Banner

Lotnicze historie – przed rocznicą Niepodległości

Każdy chyba pamięta szkolną lekturę „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera. Nawet jeśli szczegóły się zatarły, to wiadomo że chodzi o polskich lotników walczących w bitwie o Anglię. I oto teraz, najpierw w końcu sierpnia, a za chwilę we wrześniu, będziemy mieli premierę, niemal jednocześnie, dwóch filmów o historii słynnego polskiego dywizjonu. Od przybytku głowa nie boli, ale w tym przypadku można się zastanowić, dlaczego producenci podjęli się takiego ryzykownego działania. Może liczą na to, że dziatwa szkolna do kin hurtem zapędzona będzie raz jeden, raz na drugi film, choćby po to, by dokonać porównania. A niech tam, niech kręcą nawet pięć filmów o polskich lotnikach, aby tylko prawda przebiła się do świata, jak polski żołnierz walczył u wyspiarzy, za wolność naszą i waszą. Co ciekawe, oba filmy zostały zrealizowane w korprodukcji czy współpracy z Anglikami.

Temat lotniczy powrócił też w sierpniu za sprawą Ośrodka Pamięć i Przyszłość. Tam, w historycznej Zajezdni, gdzie narodziła się wrocławska „Solidarność”, odbył się 2. Polsko-Amerykański Piknik Historyczny. Tematem przewodnim imprezy była historia udziału amerykańskich lotników w wojnie polsko-bolszewickiej. Pomysł wziął się stąd, że postanowiono upamiętnić wspaniałych amerykańskich lotników, którzy wzięli udział w tej wojnie.

Prawie sto lat temu kilkunastu Amerykanów zgłosiło się, aby bronić Polski przed sowieckim najazdem. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był Merian Cooper – późniejszy twórca filmowego King Konga. Wraz z grupą kolegów stworzył Eskadrę im. Tadeusza Kościuszki. Byli postrachem słynnej konnej armii Budionnego. Oni nie mieli polskich korzeni, walczyli bezinteresownie.

I tu dochodzimy znowu do niezwykłej historii filmowej. Przed II wojną światową nakręcono w Polsce superprodukcję o tych lotnikach. Na lotnisku pod Poznaniem zgromadzono około 200 samolotów.  Sceny batalistyczne w powietrzu nakręcono dzięki zamontowanym na samolotach kamerom. Premiera film „Gwiaździsta eskadra” miała miejsce w 1930 roku. Niestety współcześnie tego filmu obejrzeć nie możemy. Po 1945 roku Rosjanie wywieźli a może i zniszczyli ostatnie kopie tego filmu.

Pracownicy naukowi Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, od 2011 roku rozpoczęli kwarendę w archiwach, muzeach i kolekcjach prywatnych, aby odnaleźć film. Kopia dzieła mogła się zachować za granicą w zbiorach prywatnych w Europie lub w Stanach Zjednoczonych, gdzie film był wyświetlany być może pod zmienioną nazwą. Kopia mogła przetrwać w oryginale w Polsce , być może w celu jej uchronienia przełożono taśmę do innej kasety. Rozważany jest także ślad radziecki, być może przy konfiskacie filmu, która rozpoczęła się zaraz po 17 września 1939, nie zniszczono wszystkich kopii, a jakaś – choć jedna przetrwała w którymś z rosyjskich archiwów. Gdyby nawet tak było, to trudno sobie wyobrazić, aby Rosjanie chcieli zwrócić dzieło filmowe, w którym dokumentowano ich klęskę wojenną 1920 roku. Niestety na razie efektów tych poszukiwań nie widać.

Ta historia jeszcze nie przebiła się powszechnie do opinii publicznej. Wyobrażam sobie, jaka była wielka euforia i sensacja, gdyby jednak kopię filmu odnaleziono. A może ktoś współcześnie nakręci nowy film.

Temat wojny w tym roku jest szczególnie nośny. Obchodzimy 100-lecie Niepodległości Polski. A bez wojny, po 123 latach niewoli, wolności byśmy nie odzyskali. Z tej okazji 11 listopada jest planowana olbrzymia parada wojskowa. 15 sierpnia, w Dzień Wojska Polskiego też mieliśmy okazję zobaczyć imponujący pokaz. Ale w listopadzie będzie jeszcze jedna wielka atrakcja. Środowisko rekonstruktorów, na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości przygotowuje wielką defiladę. Według planów ma w niej wziąć udział 3 000 odtwórców. Przemarsz polskich wojsk z różnych epok ma szansę przyćmić defiladę oddziałów historycznych z okazji 1000-lecia państwa polskiego, który odbył się w 1966 r. Uczestnicy defilady zostaną podzieleni na 6 grup: Początki państwa polskiego; Średniowiecze pełne i późne; XVI i XVII wiek; XVIII i XIX wiek; XX wiek; Pojazdy historyczne. Przemarsz najprawdopodobniej przebiegnie Wisłostradą po trasie Cytadela – Stare Miasto. Każda z grup będzie miała osobne obozowisko.

Jednak nie wszystkim podobają się te obchody, te parady i patriotyczny nastrój Polaków. Portal Wirtualna opublikował artykuł dziennikarza Gazety Wyborczej Michała Gostkiewicza pt. „Pal sześć wasze defilady wojskowe, przemówienia i uroczystości. Armii potrzebujemy, nie defilady!” Ciekawe czy za rządów Platformy Obywatelskiej, która zwijała armię, która twierdziła, że wojsko nie jest nam potrzebne, też z takim apelem odważny dziennikarz wyjeżdżał?

W swoim bulwersującym tekście napisał: Nie potrzebujemy defilady Wojska Polskiego w 100 rocznicę odzyskania niepodległości.

„Nie potrzebujemy ponad tysiąca żołnierzy i prawie 200 pojazdów wojskowych, w tym transporterów opancerzonych Rosomak, moździerzy Rak, armatohaubic Krab, samochodów humvee, transporterów Stryker, czołgów Abrams, Twardy i Leopard, ani tym bardziej transporterów minowania narzutowego Kroton, blokujących przez parę godzin ruch na jednej z kluczowych arterii stolicy”.

Nawet trudno to komentować, ale trzeba o tym wiedzieć, że są w Polsce środowiska tak zaślepione nienawiścią do obecnej władzy, że nawet są gotowi zohydzić Polakom historyczną rocznicę Niepodległości.

 

Janusz Wolniak

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy