Banner

Krowa

Czwarta władza, tak potocznie zwane są media… w świecie i to demokratycznym. Termin ten lepiej oddaje istotę znaczenia mediów masowych w życiu społeczeństw, aniżeli pojęcie „czwarty stan”, od którego wszystko się zaczęło.

To angielski filozof i polityk Edmund Burke, członek Izby Gmin, wprowadził ten termin do publicznego użytku. Uznał on, iż dziennikarze i prasa są czwartym stanem – obok duchowieństwa, szlachty i kupców. W 1774 roku, wygłaszając przemówienie w brytyjskim parlamencie, zwrócił się do zebranych słowami: „W parlamencie są reprezentowane trzy stany; ale tam, w loży prasowej zasiada czwarty stan, dalece ważniejszy, aniżeli wszystkie pozostałe”.

Obecnie, określenie „czwarta władza” odnosi się do funkcji, jaką pełnią media w społeczeństwie, po władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Oczywiście w świecie demokratycznym…

Niezależne mass media są niezawisłe wobec władz politycznych, dzięki autonomii ekonomicznej, prawu do wolności słowa i swobodnego przekazu informacji.

Zależne mass media są bezpośrednio utrzymywane przez państwo.

I z tym drugim zjawiskiem mamy do czynienia w III RP.

Kiedy na konferencji prasowej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dziennikarz Telewizji Republika, Michał Rachoń, zadał Jerzemu Owsiakowi niewygodne pytania, tenże krzyknął: „Proszę tego pana stąd wziąć” i bojówka WOŚP usuwa siłą dziennikarza z konferencji prasowej.

Szokujące jest zachowanie przedstawicieli innych mediów, którzy nie protestują, nie solidaryzują się z kolegą po fachu, nie wychodzą z sali…

No nic się nie stało, przecież to TV Republika, medium wrogie władzy, a zatem ruki pa szwam.

Można snuć takie oto rozważania – skoro przy otwartej kurtynie wyrzuca się dziennikarza przy pomocy jakichś niezidentyfikowanych kolesiów, to, co będzie następne? W biały dzień ktoś walnie z „liścia” reportera, bo on nie jest przychylny władzy? Zdzieli pałą, bo źle pisze albo mówi o miłościwie panujących? A może dźgnie „kosą”, bo rano niewłaściwie skomentował zachowanie pani premier? Co nas jeszcze czeka? Dokąd zaszła III RP? Gdzie media tzw. głównego nurtu?

Trafnie ujął, to, co się wokół dzieje, prof. Andrzej Zybertowicz (socjolog, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu): „Służalczość resortowych dzieci wobec Kopacz, Tuska i Komorowskiego to ta sama gra, jaką prezentuje Owsiak – ochrona establishmentu przed dociekliwością obywateli”.

A tak skomentował zachowanie mediów wobec Michała Rachonia z TV Republika (wPolityce.pl):

– Myślę, że działa tu ten sam mechanizm, który spowodował, że w media głównego nurtu nie relacjonowały przesłuchania prezydenta Bronisława Komorowskiego, jako świadka w tzw. aferze marszałkowej, czyli dotyczącej aneksu do raportu z weryfikacji WSI. To media, w których pracują fikcjonariusze, czyli funkcjonariusze fikcji.

Peter Pomerantsev, brytyjski dziennikarz rosyjskiego pochodzenia, który pracował w mediach putinowskich, mówi, że media te, chociaż wydają się być pluralistyczne, to nigdy sieci korupcji konsekwentnie nie opiszą. Wspomną o jakichś aferach, ale nie pójdą do końca szlakiem powiązań.

Podobnie jest w Polsce. Jeśli przejrzymy archiwa mediów głównego nurtu, to znajdziemy informacje o aferach czy skandalach. Informacje czasami są rozbudowane, ale media te nigdy nie dochodzą do sedna sprawy – czy to będzie korupcja autostradowa, infoafery, Amber Gold czy niedawna afera podsłuchowa. Nie pokażą klientelistycznych uwikłań oraz osób i instytucji odpowiedzialnych za przyzwolenie na afery. To klucz do zrozumienia funkcjonowania mediów III RP.

Dziennikarze systemu III RP  nie zadają trudnych pytań premierowi Tuskowi, prezydentowi Komorowskiemu, ale również Jerzemu Owsiakowi. A gdy już czują, że mają o coś kłopotliwego zapytać, to zadowalają się byle odpowiedzią. Uczestniczą w tworzeniu systemu fikcji. Obywatele albo mają wierzyć w anioła Jerzego Owsiaka, albo mają nie wierzyć w to, że prawda jest w ogóle możliwa do ustalenia.

Tyle profesor Zybertowicz. Mamy, zatem do czynienia ze zjawiskiem, które staje się niezmiernie niebezpieczne. Są w Polsce „święte krowy”, które są nietykalne, którym wszystko wolno. Nie dość, że mają nad sobą medialny parasol ochronny, to na dodatek zaczynają posuwać się do użycia siły. A państwo jest bezradne. Przykład usunięcia dziennikarza TV Republika z konferencji prasowej jest na to najlepszym dowodem.

No, ale to był przedstawiciel tej „wrogiej” dla III RP telewizji. To można!

Drukuj ten artykuł Drukuj ten artykuł

Społeczna inspekcja pracy