracy będzie.

Nie takie rzeczy już przeżyliśmy w czasach PRL-u, to i z tym damy sobie radę.

Janusz Wolniak

 

 

 

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy